poniedziałek, 27 sierpnia 2012

6 rozdział.

Oczami Naomi :
Obudziły mnie promienie słoneczne wbijające się przez duże okno do mojego pokoju. W tej chwili pomieszczenie było bardzo jasne. Otworzyłam oczy, ale po chwili szybko je zamknęłam. Gdy już przyzwyczaiłam się do dzisiejszej pogody powoli otworzyłam powieki. Słońce nadal mocno raziło, ale dało się wytrzymać. Spojrzałam na zegarek, który właśnie pokazywał, że wybiła ósma. Leniwie się rozciągnęłam i zeskoczyłam z łóżka jak SuperMan. Poszłam do łazienki gdzie odkręciłam kurki, z których powoli zaczęła nalewać się woda zapełniająca wannę po same brzegi. Zanurzyłam się w wodzie i rozbudziłam swoje zaspane mięśnie. Następnie na suche już ciało założyłam bieliznę i odprężona wróciłam do pokoju. Z dużej szafy wygrzebałam ciuchy, które momentalnie znalazły się na moim rozgrzanym ciele. Kolejną moją czynnością było pomalowanie się. Usiadłam na białej pufie przed toaletką i starannie na policzki nałożyłam trochę różu. Oczy podkreśliłam eyelinerem i na rzęsy nałożyłam tusz. Włosy jeszcze szybko rozczesałam i pozostawiłam je rozpuszczone. Po skończonej udręce zeszłam na dół. Podążyłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie grzanki. Oparłam się o blat i czekałam aż toster oznajmi koniec swojej roboty. W czasie oczekiwania napisałam sms-a do Nialla : Za pół godziny może więcej będę u was. Muszę zaopiekować się Holly. xNaomix. Wraz z dźwiękiem tostera oznaczającym gotowy posiłek dostałam wiadomość. Nie byłam zdziwiona, bo odpisał mi blondyn : Ok. Czekamy :)-Niall. Schowałam Iphon'a do przedniej, prawej kieszeni spodni i w ręku trzymając talerz usiadłam przy stole. Przepyszna konsystencja gorących tostów dała mi energii na dzisiejszy dzień. Delektowałam się posiłkiem, popijając go gorącą herbatą, która tylko na nowo rozgrzewała moje ciało. Gdy już skończyłam pozmywałam brudne naczynia. Następnie złapałam klucze i jak już znalazłam się na dworze zamknęłam drzwi na klucz. Do chłopaków miałam zaledwie z osiem minut więc postawiłam na pójście pieszo. -Mam nadzieję, że nie zastanę Harrego. -Pomyślałam gdy pukałam w ich duże, bardzo ciemne drzwi. Chwilę musiałam czekać, ale wreszcie ktoś raczył mi otworzyć.
-Cześć.
-Cześć Liam. -Uśmiechnęłam się, ale chłopak był w takim dołku, że nawet nie umiał podnieść kącików swoich ust.
-Coś się stało ? -Zapytałam.
-Danielle ze mną zerwała. -Wybuchnął głośnym szlochem i wtulił się we mnie jak bym była jego przyjaciółką. Jego słone łzy spływały po policzkach jak strumień pozostawiając małe ślady na mojej bluzce. Nie wiedziałam co robić więc klepałam go tylko lekko po plecach. Gdy się uspokoił odsunął się ode mnie.
-Przepraszam. Nie powinienem.
-Nic się nie stało. Najwidoczniej nie była ciebie warta. Taki koleś jak ty zasługuje na kogoś lepszego. -Powiedziałam mu to, ale kompletnie nie wiem dlaczego. Wymsknęło mi się. Trochę żałuję tych słów. Czyżby ktoś skruszył moje serce ? Nie, to niemożliwe ! -Dziewczyno ogarnij się ! -Powiedziałam w swoim myślach.
-Tak, masz rację Naomi. Dziękuje. Idę się przejść, ale ty wejdź. -Kiwnęłam mu tylko głową i weszłam do środka. Odwróciłam się na moment, ale drzwi były już zamknięte. Niepewnym krokiem poszłam do ich salonu.
-Hej chłopaki. -Powiedziałam z udawanym uśmiechem na twarzy.
-O...Moje kochanie przyszło. Chodź skarbie do mojego pokoju. -Harry zaczął się zbliżać do mnie, już prawie mnie pocałował. Był pijany i to cholernie. Odepchnęłam go, a Lou zaprowadził go na górę i przeprosił za niego. Zrobiło mi się niedobrze. W końcu chciałam być dla nich miła, a przez tego idiotę mi to nie wychodziło.
-Gdzie jest Holly ? -Parsknęłam.
-Chodź, zaprowadzę cię. -Niall podszedł do mnie i pokazał ręką na schody. Nic nie mówiąc weszłam tam gdzie mi kazał. W pokoju chłopaka nikogo nie zastałam, ale odgłos włączonego prysznica informował mnie, że przyjaciółka jest w łazience. Minęło z piętnaście minut aż Holly raczyła skończyć. Była już ogarnięta, ale bez makijażu. Pewnie się boi rozmycia. Gdy mnie zobaczyła to na chwilę się uśmiechnęła, ale w jej oczach można spokojnie zobaczyć ból, troskę i zmęczenie. Podeszłam bliżej i ją przytuliłam. Wiem, że potrzeba jej tego, a nie jakiś głupich pociesznych słów.
-Jak się trzymasz ? -Zapytałam.
-Dobrze. Możemy pojechać do szpitala ?
-Tak, ale najpierw zjesz coś. -Holly kiwnęła głową i zeszłyśmy na dół. Ona usiadła przy stoliki i zaczęła spożywać jakieś tam jedzenie, a ja usiadłam obok Zayna w salonie.
-Naomi.
-Tak ?
-Widziałem, że gadałaś z Liamem wiesz co mu się stało ?
-Nie powiedział wam ? -Zdziwiłam się.
-Nie. -Malik zaprzeczył.
-Nie powiem wam. Jeśli będzie chciał sam wam to ujawni.
-Skoro tobie to powiedział to zajmiesz się nim. Wesprzesz go ?
-Oh. Nie zbyt was lubię, ale pomogę. Podaj mi jego numer jak będę miała czas to na pewno z nim pogadam. Obiecuję.
-Szczera jesteś. -Skomentował, a ja się zaśmiałam. Malik napisał na kartce mi numer Payna i dalej siedzieliśmy w ciszy. Czekałam aż Holly w końcu zje. Myślałam o całej sytuacji, która miała dzisiaj miejsce. Przecież jak rozmawiałam z Liamem nie udawałam miłej po prostu tak się poczułam tak samo wpłynęła na mnie rozmowa z Zaynem. Niby krótka i bezsensu, ale jednak...
-Idziemy ? -Głos przyjaciółki przerwał mi myślenie. Odwróciłam wzrok w jej kierunku i tylko przytaknęłam. Wstałam z miejsca i pomachałam mulatowi. Szłyśmy w ciszy...Nie chciałam użyć słów, których potem bym żałowała. Nawet nie miałam pojęcia jak zacząć jakąkolwiek rozmowę, ale myślę, że blondynce to teraz nie przeszkadza. Ona jest zajęta układaniem własnych myśli. Przekroczyłyśmy szklane, rozsuwane drzwi błękitnego budynku i następnie weszłyśmy po schodach. Na odpowiednim piętrze skręciłyśmy w prawo. Usiadłam na jednym z wolnych krzeseł, a moja przyjaciółka weszła do sali Alice gdzie była już jej mama.
~Kilka godzin później :
Zatracona w własnych myślach czekałam na Holly. Po jakimś czasie wyszła i oznajmiła :
-Naomi dziękuje ci za dzisiaj, ale nie będę cię tu trzymała. Później wrócę z mamą do domu, a ty idź. Masz swoje sprawy.
-Skoro chcesz. -Wstałam z miejsca i po raz kolejny dzisiaj przytuliłam Holly. Uśmiechnęłam się do niej po czym szybkim krokiem zniknęłam z jej punktu widzenia. Weszłam w głąb parku i postanowiłam pospacerować. Moją uwagę przykuł chłopach o ciemnych blond włosach. Siedział na ławce. Twarz podtrzymywał rękami i płakał. Głośno szlochał...Rozpoznałam go więc się dosiadłam.
-Chcesz pogadać. -Payne spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i odpowiedział :
-Co ty tu robisz ? -Zapytał.
-Spacerowałam. Zobaczyłam cię więc się dosiadłam. -Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz zrobiłam to szczerze w towarzystwie któregoś z tych chłopaków z One Direction.
-Jak chcesz to sobie pójdę. -Dodałam.
-Możesz zostać. -Odpowiedział i powoli zaczął się uspokajać. Podałam mu chusteczkę, a on na znak podziękowanie kiwnął głową. Wytarł mokrą twarz od łez, ale nadal było widać smutek i złość. Jego oczy już nie miały przyjemnego, przyjacielskiego odczytu. Nie. Były puste, smutne i całe czerwone. Tak dużo razy widziałam na stronach plotkarskich jego dziewczynę jak się wypowiada, że go kocha, odda za niego życie i w ogóle. Czyżby kłamała ? Może to były puste, głupie słówka. A może chciała tylko stać się przez niego sławna i potem od tak go zostawić. Prawdziwe, ale chore...
-Czemu nie powiedziałeś tego chłopakom ? -Zapytałam.
-Nie wiem. A ty im powiedziałaś ?
-Zayn pytał się mnie czy coś wiem. Powiedziałam, że tak, ale ode mnie się tego nie dowiedzą. Oni na prawdę się o ciebie martwią, przecież to twoi przyjaciele. Z resztą na pewno zachowujecie się jak bracia i na pewno możesz im wszystko powiedzieć. Przecież oni cię nie zawiodą. Jeśli chodzi o przyjaźń to na sto procent są lepsi ode mnie. -Wow pierwszy raz powiedziałam o nich jakieś miłe słowa.
-Tak, wiem to. Powiem im wieczorem. A ty wcale nie jesteś taka wredna. Jak chcesz to potrafisz być miła. -Uśmiechnął się. Na sekundę, ale to zrobił. W jego oczach zobaczyłam błysk, który momentalnie zamienił się w fale łez. Przytuliłam go i kazałam się mu wypłakać.
-Zawsze staram się być miła, ale zazwyczaj mi to nie wychodzi. -Skomentowałam jego ostatnie zdanie.
-Nauczymy cię tego. -Powiedział zachrypniętym głosem i odsunął się ode mnie.
-Zobaczymy. Odprowadzić cię czy sobie poradzisz ?
-Idź do swojego domu. Muszę wrócić sam i na spokojnie wszystko przemyśleć.
-Nie ma sprawy. To cześć. -Powiedziałam, a Liam mi tylko pomachał. Wracałam do domu trochę przygnębiona. Niebo było już ciemne, a latarnie rozświetlały wszystkie okolice i zakamarki. Ulicami przechodziło coraz mniej ludzi. Nie było tłoku, nikt się nie spieszył. W tej o to chwili można było doznać smaku powietrza Londyńskiego. Doszłam do domu. Drzwi były zamknięte na klucz co oznaczało, że w domu nikogo nie ma. Weszłam do środka, zapaliłam wszystkie światła po czym poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki małą butelkę wody niegazowanej i poszłam z nią na górę. Odłożyłam picie na półce nocnej i poszłam pod prysznic. Letnia woda spływająca na moje ciało tylko mnie odprężyła. Na suche już ciało założyłam luźną piżamę i wróciłam do mojego królestwa. Wypiłam wodę praktycznie jednym łykiem i władowałam się do łóżka. Otuliłam się kołdrą i nawet nie wiem kiedy pochłonął mnie głęboki, przyjemny sen.

***
Jesteśmy z powrotem :) Udało nam się napisać jeszcze dzisiaj, ale łatwo nie było więc z góry przepraszamy za wszystkie błędy :D Cieszymy się z komentarzy, które zostawiliśmy i liczymy, że ten rozdział również przypadł wam do gustu. Hm co by napisać w Londynie było niesamowicie. Na prawdę dużo atrakcji, zwiedzania, a wieczorem to miasto wygląda nieziemsko. Widoki z dachu poezja, ludzie mili, jedzenie przepyszne. Niestety nie udało nam się spotkać chłopaków, ale cieszymy się, że jednak wakacje zaliczamy do najlepszych ^^
A i tak wgl to za wasze blogi zabierzemy się jeszcze w tym tygodniu :)