wtorek, 31 lipca 2012

:D

Chciałyśmy zareklamować bloga pewnych dziewczyn. One na prawdę mają talent. Ich rozdziały są długie i wciągające. Jeśli macie chwilkę to zajrzyjcie do nich hard-bland-sensitive  :))

5 rozdział

Oczami Holly :
Ktoś zaczął mnie szarpać i krzyczeć :
-Holly obudź się ! -Wtedy obudziłam się momentalnie. Zwróciłam uwagę na napastnika i zorientowałam się, że jest to moja pięcioletnia siostra. -A no tak. Miałam się nią dzisiaj zająć, obiecałam. -Pomyślałam i automatycznie walnęłam się ręką w czoło.
-No już wstałam. Jadłaś śniadanie młoda ? -Zwróciłam się do Alice.
-Tak. Mama zrobiła mi przed wyjściem.
-Ok. To idź się bawić, a ja zaraz do ciebie przyjdę. -Blondynka wzruszyła ramionami i wyszła z mojego pokoju. Bez żadnej chęci do dzisiejszego dnia wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, ale zarazem pobudzającą moje wszystkie spięte i jeszcze śpiące mięśnie. Delikatnie wytarłam się zielonym ręcznikiem ponieważ moja skóra jest nadwrażliwa. Na suche już ciało założyłam bieliznę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Usiadłam przed toaletką. Z głowy zdjęłam błękitny turban i rozczesałam moje długie, blond włosy. Wyjęłam z szuflady suszarkę i starannie układając do tego zaczęłam suszyć włosy. Gdy już skończyłam spojrzałam się w okno. -Wygląda na to, że jest ciepło. -Pomyślałam. Stałam przed szafą i szperałam w niej z nadzieją znalezienia czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień. Po dłuższym namyśle wybrane ciuchy założyłam na siebie. Jako tako ogarnięta zeszłam na dół. Udałam się do kuchni gdzie zrobiłam sobie płatki. Czekoladowa konsystencja była bardzo smaczna i pobudzająca. Po zjedzonym posiłku pozmywałam naczynia. Schowałam Iphon'a do kieszonki spodni i zawołałam siostrę. Na przedpokoju założyłam moje czarne conversy i pomogłam w zawiązaniu sznurówek od jej trampek. Następnie złapałam siostrę za rękę i udałyśmy się do pobliskiego placu zabaw. Alice poszła się bawić, a ja rozsiadłam się na jednej z wolnych ławek. Gdy patrzyłam na moją wariującą siostrę na mojej twarzy gościł uśmiech. Tak na prawdę patrzyłam tylko na nią, nie chciałam spuścić jej z oczu, bo bałam się o nią strasznie. Wiem, może wyglądać to głupio, ale ją kocham i nie chciałabym stracić osoby tak bardzo podobnej do mnie z czasów dzieciństwa...Oczywiście ktoś w tej chwili musiał do mnie zagadać. Skierowałam wzrok na ktosia. Blond włosy, niebieskie oczy, szeroki uśmiech, a na zębach aparat.
-Co tu robisz ? -Zapytałam.
-Byłem na spacerze, a gdy cię zobaczyłem to się dosiadłem. A ty co tu porabiasz, bo chyba się nie bawisz ? -Zaśmiałam się po cichu. Wypatrując Alice odpowiedziałam Niallowi :
-Jestem tu z siostrą.
-Ile ma lat ? -Zapytał.
-Pięć.
-Słodkie są takie dzieci.
-Słodkie, ale wredniutkie czasami. -Odpowiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.
-To zupełnie jak ty. -Zasugerował.
-Nie prawda. -Strzeliłam focha, a farbowany blondyn przytulił mnie na przeprosiny. Można powiedzieć, że go polubiłam. Jak na wielką gwiazdę nie zachowywał się tak. Był sobą...Chłopakiem, który ma serce i umie zrozumieć, pomóc i da się z nim pogadać jak z każdym normalnym człowiekiem...Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Można powiedzieć, że trochę go poznałam z resztą tak samo jak on mnie. Nawet nie wiem kiedy zleciały aż trzy godziny, ale gdy tylko spojrzałam na zegarek, a moja mina mówiła sama za siebie.
-Musimy się już zbierać. -Zwróciłam się do blondyna, a potem zawołałam Alice. Przybiegła do mnie bardzo szybko.
-To może was odprowadzę ? -Zaproponował.
-Taak ! Holly zgódź się. -Moja siostra kipiała energią, a ja tylko przytaknęłam na tak. Złapałam ją za prawą rękę, a Niall za lewą i w trójkę ruszyliśmy. Oczywiście nie odbyło się od wygłupów i przechwałek małej, wygadanej, zwariowanej blondynki, która po prostu przeurocza. -Zachowuje się jak by chciała poderwać Horana. -Pomyślałam i momentalnie wybuchnęłam śmiechem. Alice i Niall spojrzeli się na mnie pytająco, bo nie wiedzieli o co mi chodzi. Machnęłam na to ręką i włączyłam się do ich poprzedniej rozmowy. Już wiem dlaczego ją tak pilnuję. Przypomniało mi się zdarzenie, o którym zawsze chciałam zapomnieć...Jak widać udało mi się. Gdy byłam w jej wieku. Zgubiłam się. Odnalazłam się po paru godzinach cała zalana łzami. Od tamtej pory nie lubiłam wychodzić z moimi rodzicami, jak już to tylko z babcią. Nie pilnowali mnie, byli zajęci sobą to wykorzystałam sytuacje i sobie gdzieś poszłam, a oni nawet nie zauważyli. Odnalazł mnie dziadek i przyprowadził do domu gdzie mama i ojciec śmiali się z jakiejś komedii. Babia na nich nakrzyczała, ale nie pamiętam co dokładniej mówiła i od tamtej pory się ogarnęli i zmienili...Szliśmy zatłoczonymi uliczkami Londynu w pragnieniu dojścia do celu bez żadnego uszkodzenia. Mimo godziny popołudniowej ludzie gdzieś pędzili, dla nich liczy się tylko czas. -Jestem ciekawa czy wiedzą co to zabawa, bo jakoś w to wątpię. -Pomyślałam. Moja siostra ujrzała małego, bezdomnego, zaniedbanego, czarnego kotka. Wyrwała swoje rączki i pobiegła w stronę zwierzaka. Zdezorientowana zachowaniem małej od razu ruszyłam za nią. Niestety...Było za późno. Samochód potrącił Alice. Padłam na ziemie i zaczęłam płakać.
-To moja wina ! -Krzyczałam. Niall podbiegł do mnie i zaczął mnie uspokajać.
-Cii...To nie twoja wina. Nie widziałaś, nie wiedziałaś, że tak będzie. Karetka już jedzie. -Pomógł mi wstać, a ja się na niego rzuciłam. Słone łzy spływały na jego białą koszulkę, pozostawiając po sobie mokre plamki. Pogotowie przyjechało po około dziesięciu minutach. Zabrali Alice, mnie i blondyna do szpitala. Mała dziewczynka z zamkniętymi oczami tak bardzo w tej chwili przypominała mi Nicole. Dziewczynę, która jest chora i bezustannie musi przebywać w szpitalu. Tak, moja przyjaciółka ma chore serce. W pierwszej klasie gimnazjum wylądowała po raz pierwszy w szpitalu i wtedy się dowiedziała. Lekarze nie umieją jej pomóc...Tylko kosztowna operacja w może przynieść porządane efekty. Mimo tego, że jej mama dużo zarabia to nie wystarcza. Właśnie dlatego nie otwiera się przed ludźmi...Nie chce żeby się nad nią litowali...A teraz mogę w każdej chwili stracić moją siostrę i jedną z najlepszych przyjaciółek. Co jak ona też będzie potrzebować takiej operacji ? Przecież nas na pewno nie będzie stać. -A co jeśli ma złamany kręgosłup i już nigdy nie ruszy swoimi stópkami, albo jeśli uznała wstrząsu mózgu ? -Te pytania cały czas mnie nurtują...Nie dają mi zapomnieć, odsapnąć. Alice ma właśnie operacje, a ja tylko ryczę i wrzeszczę, że to moja wina. W końcu dałam za wygraną Horanowi. Położyłam głowę na jego kolanach i odpłynęłam do świata koszmarów...
Obudził mnie głośny szloch jakiejś kobiety. Głowa mnie strasznie bolała więc z wielkim wysiłkiem ją podniosłam. Obok mnie nadal znajdował się mój przyjaciel, a na przeciwko siedziała skulona mama i przytulający ją ojciec.
-To moja wina ! -Krzyknęłam i po raz kolejny dzisiejszego dnia z moich oczu poleciały łzy. Mama do mnie podeszła usiadła po mojej prawej, Niall puścił mnie z objęć tylko dlatego, żeby moja rodzicielka mogła zrobić to samo co on.
-Nie skarbie, to nie jest twoja wina. Niall nam wszystko ze szczegółami powiedział...Nie mogłaś tego przewidzieć.
-Ale gdybym nie poluzowała palców nie doszło by do tego.
-Poluzowałaś, bo ona wyrwała swoją rękę. Wszystko będzie dobrze. Rozmawialiśmy już z lekarzami.
-To operacja się już skończyła ? -Zapytałam z nadzieją, że wszystko może jednak jest okey.
-Tak. Nie ma żadnych porządnych uszkodzeń, oprócz jednej...
-Jakiej ?! -Wykrzyczałam na cały szpital.
-Alice je...je...jest w śpiączce. -Wymamrotała.
-Co ? Jak to ? Mogę do niej wejść ? -Zadawałam więcej pytań niż przedszkolak. Rodzicielka kiwnęła tylko głową na tak i mnie wypuściła z objęć. Powoli wstałam z niewygodnego krzesełka i niepewnym tempem weszłam pomieszczenia. Białe ściany, łóżko jedno osobowe. Po jego jednej stronie szafka nocna i nie za duże okno. Pod niebieską pościelą leżała mała Alice. Zamknięte oczy i niewinna minka doprowadziły mnie do kolejnej słone, fali łez. Usiadłam obok niej na jednym z foteli. Złapałam jej rękę. Ogarnęłam włosy i pocałowałam ja w policzek. Była cała blada i zimna. Co jakiś czas słyszałam pukanie dwóch serc, a czasem tylko jednego...Przesunęłam ją i położyłam się obok niej. Przytuliłam ją tak jakbym miała ją przed czymś obronić i wpatrywałam się w pustą ścianę. Myślałam o tym jak w ciągu kilku godzin moje pełne pasji i szczęścia życie zamieniło się w jeden wielki koszmar. Drzwi zaczęły się powoli otwierać, ja powróciłam do rzeczywistości i wzrok skierowałam w ich stronę. W progu ukazał się blondyn. Nie widniał u niego ten cudownie, czarujący uśmiech, który tak uwielbiam...Niestety...Na jego twarzy było widać smutek. Mogłam to spokojnie wyczytać z zaszklonych oczu i tego wyrazu ust. Szedł w ciszy, zajął miejsce na którym siedziałam wcześniej i wpatrywał się w nas jak w obrazek.
-Twoi rodzice proszą żebyś poszła się do mnie przespać.
-Nie chcę.
-Holly, proszę. Wyśpisz się orzeźwisz i tu wrócisz. -Zrobił minę jak kot ze Shreka i wtedy nie umiałam mu odmówić.
-Zgoda. -Powoli wstałam z łóżka siostry. Starannie przesunęłam ją na środek, pocałowałam w policzek i zostawiłam samą. Wyszliśmy z pomieszczenia i zwróciłam się do mamy :
-Dzwoń natychmiast jak coś się zmieni.
-Dobrze. -Odpowiedziała, następnie zwróciła się do farbowanego blondyna :
-Chłopcze zajmij się nią.
-Będzie w dobrych rękach. -Leciutko podniósł kąciki ust i objął mnie swoją ręką. Poszliśmy najpierw do mojego domu. Wzięłam kilka ubranie na jutro, piżamę i dopiero mogliśmy udać się do chłopaków. Szliśmy w ciszy. Żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Chłopak wiedział, że tego właśnie teraz potrzebuję. Doszliśmy do ich domu. Weszliśmy do środka, wszyscy siedzieli w salonie. Spojrzeli się na mnie momentalnie i w szybkim tempie wstali i przytulili się. Zrobiliśmy grupowego misiaka i od razu zrobiło mi się lepiej na samą myśl jakich mam wspaniałych przyjaciół. Niall pokazał mi swój pokój i łazienkę. Weszłam pod prysznic. Zimna woda rozluźniła moje spięte mięśnie. Wytarłam się starannie ręcznikiem i na suche już ciało założyłam piżamę czyli czarną, za dużą bluzkę i krótkie, piżamowe spodenki. Zmyłam jeszcze szybko rozmyty makijaż i wyszłam z całego zaparowanego, małego pomieszczenia.
-Masz, zjedz. -Podał mi talerz na którym była jajecznica.
-Dziękuję. -Powiedziałam i starałam się pokazać uśmiech, ale nie wyszło zgodnie z moim zamiarem. Delektowałam się przepysznym smakiem. Gdy zjadłam zeszłam na dół i w kuchni odłożyłam po cichu talerz do zmywarki. Następnie wróciłam do pokoju chłopaka i położyłam się obok niego.
-Niall...
-Słucham. -Zwrócił się do mnie po czym mnie objął.
-Dziękuję Ci za wszystko i za to, że jesteś przy mnie gdy najbardziej kogoś potrzebuję.
-Nie masz za co. Każdy prawdziwy przyjaciel zachował by się tak jak ja. -Powiedział to z uciskiem na ,,prawdziwy''.
-Właśnie, muszę zadzwonić jutro do Naomi i Nicole.
-Już to zrobiłem. -Oznajmił.
-I po raz kolejny dzisiaj jestem ci wdzięczna.
-Chyba powinienem coś za to dostać.
-Co ? -Spojrzałam na niego pytającą miną. Horan pokazał ręką jego policzek i oboje się uśmiechnęliśmy. Nie wieżę, że on tak na mnie działa...Że w tak trudnych chwilach umie mnie pocieszyć, rozbawić no i przede wszystkim być przy mnie gdy tego potrzebuję. Rzeczywiście na to zasłużył. Resztkami sił podniosłam się lekko i dałam mu soczystego buziaka w policzek. Chłopak się zarumienił, ale w końcu mogłam ujrzeć jego szczery uśmiech. Moje kąciki lekko pokazały uśmiech. Wtuliłam się w niego jak w przyjaciela i w mgnieniu oka usnęłam. Nawet nie pamiętam, w której chwili...

***
Starałyśmy się napisać jakiś długi, ale za bardzo nie wyszedł -,-  No w każdym razie nam się podoba, bo pokazuje słodkie serduszko Nialla i wyjaśnia wam dlaczego Nicole nie chce się otworzyć przed Zaynem ;)
A i jest to ostatni rozdział przed naszym wyjazdem, bo jutro wylatujemy do Londynu :) Kolejny powinien się pojawić 28-29 :)

sobota, 28 lipca 2012

4 rozdział

Oczami Nicole :
Spałam sobie smacznie. Śniło mi się, że ojciec wrócił do domu. Całe moje życie obróciło się po raz setny o sto osiemdziesiąt dziewięć stopni. Wszystko było tak jak dawniej. Rodzice się kochali, pamiętali o mnie i nigdy nie spuszczali mnie z oczu...Tak, wiem, że to tylko głupi sen, ale wyglądał tak realistycznie...Niestety ktoś musiał akurat w tej chwili zadzwonić, budząc mnie przy okazji. Niechętnie i powolnie wstałam z łóżka. Małymi kroczkami podeszłam do biurka, na którym leżał telefon. Wzięłam go do ręki, spojrzałam na wyświetlacz i od razu się uśmiechnęłam. Mimo tego, że ta osoba jest pierwsza na mojej liście wymordowanie przez bezczelność przebudzenia mnie.
-Halo ?
-Siema. To ja Zayn. Masz ochotę się spotkać ?
-Możemy.
-No to super. Będę po ciebie o osiemnastej. -Oznajmił i od razu się rozłączył. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę czternastą. -To nie możliwe, że tak długo spałam. -Pomyślałam. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki, ale zarazem pobudzający wszystkie mięśnie prysznic. Wyszłam z pod prysznica i starannie wytarłam się zielonym ręcznikiem. Na suche już ciało założyłam białą bieliznę. W pokoju stanęłam przed szafą, z której wyjęłam ciuchy. Założyłam je na siebie i zeszłam na dół na obiad, który dla mnie był też śniadaniem. Na dole rozejrzałam się po każdym pomieszczeniu. -No tak, mogłam się domyślić, że mamy już nie ma. -Powiedziałam na głos, sama do siebie. W kuchni czekały na mnie naleśniki. Odgrzałam je sobie w mikrofalówce i zasiadłam do stołu. Delektowałam się przepysznym smakiem posiłku, popijając go zimnym sokiem pomarańczowym. Po skończonym ,,obiedzie'' pozmywałam naczynia i poszłam do salonu. Usiadłam na dywanie z laptopem na kolanach. Włączyłam komputer i weszłam na twitter'a oraz facebook'a. Jak zwykle nie było nic, ani nikogo ciekawego więc wyłączyłam komputer...Z powodu nudy wróciłam do pokoju i podeszłam do sztalugi. Postanowiłam trochę pomalować, bo dawno tego nie robiłam. Tak bardzo kocham to robić. Skupiam się tylko na obrazie, na tym jak ma wyglądać i tak zapominam o rzeczywistości. Jest to moje lekarstwo na każde bagno, na wszystko co mnie złego otacza...Postawiłam na niej płótno i zaczęłam malować obraz...Obraz, który przedstawiał panoramę Londynu nocą...Po jakimś czasie męczarni obraz wyszedł mi całkiem dobrze. -Zdecydowanie mi się podoba. -Powiedziałam na głos, sama do siebie. -Gdy już wyschnie powieszę go sobie nad biurkiem. -Pomyślałam. Zakończyłam malowanie obrazu z wielkim bananem na twarzy. Zeszłam do salonu, usiadłam na przytulnie, wygodnym fotelu i sięgnęłam po pilota z nadzieją znalezienia czegoś w telewizji.
~Dwie godziny później :
Oglądałam sobie jakąś komedie romantyczną gdy nagle po całym domu rozniósł się donośny dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizję i poszłam zobaczyć kto to. W progu pojawił się Zayn.
-Witaj. -Powiedział i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i tylko się grzecznie uśmiechnęłam.
-Gdzie idziemy ? -Zapytałam z nadzieją, że nie zaplanował żadnej niespodzianki, bo ich nie lubię.
-Do wesołego miasteczka. -Gdy to mówił to skakał z radości.
-Ok. -Odpowiedziałam i sięgnęłam po beżową torebkę na ramię. Do głównej ulicy szliśmy w ciszy. Nie wiem dlaczego, ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Złapaliśmy pierwszą lepszą taksówkę i pojechaliśmy nią na wskazany adres przez Malika. Starszy facet, o siwych, krótkich włosach zatrzymał auto i przyjął od chłopaka pieniądze po czym wydał mu resztę. Pierwsza wyszłam ja, a za mną mulat. Zapłaciliśmy za wejście i poszliśmy przed siebie.
-Moja mama na prawdę ma takie wspaniałe choreografie ? -Zapytałam dosyć ciekawskim tonem głosu.
-Nie są złe, ale dla mnie mogłyby być lepsze. -Zaśmiałam się od razu gdy to powiedział.
-Ale nie mów jej tego. -Dodał.
-Jasne. -Odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem na mojej twarzy. Muszę przyznać, że go polubiłam, ale za resztą niezbyt przepadam. Nie chce ich traktować jako przyjaciół, ale jednak Zayn działa na mnie zupełnie inaczej, ale i tak nie dowie się o mnie wszystkiego...Jeszcze nie teraz. Chodziliśmy z każdej atrakcji na każdą. Nie omijając ani jednej. Zamówiliśmy sobie lody i zmęczeni opadliśmy na jedną z wolnych ławek. Co chwilę przebiegały jakieś dzieci z rodzicami. Skakały, świrowały, tańczyły swoje tańce połamańce. Gdy tak na nie patrzyłam śmiałam się z nich...Jednak gdzieś tam w głębi duszy nadal taka jestem...Ja jestem nadal dzieckiem...Nie z wyglądu, nie z charakteru lecz z głębokiej duszy...
Podeszła do nas jakaś fanka, raczej podeszła do Malika i poprosiła go o autograf i zdjęcie. Chłopak zrobił to z miłą chęcią. Ani razu nie ujrzałam na jego twarzy szczypty zażenowania do jego wielbicielek. Tak jakby to one sprawiały mu radość i motywowały do dalszego śpiewania i realizowania marzeń...
Myślałam, że czarnowłosa sobie pójdzie, ale spojrzała się na nas swoimi wielkimi, piwnymi oczami i skomentowała :
-Jesteście razem.
-Nie. -Powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Jakoś wam nie wierzę. Ale zostawię was już samych. Dziewczynka w wieku może trzynastu, czternastu lat odeszła od nas, a ja spojrzałam się na mulata. On zrobił to samo. Na moment nasze tęczówki się zetknęły, ale szybko spuściłam głowę. Czułam jak na moich policzkach powstają powoli rumieńce.
-Trochę pytanie nie w czasie zadała. -Powiedział.
-Tak. -Odpowiedziałam i skierowałam swój wzrok na jedną z atrakcji.
-Może coś mi opowiesz o sobie.
-Nie mam ciekawego życia. -Wymamrotałam.
-Taka dziewczyna jak ty na pewno wiedzie szalone życie. -Skomentował.
-Wątpię.
-Ale ja nie. -Powiedział, a ja chwilę się zastanawiałam nad dobraniem odpowiednich słów.
-Jestem zwyczajną nastolatką i nie musisz nic więcej o mnie wiedzieć.
-A ja jestem zwyczajnym chłopakiem. Zapomnij na chwilę, że jestem gwiazdą i mi zaufaj. -Powiedział.
-Oj Malik nawet nie wiesz jak pragnę Ci opowiedzieć całą historię mojego życia, ale dla mnie to za wcześnie...-Pomyślałam i odpowiedziałam na jego wcześniejsze słowa :
-Przepraszam nie mogę. -Poczułam, że do moich oczu powoli napływają słone łzy. Wstałam z miejsca i bez słowa pożegnania pobiegłam przed siebie. Wybiegłam z wesołego miasteczka, omijając po drodze rozwrzeszczane dzieciaki i szczęśliwych rodziców. Biegłam uliczkami Londynu. Odwróciłam się i zobaczyłam, że biegnie za mną. Nie chcąc z nim gadać nawet przez chwile specjalnie przyspieszyłam tempo, skręcałam w różne nieznane mi uliczki. Stanęłam na chwilę, rozejrzałam się po raz setny. Zorientowałam się, że mnie zgubił. Spojrzałam na jeden z otwartych sklepów i dopiero teraz domyśliłam się gdzie jestem. Wyszłam z ciemnej ulicy bez jednego wyjścia i skręciłam w prawo. Szłam już wolniej, szybko oddychałam. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów. Zapaliłam jednego szluga i wciągałam się nim najbardziej jak tylko umiałam i mogłam. Dym za dymem. Mój świat zapomniał o bólu wtopił się w pragnienie zapalenia kolejnego papierosa...Wydobycia z siebie kolejnego smaku dymu...Poczucia ukojenia w płucach...Doszłam do domu gdzieś około godziny dwudziestej drugiej, bo zatrzymałam się w barze na kilka piw. Owszem nie jestem pełnoletnia, ale wyglądam na taką i sprzedają mi bez pokazywania dowodu...W mieszkaniu weszłam po schodach chwiejnym krokiem. Mama była na jakimś bankiecie więc nie musiałam być cicho. Od razu poszłam do łazienki gdzie wzięłam letnią kąpiel. Do pokoju wróciłam już w piżamie. Zeszłam jeszcze na dół do kuchni. Wyjęłam z szafki wodę, którą wypiłam kilkoma łykami. Usiadłam na kanapie w salonie i sięgnęłam po laptopa. Weszłam na twitter'a i moją uwagę przykuł TT Zayna ,,Jeszcze cię poznam. Zobaczysz". Wiedziałam, że chodzi mu o mnie. Fanki pisały, że mówi to o nich i, że one chcą żeby je poznał i w ogóle jakieś pierdoły. Weszłam jeszcze na jego galerię. Uśmiechnęłam się momentalnie gdy ujrzałam zdjęcie, które sobie dzisiaj zrobiliśmy. Oboje mamy na nim wystawione języki i jakieś dziwne oczy i miny do tego. Spojrzałam na podpis, który umieścił ,,Nicole Oldma dziewczyna, która jeszcze się przede mną otworzy :)". -To się jeszcze okaże. -Pomyślałam. Zwróciłam jeszcze uwagę, że chłopak mnie obserwuje. Zrobiłam to samo i wyłączyłam laptopa. Wróciłam z nim do mojego pokoju. Odłożyłam go na biurku. Włączyłam radio i władowałam się do łóżka. Otuliłam się kołdrą po sam czubek głowy. Wsłuchując się w każdą nutę wolnych, szybkich, szczęśliwych i smutnych piosenek usnęłam w mgnieniu oka.

***
4rozdział, pisany tak bez weny więc już z góry przepraszamy...
Dziękujemy za ponad 1000wejść ! Jesteście najlepsze !<3
I mamy pytanko : Co sądzicie o Nicole ? :)

środa, 25 lipca 2012

3 rozdział

Oczami Naomi :
Stałyśmy jak wryte i gapiłyśmy się na jeden punkt...Duży, okrągły stolik przy którym siedziała piątka chłopaków z One Direction. Ja i Nicole chciałyśmy wrócić do domu, ale Holly jest ich wielką fanką więc postanowiła zostać. Nie mogłyśmy zostawić jej samej więc postanowiłyśmy usiąść przy stoliku bardziej w rogu. Niestety na mojego głupiego pecha chłopcy musieli rozpoznać Nicole, bo ruszyli w naszą stronę. Gdy już byli przy naszym stoliku zwrócili się do brunetki :
-Hej Nicole. Przedstawisz nam twoje koleżanki ? -Zapytał się jakiś loczek. Szczerze ? To ja ich nie znam. Nie wiem który to który. Nawet nie słucham ich muzyki. Po prostu nie podoba mi się.
-To jest Holly. -Pokazała na naszą przyjaciółkę, a potem dodała :
-A to jest Naomi. -Teraz zwróciła się w moją stronę.
-To teraz przedstaw ich. -Powiedziałam.
-Nie znasz nas ? -Zapytał się jakiś koleś w bluzkę w biało-czarne paski.
-Nie. -Powiedziałam oschle.
-To ja jestem Louis, to jest Harry. -Zwrócił wzrok na loczka. -Ten o to z drinkiem Niall. Mulacik to Zayn, a ostatni to Liam nasz ojciec. Miło nam cię poznać. -W końcu skończył.
-A mi was nie. -Pokazałam głupią minę. Chłopcy usiedli koło nas nie wiem po co. Nie chce ich tu. Obok mnie znalazł się Harry i chyba chciał zacząć rozmowę, ale coś nie wychodziło.
-Nie lubisz naszej muzyki ? -Zapytał.
-Nie.
-A słuchałaś kiedyś ?
-Chyba tak.
-Chyba ? -Dodał.
-Co cię to obchodzi ? -Wkurzyłam się. Wstałam i podeszłam do baru. Piłam alkohol łyk po łyku. Gdy już nie kontaktowałam. Poszłam na parkiet. Tańczyłam z każdym po kolei. To się nazywa impreza. Pamiętam tylko tyle, że ktoś mnie pocałował i było to koleś gdzieś około trzydziestki odepchnęłam go i wróciłam do stolika...
Obudziłam się z bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju, który nie należał do mnie. Szafki, półki i
obramowania zdjęć są w kolorze czarnym. Ściany w odcieniach szarości. Przez promienie słoneczne, które wpadają rażąco do dużego pomieszczenia pokój automatycznie się rozjaśnia. Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy dzień lecz nie szło mi zbyt dobrze. Patrzyłam się na zadany ogród próbując się zorientować w tym gdzie jestem. Nagle drzwi zaczęły powoli się otwierać, a mój przerażony wzrok zwrócił się w ich kierunku. W progu stanął Harry, mój oddech momentalnie się zmniejszył, a strach zanikł. Przyglądał mi się uważnie z wielkim uśmieszkiem, który mnie denerwował.
-Widzę, że księżniczka w końcu raczyła wstać. -Powiedział.
-Widzę, że koszmar musiał mnie odwiedzić. -Odpowiedziałam, a z jego twarzy uśmiech nie znikał.
-Chodź na śniadanie.
-Najpierw muszę usłyszeć wyjaśnienia.
-Jakie ? -Zapytał.
-Jak ja się znalazłam w waszym domu ? Czyj to pokój ? Co ja wczoraj wyprawiałam ? Spałam z kimś ? I gdzie jest Nicole i Holly ? -Zapytałam praktycznie na jednym wdechu.
-Spokojnie. Po kolei zacznę. Spałaś sama i nie przypominam sobie, żeby ktoś tu jeszcze był. Wczoraj całowałaś się z jakimś starcem i byłaś najbardziej pijana. Pokój należy do mnie. A my z chłopakami postanowiliśmy, że prześpicie się u nas. Dziewczyny są już na dole.
-Udajmy, że wszystko pamiętam.
-Spoko. Tam jest łazienka. -Wskazał mi drzwi, a ja wstałam i podążyłam w tym kierunku. Zdjęłam z siebie wczorajsze ciuchy i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam się białym ręcznikiem i na suche ciało założyłam ciuchy z imprezy. Zmyłam jeszcze starannie makijaż i dopiero zeszłam na dół. W ciszy usiadłam przy stole, a loczek podał mi jajecznicę. Zjadłam ją w mgnieniu oka. Przy dużym, szklanym stole panowała niezręczna cisza, która mnie krępowała.
-Boli was głowa ? -Zapytał się Liam po dłuższym wpatrywaniu się w nas.
-Yhy. -Wyjąkałam, a chłopak wstał z miejsca i wyszedł z kuchni. Po chwili wrócił z tabletkami. Wyjął szklankę, nalał wody i podał mi wraz z lekarstwem.
-Dziękuje. -Powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął. Zażyłam lekarstwa z nadzieją, że bóle miną. Louis wrócił do swojego pokoju. Niall znowu coś jadł, a Zayn poszedł do salonu z Nicole. Holly wpatrywała się w farbowanego blondyna. Natomiast mój wzrok wbiłam w jedną z szafek z nadzieją przypomnienia sobie choć jednej sceny z wczorajszego, okropnego dnia. Niestety moja plany szły dość marnie. Nic, kompletnie nic...W głowie mam zupełną pustkę. Tak jak bym się dopiero urodziła. Albo jak bym zmarła na kilka godzin i obudziła się po dłuższym śnie.
-Ja już muszę iść. -Wstałam z miejsca i skierowałam się w stronę drzwi. Harry podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Czekaj odprowadzę cię.
-Nie chcę ! -Krzyknęłam.
-A ja nie chcę żeby coś Ci się stało. -Mimo moich zaprzeczeń chłopak nie chciał sobie darować. Ustąpiłam mu, ale nie miałam zamiaru na prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy. Szkoda, że brunet miał zupełnie inne plany.
-Opowiedz coś o sobie. -Powiedział. Spojrzałam na niego z ironią.
-Po co ?
-Bo chcę cię poznać.
-Bez sensu. Ja nie chcę cię poznawać więc ty mnie też nie.
-Ale jednak ja chcę.
-To masz problem. -Powiedziałam donośnym głosem żeby zakończyć tą rozmowę. Dochodziliśmy już do mojego domu, a on nie dawał za wygraną :
-Dlaczego taka jesteś ? Nie dopuszczasz nowych znajomości !
-Bo do cholery taka jestem ! -Odkrzyknęłam.
-Nie rozumiem cię. -Powiedział pod moim domem, odwrócił swoje ciało i wrócił do swojej willi. Nie przejmowałam się nim w ogóle. Weszłam do mojego domu, w którym rodziców już nie było. Długimi,
drewnianymi schodami podążyłam do mojego pokoju. Ściany w kolorach bieli i do tego białe szafki. Na jednej ze ścian znajduje się tapeta w kwiatki. Łóżko duże i dwuosobowe. Obok niego stoi jeszcze kanapa, którą można rozłożyć. Podłoga wykonana z bardzo jasnego drewna obłożona małym dywanem. W jednym z rogów pomieszczenia stoi ciemna gitara, na której kocham grać i komponować różne piosenki. Pierwsze co zrobiłam wstępując do mojego królestwa to podeszłam do szafy, z której wyjęłam ciuchy. Razem z nimi poszłam do łazienki. Rozebrałam się i odkręciłam kran. Letnia woda ożywiała moje zmęczone o obolałe mięśnie. Wyszłam z pod prysznica i wytarłam się do sucha niebieskim ręcznikiem. Do pokoju wróciłam już orzeźwiona. Usiadłam przed toaletką i zrobiłam sobie świeży makijaż. Oczy pomalowałam tuszem i podkreśliłam lekko eyelinerem. Na policzki nałożyłam trochę pudru. Włosy związałam w niedbałego koka. Wzięłam gitarę i zeszłam z nią na dół. Usiadłam na białej 
kanapie. Kominek pasuje do wystroju i ociepla to duże pomieszczenie. Stół szklany z obróbką drewnianą. Na ścianach jest nałożona biała farba. Podłoga wykonana z drewna po każdym umyciu aż błyszczy. Siedziałam tak z gitarą na kolanach. Patrzyłam na duże okno przez, które był idealnie piękny widok na nasz duży ogród. Trawa zielona i zadbana. Trochę różnego rodzaju kwiatków. Bujana ławka i kilka wygodnych leżaków. Z każdą chwilą do głowy przychodziły mi nowe coraz lepsze myśli, które spisywałam na kartkę. Powstały pierwsze słowa, a wraz z nimi pierwsze nuty. Po godzinnej udręce napisałam piosenkę. Utwór, który mówi o spragnionej miłości. Może po trochu dotyczy też mnie...Mówi o dziewczynie, która nie wierzy w takie uczucie, ale jednak gdzieś tam głęboko w duszy i sercu ma nadzieję spotkania tego jedynego...Tak, ten utwór jest o mnie...

***
Trololo 3rozdział jest xd Dziękujemy za tak liczne komentarze i wejścia, nawet nie wiecie ile to dla naszej trójki znaczy :)
+Jak macie jakieś pytanie zadawajcie. Na pewno na nie odpowiemy :)

wtorek, 24 lipca 2012

Dla Nicole na urodzinki ! ;*

*Nicole wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek. Najlepszego chłopaka na świecie, nie stracenia nigdy nas z życia, dobrych ocen, wspaniałych prezentów, życia bez problemów i w ogóle wszystkiego co najlepsze, a i spełnienia marzeń i spotkania chłopaków w Londynie bejbe ! <3

*Postanowiłyśmy zrobić Ci mały prezencik : 
A więc Nicole napisała niedawno wspaniały wierszyk o chłopakach, nie chciała go wstawić i nie wiemy czemu ;o W każdym razie korzystamy z okazji. Pojechała dzisiaj do babci, na urodzinki rodzinne, natomiast jutro imprezka jea ! Więc wraz z Holly postanowiłyśmy zrobić jej taki prezencik i wstawić ten wiersz !

*Wiersz :
Pięć chłopaków talent ma.
Louis, Niall.
Liam, Zayn.
No i jeszcze Harry nasz.
W X-Factorze się poznali.
Zespół razem utworzyli.
One Direction go nazwali.
Kilka zdań o nich dam :
Louis bardziej od swej girl
Woli pięć tuzinów marchwi zjeść.
On najbardziej lubi paski,
Na nie lecą wszystkie laski.
Niall blondaskiem naszym jest.
Co najbardziej lubi jeść.
Chłopak Irlandczykiem jest.
Akcent jego boski jest.
Liam najmądrzejszy jest.
W końcu ojcem zwany jest.
On łyżek boi się panicznie
I wygląda to komicznie.
Zayna wady każdy zna.
Ale stara zmienić się.
On lusterek ma tysiące.
By wyglądać dla nas dobrze.
I ostatni został Harry.
On na głowie loczki ma.
Jego uśmiech nas powala.
Te dołeczki to jest magia.
Chłopcy dla nas idealni.
Boscy, piękni, pojebani.
Za to właśnie ich kochamy
I do Polski zapraszamy !

*Nie wiem jak wam, ale mi (Naomi) i Holly, która teraz siedzi przy mnie i ma beke nawet nie wiem z czego O.o się strasznie podoba xd
A i to -pojebani-to w pozytywnym sensie, żeby nie było ;D

*Więc ostatni raz mordo nasza najlepszych urodzin na świecie ! ;**

Życzy Holly i Naomi twoje na zawsze ! <33333333333

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idiotki z was tyle wam powiem..Nie wstawiałam wiersza, bo mi się nie podoba -,-
Ale ogólnie kocham was i dziękuje za życzenia ;*  -Nicole :)

niedziela, 22 lipca 2012

2 rozdział

Oczami Holly :Spałam sobie smacznie gdy nagle obudził mnie dzwonek telefonu. Niechętnie znalazłam się w pozycji siedzącej. Wyciągnęłam rękę po telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
-Czego chcesz Nicole ? -Wypowiedziałam jeszcze zaspanym głosem.
-Mam ochotę na imprezę. Naomi się zgodziła. -Wymamrotała.
-Okey. Będę u ciebie o dziewiętnastej.
-Spoko. Pa. -Brunetka się rozłączyła, a ja postanowiłam wrócić do snu. Niestety moje wysiłki legły w gruzach. Tak strasznie mi się nie chciało wstawać, ale po dłuższym czasie udało mi się stanąć na nogach.Rozejrzałam się po moim skromnym pokoju. Kolor na ścianach bardzo pasuje do wystroju tego pomieszczenia. Białe meble nadają idealnej kompozycji i atmosfery. Duże białe, rozsuwane drzwi prowadzą do łazienki, a mniejsze, drewniane są wyjściowo-wejściowe. Moja mała toaletka stoi pod oknem obok szafy i biurka. Na ścianach wisi jeszcze kilka rodzinnych zdjęć. Przyglądając się zdjęciom można było dostrzec wszystkie moje zmiany wyglądu i wzrostu, ponieważ były też tam zdjęcia z dzieciństwa. Powróciłam myślami do tamtych dni...Dni, w których cola w puszcze była piwem, paluszki papierosami, a tik-taki brały udział za narkotyki. Były to czasy bezproblemowe. Chyba każdy chciałby się do nich cofnąć. Gdy miałam jedenaście lat marzyłam o osiemnastce. A teraz gdy mam siedemnaście tak bardzo pragnę mieć o wiele, wiele mniej. Jak już skończyłam wspominanie poszłam do łazienki. Odkręciłam kran, z którego powoli letnia woda zapełniała wannę. Rozebrałam się do naga. Obejrzałam moje ciało w lustrze. Jestem chuda, ale to wszystko wina mojego organizmu. Jem dużo, najwięcej w rodzinie, ale mimo mojego obżerania się zamiast tyć chudnę. Tak, wiem chore. Po prostu mam chory organizm. Dzięki codziennym porcjom leków przed śniadaniem i kolacją nie chudnę lecz moja waga stoi w miejscu...Zanurzyłam się w wodzie. Moje mięśnie powoli się odprężały i zasilały energią na cały dzień. Wyszłam z wanny i wytarłam mokre ciało. Ubrałam bieliznę i wróciłam do pokoju. Wyjęłam suszarkę, wtyczkę podłączyłam do kontaktu. Zdjęłam turban z głowy. Włosy rozczesałam szczotką i układając do tego zaczęłam je suszyć. Gdy skończyłam podeszłam do szafy. Po chwili namysłu wyłoniłam z niej ciuchy, które momentalnie znalazły się na moim ciele. Jak już całkowicie się ogarnęłam zeszłam na dół i podążyłam do kuchni. Była połączona z jadalnią. Ściany w kolorze beżu pasują do mebli
wykonanych z ciemnego drewna. Podłoga także drewniana lecz z odcieni jasnych i w paski. Wielkie okno rozświetla to pomieszczenie. Stolik wykonany ze szkła i do tego cztery krzesła. Pomieszczenie małe, ale przytulne i przestronne. Na jednej ze ścian wisi obraz, który kiedyś podarowała nam go babcia. Jest dla mnie bardzo cenny, bo tylko on mi został jako pamiątka po jej śmierci...Z jednej szafki wyciągnęłam płatki, które wsypałam do miski i zalałam podgrzanym mlekiem. W mgnieniu oka opędzlowałam całą zawartość mojego przygotowanego śniadania. Brudne naczynia schowałam do zmywarki. Wyjęłam jeszcze z lodówki sok jabłkowy i nalałam trochę do przezroczystej szklanki. Po dwóch łykach w szklance już niczego nie było ponieważ zdążyłam wszystko wypić. Następnie poszłam do salonu. Mogę nazwać ten pokój przyjemnym relaksem. Dlaczego ? W tym pomieszczeniu znajdują się dwa duże okna przez które widać nasz ogród, a codzienne słońce jak najlepiej rozświetla ten pokój. Biała, rozkładana kanapa i jeden fotel w tym samym kolorze są bardzo wygodne. Nikt nie powinien na nie narzekać. Na przeciwko fotela stoi także krzesło, które jest w sumie leżakiem domowym. Przyjemnie się na nim odpoczywa po zabieganych i męczących dniach. Jest też tam mały stoliczek wykonany z ciemnego drewna. Na jednej za ścian wisi obraz zakupiony przez rodziców podczas ich podróży poślubnej we Francji. Duży czarny telewizor stoi na przeciwko kanapy.
Kwiatki, które są w salonie pasują do całego wystroju. Są bardzo ładne, a ich zapach jest powalający. Włączyłam radio, które stoi na jednej z drewnianych półek. Usiadłam na leżaczku i odpłynęłam do moich marzeń wsłuchując się w każdą kolejną nutę muzyki. Tańczyłam i śpiewałam na cały dom. Jak wariuję czuję się lepiej. Zapominam o smutku, bólu i udręce. Chyba właśnie za to kocham muzykę...Za to, że wybawia mnie z każdego dołka. Wygłupiałam się jak małe dziecko i nawet nie zauważyłam, że przygląda mi się tata. Gdy już się zorientowałam o jego obecności natychmiastowo sprowadziłam się na ziemie.
-Czy ty coś ćpałaś ? -Ojciec zwrócił się do mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Zawsze i wszędzie. -Odpowiedziałam z głupim uśmieszkiem na twarzy. Razem z tatą wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Wyłączyłam radio i wróciłam do swojego pokoju.
~Kilka godzin później :
Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Wyszłam w świeżej bieliźnie. Stanęłam przed szafą, z której wyjęłam ciuchy odpowiednie na dzisiejszą imprezę. Zasiadłam przed toaletką i zrobiłam sobie makijaż. Na policzki nałożyłam trochę różu. Oczy podkreśliłam eyelinerem, a na rzęsy nałożyłam trochę tuszu. Gotowa zeszłam na dół i czekałam na taksówkę. Przyjechała po jakiś pięciu minutach. Usiadłam na tylnych siedzeniach i podałam starszemu facetowi o siwych, krótkich włosach adres mojej przyjaciółki. Na miejscu byliśmy po jakiś piętnastu minutach. Zapłaciłam odpowiednią sumę i wyszłam z samochodu. Zapukałam do drzwi. Chwilę musiałam poczekać, ale w końcu pojawiła się uśmiechnięta Nicole. Wyglądała pięknie. Miała na sobie śliczną sukienkę. Weszłam do środka, a przyjaciółka zamknęła za mną drzwi. Usiadłyśmy w salonie i czekałyśmy na spóźnioną Naomi. Gdy po całym domu rozległo się donośne pukanie do drzwi wyłączyłyśmy telewizor i gotowe poszłyśmy do wyjścia. Nie myliłyśmy się...W drzwiach stała nasz blondynka, która miała na sobie ubranie  wygodne na imprezę. W końcu mogłyśmy ruszyć. Mama Nicole postanowiła nas odwieść.
-Nie szalejcie aż tak. -Kobieta zwróciła się do nas z wielkim bananem na twarzy gdy byliśmy już na miejscu. Wszystkie przytaknęłyśmy i wyszłyśmy z czarnego BMW. Rodzicielka Nico jest znaną choreografką, co oznacza, że często ma vipowskie wejściówki do samych najlepszych klubów. Tak było też tym razem. Podałyśmy napakowanemu ochroniarzowi nasze zaproszenia, a on grzecznie nas wpuścił. Najpierw udałyśmy się do szatni gdzie zostawiłyśmy nasze letnie kurtki. Następnie udałyśmy się w stronę trwającej imprezy. To co tam zobaczyłyśmy wstrząsnęło nami trzema...

***
Co myślicie o tym rozdziale ? :) A tak wgl jak spędzacie wakacje, bo my jak na razie zajebiście ^^ Wykorzystujemy je po całości xd W sierpniu wyjeżdżamy do cioci Holly, która mieszka w Londynie i ma syna, starszego od nas o rok. Oni są z polski więc z nimi będzie łatwo. Ale po angielsku też w końcu jesteśmy w klasie językowej i dobrze nam idzie :)

piątek, 20 lipca 2012

1 rozdział

Oczami Nicole :

 Dzisiaj obudziłam się wyjątkowo wcześniej. Spojrzałam na zegarek, który wyświetlał ósmą nad ranem. Normalnie w wakacje śpię do dwunastej. Nie chciało mi się wstawać, ale po kilku próbach ponownego zaśnięcia niechętnie postawiłam moje ciało w pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po dużym pokoju. Fioletowe ściany idealnie komponowały się z białymi meblami. Do tego zielone firanki i drewniana podłoga. Nad łóżkiem wisi kilka zdjęć z moimi przyjaciółkami. Na przeciwko łóżka stoi toaletka. Po jej prawej stronie lustrzane drzwi kierujące do łazienki. Natomiast po lewej stronie znajdują się drzwi wejściowo-wyjściowe. Ruszyłam moje cztery litery i po jakimś czasie udało mi się stanąć na nogach. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki, ale zarazem orzeźwiający prysznic. Letnia woda całkowicie rozbudziła moje zaspane mięśnie, dając im do tego energii na cały dzień. Do mojego pomieszczenia wróciłam w samej bieliźnie z niebieskim turbanem na głowie. Usiadłam przed toaletką i zdjęłam ręcznik. Rozczesałam moje mokre, długie, brązowe włosy. Z szufladki wyjęłam suszarkę i szczotkę. Włosy suszyłam starannie. Do tego centymetr po centymetrze je układając. Jak już skończyłam to rzęsy wydłużyłam tuszem, a oczy podkreśliłam eyelinerem. Jako tako ogarnięta podeszłam do szafy, z której wyjęłam ciuchy. Następnie włożyłam je na siebie i dopiero wtedy byłam gotowa. Zeszłam na dół długimi, kręconymi, drewnianymi schodami. Na dole rozejrzałam się po domu żeby zorientować się czy mama jest. Tak jak myślałam, jest już w pracy gdzie ćwiczy swój układ z niejakim zespołem One Direction. Jakoś mnie oni nie interesują, ale przychodzą dzisiaj do nas na obiad więc muszę być miła. Moja rodzicielka pracuje z nimi ponad rok i tak ich zachwala. Chyba lepiej by było gdyby któryś z nich był jej synem niż żeby miała mnie za córkę. Weszłam do kuchni, której ściany pokryte są fioletową farbom. Białe meble i drewniany, rozkładany stolik pasuje do wystroju pomieszczenia. W tym pomieszczeniu jest duże okno, a po jego lewej
stronie wisi kilka naszych rodzinnych zdjęć. Jeszcze wtedy był z nami tata. Ten którego kochałam i bezgranicznie mu ufałam. Niestety odszedł na zawsze dla jakiejś młodej, znanej modelki. Przez kilka miesięcy utrzymywał ze mną kontakty, ale potem wyjechał i ślad po nim zaginął. Nie wiem gdzie, z kim jest. Czym się teraz zajmuje i jak wygląda. Nigdy się nie dowiem. Nawet gdyby wrócił, ja go do mojego życia już nigdy nie dopuszczę. Po prostu za bardzo mnie zranił. Po co obiecywał ? Skoro i tak nie dotrzymał obietnicy. Patrząc na te zdjęcia wspomnienia zawsze powracają. Kiedyś bym się popłakała, ale nie teraz...Wyjęłam z lodówki kilka jajek. Po kilkunastu minutach miałam na talerzu cudownie pachnącą jajecznicę. Usiadłam na jednym z krzeseł przy stoliku i zabrałam się za konsumowanie posiłku. Muszę przyznać, że śniadanie wyszło mi rewelacyjne. Idealnie dobrane przyprawy pokrywały się z posiłkiem tworząc niesamowicie pyszny smak. Gdy skończyłam się już delektować posiłkiem wyjęłam z górnej szafki przezroczystą szklankę, do której wlałam sok pomarańczowy. Zaledwie kilkoma łykami wypiłam to co miałam nalane. Następnie pozmywałam naczynia i zostawiłam je na suszarce. Potem wróciłam do mojego pokoju. Z biurka wzięłam błękitnego laptopa i zeszłam z nim na dół do przestronnego salonu. Usiadłam na białej kanapie, tuż
na przeciwko telewizora. Obok kanapy stoi także jeden fotel, a na przeciwko mała komoda wykonana z ciemnego drewna. Umieszczone są na niej bardzo ciekawe książki. Widok z tego pomieszczenia jest nieziemski. Duże okno rozświetla cały salon. Patrząc na okno widać nasz ogród. Kilka zasadzonych kwiatków, z dwa małe krzaczki, jedna ławka i palenisko na ogniska. Kanapa relaksowała moje plecy swoją wygodą. Włączyłam laptopa i weszłam na twitter'a i facebook'a. Nie było nikogo, ani niczego ciekawego więc wyłączyłam te serwisy społecznościowe i uruchomiłam gadu-gadu. Spojrzałam na listę dostępnych osób. Gdy zorientowałam się, że jest Holly od razu do niej napisałam :
-Hejka co tam u ciebie ?
-Jakoś. Naomi wyjechała na działkę, a ty masz spotkanie z Brytyjsko-Irlandzkim zespołem, który podbija serca miliony nastolatką. -Powiedziała praktycznie na jednym wdechu.
-Tak i jakoś nie za bardzo jestem chętna. -Odpisałam jej.
-Ja tam bym się cieszyła.
-To przyjdź do mnie. -Zaproponowałam.
-Nie mogę. Obiecałam zając się siostrą.
-A no spoko. Dobra ja spadam. Buziaki ;* -Odpisałam przyjaciółce i wyłączyłam laptopa, którego z powrotem zaniosłam na górę. W moim pokoju włączyłam radio. Położyłam się na łóżku i wsłuchując się w wolne, szybkie, szczęśliwe i smutne nuty piosenek błyskawicznie usnęłam...
Obudził mnie głos mamy wydobywający się z dołu. Przeczesałam szybko włosy ręką i zeszłam na dół. W salonie nie było nikogo. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godziną piętnastą trzydzieści. Domyśliłam się, że w kuchni znajdują się już goście więc postanowiłam tam pójść. Nie myliłam się. Przy stole siedziała już cała piątkach tych idiotów. Mama wstała z miejsca i podeszła do mnie, a chłopcy momentalnie spojrzeli się w moją stronę.
-Nicole to są chłopcy, których uczę moich choreografii.
-Domyśliłam się. -Powiedziałam oschle.
-Możesz być milsza. -Wyszeptała mi na ucho po czym dodała już normalnie :
-Zacznijmy od tego loczka co siedzi przy oknie : To jest Harry, potem jest Louis, Niall, Liam i Zayn. -Powiedziała do mnie, a następnie zwróciła się do chłopców :
-Chłopaki, a to jest moja córka Nicole. -Cała piątka od razu wstała z miejsc i podeszli do mnie się witać. Usiadłam obok mamy i tego całe Harrego. Nie powiem, są przystojni, ale nie w moim typie. Nie zbyt ich polubiłam. Dowiedziałam się bardzo dużo o ich karierze, o i X-Factorze i o tym jakie to ma mama ma wspaniałe wręcz idealnie cudowne pomysły na każdy taniec do ich teledysku. Siedzieli u nas z dobre trzy godziny, ale na szczęście musieli już się zwijać.
-Odprowadź kolegów. -Powiedziała mama, a ja zabiłam ją wzrokiem, niestety ona nic sobie z tego nie zrobiła tylko się odwróciła. Przy drzwiach podszedł do mnie Malik.
-Hej. Podasz mi swój numer telefonu ? -Zapytał się mnie mulat. Najbardziej go polubiłam więc mu podałam.
-Masz. -Dałam mu karteczkę, on się uśmiechnął, a ja to odwzajemniłam. Nie wiem czemu podałam mu mój numer i tak nie mam zamiaru ich widzieć chociaż przez chwilę...
-Miło było was poznać. -Starałam się uwiarygodnić moje słowa. Posłałam jakiś wydobyty z twarzy uśmiech, a oni chyba to kupili ponieważ każdy z nich mnie przytulił i dopiero sobie poszli. Zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do kuchni. Pomogłam rodzicielce w zmywaniu naczyń i poszłam do siebie na górę...Wzięłam piżamę i ruszyłam w stronę łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, który mnie rozluźnił. Wyszłam już gotowa do spania. Władowałam się do dużego, królewskiego łóżka. Otuliłam się kołdrą po sam czubek głowy. Jeszcze chwilę rozmyślałam o dzisiejszym dniu, ale nie długo bo niespodziewanie zmorzył mnie głęboki, przyjemny sen.

***
Mamy 1rozdział. Akcji nie ma, ale nam się jakoś spodobał. Ale i tak wszystko zależy od was :)
P.S. Jedna z was zgadła :Buubson", że jedna z nas pisze jeszcze jednego bloga. Owszem Nicole czyli ja xd Prowadzę jeszcze : http://lifelovehope0.blogspot.com/  :)     

Prolog

Oczami Nicole :


Dziś chcę pamiętać tylko tamten dzień. Dzień, w którym poznałam moje przyjaciółki.

Siedziałam sama na schodach w szkole. Wpatrywałam się w zapełniony korytarz 1gimnazjalistami z mojej klasy. Nikogo nie znałam, byłam nowa. Oni wszyscy znali się z podwórkowych lat. A ja siedziałam osamotniona, bałam się do nich podejść. Myślałam o tym, że nigdy nie będę taka jak te osoby. Roześmiania, zwariowana, a przede wszystkim szalona. Wtedy niespodziewanie obok mnie pojawiły się dwie dziewczyny. Dziewczyny, które tamtego dnia najbardziej przykuły moją uwagę. Chodziły razem zawsze i wszędzie. Nie rozłączały się nawet na ułamek sekundy.
-Cześć jestem Holly. -Powiedziała jedna z nich.
-A ja jestem Naomi. -Dodałam druga.
-Część. Ja nazywam się Nicole.
-Ładne imię. -Obie powiedziały na raz, a ja się zaśmiałam. Znowu poczułam chęć życia. Uśmiechnęłam się do nich, a one to odwzajemniły. Pomogły mi wstać i razem we trzy ruszyłyśmy przed siebie.


Od tamtej pory stałyśmy się trzema najlepszymi przyjaciółkami na zawsze. Przez te kilka lat nic się nie zmieniło...No oprócz naszego wyglądu. Ale coś czuję, że to nie koniec naszej przygody. Wiem, że w naszym życiu jeszcze się coś wydarzy. Coś co zmieni nas i nasze chwile, ale nie wiem czy na dobre...

Oczami Holly :


Wyjęłam z szafki zeszyt. Zeszyt, który kiedyś było moim najlepszym przyjacielem. Na imię miał pamiętnik. Otworzyłam na jednej ze stron :

23 lipca 2006 rok :
Jest to najgorszy dzień w moim życiu. Właśnie straciłam osobę, która byłam dla mnie bardzo ważna. Z samego rana dowiedziałam się o śmierci mojej babci. Szybko włożyłam na siebie czarne, obcisłe rurki, białą bluzkę z flagą Ameryki i wybiegłam z domu. Biegłam przed siebie omijając wszystkich spieszących się ludzi. Wbiegłam w drogę prowadzącą do parku. Tu było na szczęście pusto. Usiadłam na jednej z wolnych ławek. Skuliłam się i zakryłam twarz rękami. Płakałam ile miałam sił. Babcia była to osoba dla mnie kochana. Mogłam na nią liczyć, pomagała mi. Owszem wiedziałam, że ma problemy z sercem, ale nie domyślałam się, że ona umrze tak szybko. Wtedy w parku szlochałam bardzo głośno. Ludzie nie wiedząc o co chodzi posyłali mi współczujące wyrazy twarzy, a nawet mnie nie znali. Dla mnie to było chore. Gdy się trochę uspokoiłam jedna dziewczyna się do mnie dosiadła. Siedziałyśmy w ciszy, ale ona ją przerwała.
-Cześć jestem Naomi. -Powiedziała i się do mnie uśmiechnęła.
-Cześć. A ja Holly. -Odpowiedziałam z grzeczności.
-Czemu płaczesz.
-Właśnie się dowiedziałam, że moja babcia odeszła do innego świata. -Nawet nie wiem czemu jej to powiedziałam. Chyba po prostu chciałam się tego pozbyć. Ulżyło mi trochę. Dziewczyna mnie przytuliła...Tego wtedy było mi potrzeba...

Gdy to przeczytałam do moich oczu napłynęły łzy. Wtedy właśnie poznałam jedną z moich przyjaciółek. Szybko zamknęłam pamiętnik i go schowałam. Otarłam łzy i władowałam się do łóżka.

Oczami Naomi :


Czasami nie umiem w to uwierzyć, że moją osobowość otaczają dwie najwspanialsze osoby. Nie jestem otwarta na nowe znajomości, a jednak przy tamtych dziewczynach się przełamałam i nie żałuję.

Miałam 11lat kiedy poznałam Holly. Siedziała sama na ławce i płakała. Ja bawiłam się sama na placyku. Jak ją zobaczyłam od razu zobaczyłam tam siebie. Też jak płacze to zawsze wybieram akurat tą ławkę. Wolnym krokiem po woli zbliżałam się do niej. W końcu już tam dotarłam. Usiadłam obok. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, ale się przełamałam. Odezwałam się i przedstawiłam. Dziewczyna wymusiła uśmiech z zapłakanej twarzy. Ochrypłym głosem się przedstawiła i opowiedziała co się stało...Od tamtej pory wiedziałyśmy, że możemy sobie ufać. Zawsze razem i wszędzie mimo różnych charakterów.
Potem w 1gimnazjum ja i Holly byłyśmy w jednej klasie. Naszą uwagę przykuła piękna dziewczyna z brązowymi włosami. Siedziała sama na schodach. Na jej twarzy panował smutek. Przypomniałyśmy sobie jak to było z Holly. Podeszłyśmy obie i zagadałyśmy. Dziewczyna z chęcią nawiązała z nami kontakt. Nicole i Holly dwie przyjaciółki, którymi były...

...I są nadal. Już od tylu lat nasza przyjaźń istnieje. Mimo wzlotów i upadków ona się nie zepsuła. Trzy przyjaciółki : Nicole, Holly i Naomi to właśnie my...

Napisałyśmy prolog. Nie umiemy zaczynać więc przepraszamy jeśli was zawiodłyśmy :c 1rozdział na pewno będzie lepszy ;)

czwartek, 19 lipca 2012

Bohaterowie


 Nicole Oldman
(Nicole, Nic, Nico, Oldman)
data urodzenia : 06.01.1995 r.
wiek : 17 lar
miejsce urodzenia : Nowy York
wzrost : 172 cm
waga : 52 kg
kolor oczu : niebieski
kolor włosów : brązowy
znak szczególny : poparzenie na łydce
Rodzina :
matka - Isabel (sławna choreografka)
ojciec - Christopher (brak danych)
Hobby :  taniec, śpiew, malarstwo.
Charakter : Miła, wrażliwa, kochana, przyjacielska.  Zawsze ma swoje zdanie. Nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Wyrozumiała dla wszystkich. Umie pomóc człowiekowi nawet gdy jest w bardzo trudnej sytuacji. Godna zaufania. Szalona, zawsze energiczna i radosna. W głębi serca zagubiona. Pali już ponad rok.


 Holly Green
(Holly, Holl, Ho, Green)
data urodzenia : 03.05.1995 r
wiek : 17 lat
miejsce urodzenia : Londyn
wzrost : 174 cm
waga : 54 kg
kolor oczu : niebieski - szary
kolor włosów : blond
znak szczególny : blizna w kształcie serca na kciuku prawej ręki
Rodzina :
matka - Kate (prowadzi własną aptekę)
ojciec - Oscar (projektant ogrodów)
siostra - Alice (5 lat)
Hobby : fotografia, moda.
Charakter : Zawsze twarda, mająca swoje zdanie. Niepokonana, ale wrażliwa i uczuciowa. Zawsze do dyspozycji.
Energiczna, wysportowana i szalona. Codziennie uśmiechnięta. Smutek i ból ukrywa, co ją jeszcze bardziej boli. O złych rzeczach mówi tylko przyjaciółką.

Naomi Parker :
data urodzenia : 16.07.1995 r
wiek : 17 lat
miejsce urodzenia : Londyn
wzrost : 172 cm
waga : 51 kg
kolor oczu : niebieski
kolor włosów : blond
znak szczególny : blizna na lewym kolanie
Rodzina :
matka - Rebecca (prezenterka różnych wiadomości, wywiadów)
ojciec - Billy (strażnik prawa)
Hobby : taniec, gra na gitarze, pisanie wierszy i tekstów piosenek.
Charakter : Prowadzi dwa życia dla przyjaciółek dobra, z sercem, kochana, opiekuńcza i godna zaufania. Zawsze wyciągnie je z bagna. Dla rodziny i wrogów jest bezuczuciowa, chamska, arogancka. Ogólnie zawsze ma swoje zdanie, nie przyznaje się do błędów. Nie lubi nachalnych ludzi. Nie zbyt otwarta na nowe znajomości.


One Direction :


Od lewej :
-Louis Tomlinson (21 lat)
-Zayn Malik (19 lat)
-Niall Horan (19 lat)
-Liam Payne (19 lat)
-Harry Styles (18 lat)
Brytyjsko-Irlandzki boysband, który podbił serca tysięcy nastolatek.