sobota, 22 grudnia 2012

Nowy blog


Zapraszamy na naszego drugiego bloga. Za niedługo pojawią się bohaterowie. Dodawajcie się do obserwatorów i czytajcie nasze nowe opowiadanie, które będzie zdecydowanie lepsze :)
(To zostaje zawieszone)
hunger for love
P.S. Jeśli jest ktoś kto umie robić nagłówki takie jak jest na tym blogu z dziewczynami prosimy o skontaktowanie się z nami na mejlu : nicolehollynaomi@gmail.com

piątek, 26 października 2012

10 rozdział

Oczami Nicole :
Mija czas, a wspomnienia coraz częściej wracaj. Odkąd wyjechałam z Londynu minęły już równo dwa tygodnie. Czasem się zastanawiam czy dobrze zrobiłam nie mówiąc Holly i Naomi, że jestem chora i muszę opuścić to miejsce aby móc wyzdrowieć. Sama już nie znam odpowiedzi na to pytanie, nawet jej nie szukam gdyż nie ma sensu. Dowiedzą się jak wrócę. Mam nadzieję, że mi wybaczą ponieważ przyjaciele są dla mnie najważniejsi. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł jeden z najprzyjemniejszych lekarzy. Facet o brązowych włosach i piwnych oczach, który ma około trzydziestki zaczął zbliżać się w moją stronę.
-Dzień dobry Nicole.-uśmiechnął się przyjaźnie i sięgnął ręką po wyniki badań.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.-Jak wyniki ?-dodałam.
-Hm jesteś gotowa do operacji ?-odpowiedział pytaniem na pytanie. Przytaknęłam mu, a lekarz pokazał kciuka do góry.
-W takim razie jutro operujemy.-powiedział po czym opuścił moją sale nocną. Zrobiłam się cała zielone, bo strasznie się boję. A co jeśli się nie uda ? Wtedy umrę i już nigdy nie zamienię ani jednego słowa z Naomi, Holly...i Niallem. Jeśli się tak stanie to wszystkie moje plany, całe życie legnie w gruzach. Ale nie wolno mi tak myśleć. Mam nadzieję, że wyjdę na prostą. Jako, że jutro jestem dopiero operowana postanowiłam pójść na rozluźniający spacer. Ubrałam jakąś bluzkę, krótkie, dżinsowe spodenki i do tego czarne vansy. Włosy szybko rozczesałam ręką i związałam w koka. Następnie ruszyłam w stronę gabinetu mojego lekarza. Rozejrzałam się dookoła aby zobaczyć czy ktoś aktualnie czeka żeby tutaj wejść. Kiedy zobaczyłam, że nikogo nie ma delikatnie zapukałam i weszłam do środka. Pan Smith siedział w swoim beżowym fotelu i przeglądał jakieś papiery. Gdy usłyszał, że wchodzę podniósł głowę i od razu się uśmiechnął.
-Co cię tu sprowadza ? Źle się czujesz ?-spytał się mnie z troską w głosie.
-Nie, wszystko jest dobrze.-zapewniłam. -Chciałam się zapytać czy mogę iść na jakiś spacer ?
-Możesz, ale najdłużej na dwie godziny i jak wrócisz masz się zameldować.
-Jasne. Dziękuje.-podziękowałam i udałam się w stronę drzwi. Opuściłam szpital i skierowałam się do parku. Do miejsca, które zawsze dla mnie wygląda magicznie. Przebywając tutaj pierwszy raz czułam się jak bym znała to miejsce od dzieciństwa. I właśnie gdy tak chodziłam po ulicach Nowego Yorku poczułam jak po woli robi się już ciemno. Już gdzieniegdzie paliły się lampy aby ludzie mogli swobodnie się przemieszczać.
-To miejsce nocą wygląda pięknie.-powiedziałam sama do siebie, ale jednak ktoś mnie usłyszał.
-Tak, masz racje.-podskoczyłam aż gdyż głos tej osoby wydał mi się dosyć znajomy. Powoli się odwróciłam i zobaczyłam uśmiechniętego Louisa.
-Co ty tu kurwa robisz ?! Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jestem ?!-krzyczałam. Owszem cieszyłam się, że zobaczyłam kogoś znajomego, ale było mi także z tym źle. Żadne z nich miało nie wiedzieć, a teraz mogę się założyć, że wiedzą już wszyscy.
-Spokojnie.
-Jak mam być spokojna skoro was skrzywdziłam ?-tak, powiedziałam to. W końcu oskarżyłam siebie tak na prawdę.
-Owszem skrzywdziłaś.-uśmiechnął się figlarnie lecz to mi nie pomagało. Z moich oczu popłynęło kilka łez, które Tomlinson wytarł delikatnie swoim kciukiem.
-Nie denerwuj się.-przytulił mnie. -Jak na razie wiem tylko ja. Nikt inny.-zapewniał mnie.
-Dlaczego mam Ci wierzyć ?-spytałam przez łzy.
-Ponieważ tak to stała by tu przy tobie nasza siódemka, a jak widzisz jestem tylko ja.-powiedział i wypuścił mnie ze swojego uścisku. Nie powiem pachniał ładnie.
-Odpowiesz mi na pytania ?
-Jasne.-podskoczył. -Wszedłem do was do domu, bo drzwi były otwarte, a twoja mama rozmawiała z tobą przez telefon i usłyszałem w jakim jesteś szpitalu, gdzie i na co chorujesz.-powiedział z epickim spokojem.
-Jaka moja mama jest głupia.
-Dlaczego nie chciałaś abyśmy się dowiedzieli ?-spytał tonem który mówi "proszę powiedz, mi możesz zaufać" Nie wiem czemu, ale po prostu ten chłopak tak na mnie wpływa, że mogłabym mu powiedzieć wszystko.
-Bo nie chciałam abyście posyłali mi współczucia i mówili wszystko będzie dobrze, zobaczysz. A co jak umrę po operacji, właśnie dlatego nie chciałam wam tego wszystkiego mówić.
-A o chorobie dziewczyny wiedzą ?-spytał.
-Tak, o tym wiedzą już od dosyć dawna...-na chwilę pomiędzy nami pojawiała się cisza. -Przepraszam.-spuściłam głowę.
-Za co ? Za to, że nie chciałaś nas ranić ? Ależ przepraszaj, ale to więcej zraniłaś siebie samą niż nas.
-Może i masz rację.-potwierdziłam mojemu przyjacielowi.
-A teraz choć odprowadzę cię.-ruszyliśmy w stronę szpitala, w którym jutro z samego rana miała odbyć się moja pierwsza i mam nadzieję że ostatnia operacja...
Przed drzwiami dużego budynku zwróciłam się do chłopaka:
-Wracasz do Londynu ?
-Nie.
-Jak to ?-spytałam dosyć zaciekawiona.
-Powiedziałem chłopakom, że jadę do kuzyna i w sumie to po trochu prawda, bo to u niego będę spał.
-Rozumiem.-znowu nastała chwila ciszy, którą przerwałam. -W takim razie miłych snów.
-I wzajemnie.-uśmiechnął się do mnie co oczywiście z całego serca odwzajemniłam. Na pożegnanie mnie jeszcze przytulił i pocałował w czoło, gdyż był ode mnie sporo wyższy.
-Będę jutro przed operacją !-krzyknął gdy już się oddalał. Pomachał mi więc także mu odmachałam. Chwilę się mu przyglądałam jak odchodzi, a gdy znikł mi z punktu widzenia weszłam do środka. Windą pojechałam na odpowiednie piętro. Przed wejściem do mojego pomieszczenia poszłam jeszcze do gabinetu mojego lekarza. Zapukałam po czym weszłam do środka.
-Już jestem.-powiedziałam.
-Ciesze się, ale teraz idź się prześpij.-zrobiłam tak jak mi kazał. Poszłam do mojej sali. Wyjęłam piżamę, kosmetyki do kąpieli i poszłam pod prysznic. Letnia woda odprężyła i dała ukojenie mojemu ciału. Wytarłam się starannie ręcznikiem, a następnie założyłam wcześniej wybrane ubrania. Wróciłam do "pokoju" i zmęczona po dzisiejszym dniu opadłam na szpitalne łóżko...

***
Prosimy abyście wyrażały swoją opinię, bo jest to dla nas bardzo ważne. I jeśli byście mogły polecić komuś naszego bloga to byłybyśmy na prawdę wdzięczne :)

sobota, 6 października 2012

9 rozdział

Oczami Naomi : 
Obudziłam się dosyć wcześnie gdyż była godzina ósma. Próbowałam kilka razy jeszcze zasnąć lecz moje próby wychodziły na marna. Postanowiłam więc w końcu wstać. Opuściłam łóżko i poszłam do łazienki, pod prysznic. Odkręciłam kurki, a wtedy letnia woda spłynęła na moje ciało, pobudzając przy tym moje wszystkie mięśnie. Wytarłam się starannie ręcznikiem i wróciłam do pokoju. W samej bieliźnie stanęłam przed szafą z nadzieją znalezienia czegoś fajnego. Po dłuższym namyśle wybrałam białe, krótkie spodenki, czarną bluzkę z nadrukiem i tego samego koloru buty. Następnie usiadłam przed toaletką i zaczęłam się ogarniać. Rzęsy pomalowałam tuszem, a oczy lekko podkreśliłam eyelinerem. Na koniec włosy związałam w luźnego koka i opuściłam moje królestwo. Zeszłam na dół do kuchni aby przygotować sobie śniadanie. Z lodówki wyjęłam kilka potrzebnych rzeczy i po chwili miałam gotowe kanapki. Usiadłam przy stole, a talerz z posiłkiem położyłam przed sobą. Po skończonym posiłki pozmywałam naczynia i poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor. Usiadłam na białej kanapie i wpatrując się w jakieś badziewne filmy zaczęłam rozmyślać na temat mojego życia. Trochę się zmieniło odkąd poznałyśmy chłopców. Ale czy na pewno wszystko na dobre ? Właśnie, o to jest pytanie na które jeszcze nie znam odpowiedzi. Liam skruszył odrobinę moje serce, Nicole niespodziewanie wyjechała, a Holly stała się tajemnicza. Dziwne prawda...A kiedyś byłyśmy nierozłączne. Do dnia dzisiejszego pamiętam wspólnie spędzone godziny, dni, miesiące oraz lata...Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos dzwonka w telefonie. Wyjęłam z kieszeni Iphon'a i spojrzałam na wyświetlacz. Gdy zobaczyłam iż jest to Payne szybko odebrałam telefon :
-Halo ?
-Cześć Naomi. Masz ochotę się spotkać ?
-W sumie mogę i tak nie mam nic lepszego do roboty.-uśmiechnęłam się sama do siebie.
-To wpadnę po ciebie.
-Ok, czekam.-nie dałam mu nic odpowiedzieć gdyż od razu się rozłączyłam. Czekając na mojego kolegę wsłuchałam się w muzykę, która była puszczana na jednym z programów muzycznych. Po około półgodzinnej nudy ktoś zapukał do drzwi. Opuściłam salon, kierując się na przedpokój. Otworzyłam duże, drewniane drzwi, a w rogu pojawił się wyczekiwany przeze mnie gość. Widać było, że cierpi po rozstaniu ze swoją dziewczyną ponieważ jego oczy były spuchnięte i czerwone, pod nimi miał wielkie wory, a karnacja tego chłopaka z ładnej zrobiła się blada i zmizerniała.
-Ciesze się, że znalazłaś dla mnie chwilę.-powiedział po czym mnie przytulił. Na jego słowa grzecznie się uśmiechnęłam i pokazałam ręką aby wszedł do środka lecz mój kolego się sprzeciwił.
-Chodźmy na spacer.-zgodziłam się, bo w końcu czemu nie. Drzwi zamknęłam na klucz, a następnie klucze schowałam do kieszeni. Gdy zamknęłam dom poszliśmy w stronę parku. Wchodząc w głąb pięknego miejsca udaliśmy się w stronę dróżki, która prowadzi najdalej od miasta. Szliśmy w ciszy mijając drzewa z dużą ilością liści i kanałek, który gdzieś tam prowadził.
-Brakuje mi jej.-przerwał długotrwałą ciszę Liam.
-Kochasz ją ?-zapytałam.
-Nie wiem, a ty jak myślisz ?
-Sam musisz znaleźć odpowiedź na to pytanie.-podkreśliłam wyraz sam. Usiedliśmy na trawniku i wpatrując się w letnią przyrodę wysłuchiwaliśmy siebie nawzajem.
-To w cale nie tak, że tęsknię...-zaczął swój monolog.-Po prosu czasem nadchodzą takie noce, w których wszystko wraca. Powracają wspomnienia, myśli, obrazy i wspólnie spędzone wydarzenia. Do oczu napływają gorzkie łzy niespełnionych marzeń. Ale to nie tęsknota. To tylko pragnienie powrotu do przeszłości, do rzeczy, które nie były nam dane. To tylko czasem przeraźliwy krzyk, lęk w oczach, zimne dłonie oraz drżące ciało lecz to nie jest tęsknota. To oczekiwanie na coś co nigdy już nie wróci.-mówił to tak czule, a jego twarz nabierała przeróżnych min. Z pewnością przypominał sobie ją i to właśnie po tych słowach zrozumiałam jak bardzo mu na niej zależy.
-W takim razie spróbuj odnowić ten związek.-zasugerowałam.
-Nie mogę.-brunet spuścił głowę, a ja właśnie w tej chwili próbowałam wejść do jego umysłu.
-Dlaczego ? Bo to ona cię zostawiła, a nie ty ją ? A w ogóle próbowałeś dowiedzieć się dlaczego to zrobiła ? A może to wszystko spowodowane jest twoją karierą. Najpierw z nią porozmawiaj, a dopiero potem oceniaj sytuacje w jakiej się znajdujesz.-doradziłam mu z serce. Pierwszy raz użyłam tak miłych słów wobec jakiegokolwiek chłopaka.
-Tak...Chyba masz rację.
-No pewnie, że mam. Liam jeśli się na kimś zależy to trzeba walczyć, bo zanim się obrócisz ktoś inny zajmie twoje miejsce.-uśmiechnęłam się do niego co Brytyjczyk odwzajemnił.
-Dziękuję.
-Za co ?-zapytałam gdyż byłam trochę zdziwiona.
-Za to, że pojawiłaś się w moim życiu. Jesteś na prawdę wspaniałą przyjaciółką.-przytulił mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. Jeszcze chwilę tak posiedzieliśmy, a potem powoli zaczęliśmy kierować się w stronę naszych domów.
-Odprowadzę cię, a potem pójdę załatwić jedną sprawę.
-Czy to sprawa o której myślę ?-zapytałam.
-Tak.-odpowiedział i się uśmiechnął.
-Jestem z ciebie dumna.-także odwzajemniłam uśmiech. Ruszyliśmy w stronę mojego domu. Powrotną drogą każdy z nas milczał, ale to pewnie dlatego iż wygadaliśmy się wcześniej. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze na lody. Ja zamówiłam czekoladowe, a Liam truskawkowe.
-To najlepsza lodziarnia w Londynie.-zasugerował.
-Próbowałeś lody z każdej lodziarni ?-zapytałam z lekką drwiną.
-Nie.
-No właśnie. Uwierz mi, że znam lepszą.-powiedziałam.
-W takim razie zakład.-uśmiechnął się dosyć podejrzanie.
-Spoko, ale o co ?
-Ooo czekoladę.
-Niech będzie.-podaliśmy sobie ręce po czym poprosiliśmy jakąś kobietę o przecięcie. Gdy to zrobiła podziękowaliśmy i ruszyliśmy dalej śmiejąc się jak małe dzieci. Ciesze się, że udało mi się choć trochę wyciągnąć go z dołka i go rozweselić. Doszliśmy do mnie więc trzeba było się już pożegnać. Przytuliłam go, a on to odwzajemnił. Podarował mi całusa w policzek i ruszył w swoją stronę. Chwilę się mu przyglądałam jak odchodzi, a gdy zniknął mi z punktu widzenia otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Najpierw poszłam wziąć szybki prysznic. Odkręciłam kurki z zimną wodą i po chwili relaksu opuściłam kabinę. Wytarłam się starannie ręcznikiem i w samej bieliźnie wróciłam do pokoju. Z szafy wybrałam pierwsze lepsze, luźne ubrania. Na szybko zmieniłam koka w kucyka i zeszłam na dół. W kuchni przygotowałam sobie popcorn i razem z przekąskami poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, na kolanach położyłam miskę i włączyłam telewizor. Chrupiąc pyszności oglądałam "Zmierzch".
-Boże, co za miłość-krytykowałam sama do siebie ten film.-Ach Edwardzie przecież ja cię kocham...tak, tak blablabla...-mówiłam. Po skończonym filmie zaczęło mi się trochę nudzić gdyż Holly miała jakiś gości, a Nicole w tajemniczy sposób opuściła Londyn. Z powodu nudów wyciągnęłam Iphon'a i zaczęłam pstrykać sobie zdjęcia. Niektóre były normalne, a inne z głupią miną bądź wystawionym językiem. Jedno ze zrobionych fotografii wstawiłam na twittera. Dodałam podpis z dedykacją dla Liama : "Uwierz mi, że jeszcze kiedyś wszystko się ułoży :)" Wyszłam z tego serwisu społecznościowego, telefon schowałam do kieszeni. Jeszcze szybko pozmywałam wszystkie brudne naczynia, aby mama nie była zła, że zrobiłam aż taki bałagan. Gdy skończyłam porządki wróciłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i zmęczona całym dzisiejszym dniem położyłam się spać.

***
Bardzo i to bardzo chciałyśmy was przeprosić, że tak długo nic nie dodawałyśmy. Na prawdę jest nam przykro, ale jesteśmy w 2 klasie w klasie językowej. Czasem niektóre lekcje są po angielsku i musimy regularnie uczyć się sporo słówek aby jako tako coś zrozumieć...Obiecujemy, że teraz rozdziały dodawane będą regularnie. W każdy weekend na pewno i w miarę wolnego czasu może pojawić się też rozdział w tygodniu, ale tego akurat nie obiecuję :)

wtorek, 11 września 2012

8 rozdział

Oczami Holly :
Ostatnie dwa tygodnie nie należały do najlepiej spędzonych dni. Nicole niespodziewanie opuściła Londyn, nie informując nas o tym. Natomiast jej mama za nic nie chce nam powiedzieć informacji związanych z jej córką. Wydaje mi się, że brunetka nie pozwoliła swojej rodzicielce na ujawnianie tych danych. Tylko dlaczego ? Znamy się już tyle lat i zawsze sobie mogłyśmy zaufać. Czyżby wszystko tak nagle runęło ? Nie, to nie możliwe. Za dużo dla siebie znaczymy aby nasza przyjaźń tak łatwo mogła się zakończyć...Odrzuciłam wszystkie myśli na bok i zabrałam się za pakowanie ponieważ są wakacje i rodzice postanowili wyjechać nad morze na całe dwa tygodnie. Tak bardzo będzie mi brakować moich kochanych wariatów, a najbardziej Nialla, który przez wszystkie złe dni cały czas był przy mnie...Zachował się jak wspaniały przyjaciel. A może coś więcej ? Nie. Stanowczo zaprzeczam tej myśli. Znamy się zdecydowanie za krótko abym mogła się w nim zakochać. Jeżeli już to ewentualnie mogę być nim zauroczona, ale jakoś w to wątpię. Minęła już godzina, a ja znudzonymi już ruchami ciała dopakowywałam ostatnie najpotrzebniejsze mi rzeczy.
-Mogę już znieść bagaż ?-wszedł do mnie do pokoju tata kiedy akurat miałam go wołać.
-Tak.przytaknęłam. Poszłam do łazienki aby odświeżyć się przed podróżą. Szybka lecz bardzo przyjemna kąpiel od razu rozbudziła moje mięśnie. Wytarłam się starannie ręcznikiem i w samej bieliźnie wróciłam do pokoju. Z krzesła zdjęłam ciuchy, które naszykowałam wczoraj wieczorem, a następnie założyłam je na siebie. Do torebki schowałam telefon, aparat, słuchawki, okulary przeciwsłoneczne oraz mały portfel. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół zjeść śniadanie. Po skończonym już posiłku pozmywałam naczynia, a następnie całą czwórką zapakowaliśmy się do srebrnego samochodu. Podczas podróży usnęłam bardzo szybko, ale wibracje mojej komórki niestety mnie obudziły. Wyciągnęłam mojego białego Iphon'a i gdy spojrzałam na ekran na mojej twarzy momentalnie pojawił się szczery uśmiech. Nie wiem co ten chłopak robi, że tak na mnie działa, ale jest to przyjemne uczucie. Odblokowałam klawiaturę i otworzyłam wiadomość, którą przed chwilą dostałam od niego : "Miłej podróży i udanego wypoczynku. Będę tęsknić, chłopcy także ;*" Jak miło, że o mnie pamięta. Od razu mu odpisałam : "Dziękuję ;* Też będę za wami tęsknić ;c"-odpisałam blondynowi i z powrotem wróciłam do mojej poprzedniej czynności z nadzieją, że tym razem nikt mi nie przeszkodzi.
*po podróży*
 -Holly, wstawaj.-usłyszałam głos siostry. Niechętnie otwarłam powieki lecz przez mocne promienie słoneczne od razu je zamknęłam. Gdy przyzwyczaiłam się po raz kolejny dzisiejszego dnia do pogody moje oczy w spokojnym tempie się otworzyły. Wysiadłam z samochodu niczym torpeda i wyprostowałam wszystkie kości po wielogodzinnej podróży. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok wtopił się w prześliczny
drewniany domek, który miał średniej wielkości, zadbany ogródek. Z tarasu był idealny widok na dróżkę okrytą kwiatami, która prowadzi prosto na plaże. Skąd ja to wiem ? Kiedyś rodzice kupili ten domek i od tamtej pory zawsze tu przyjeżdżaliśmy w wakacje na co najmniej czternaście dni. Aż miło popatrzeć, bo przy każdym widoku mam same miłe wspomnienia. Pamiętam, że kiedyś zabraliśmy ze sobą jeszcze Nicole i Naomi. Wtedy byłyśmy zupełnie inne. Zawsze uśmiechnięte, pełne energii dziewczynki w wieku piętnastu lat. Przez te dwa lata wszystko obróciło się do góry nogami, ale czy na dobre ? Tak na prawdę to nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie. Są minusy, ale istnieją również plusy dorosłego życia...pytanie tylko, które z tych rzeczy przeważa ? Oto jest pytanie, na które nikt z nas nie zna odpowiedzi.
-Idziesz ?-z moich nietypowych rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy. Odwróciłam się w jej stronę odebrałam od taty moją walizkę i ruszyłam do mojej sypialni. Weszliśmy do domu. Wszystko wyglądało tak jak zawsze. Mały salon, połączony z jadalnią na dole. Obok kuchnia i jedna łazienka. Natomiast na górze cztery sypialnie, jedna była gościnna. Rodzice mieli pokój z balkonem natomiast ja i moja najukochańsza siostra
nie, ale to chyba z obawy o nas. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Udałam się do mojego pokoju, który był w takim samym stanie jak zeszłego roku. Założyłam czystą pościel oraz w pośpiechu wytarłam kurze, które się zagościły podczas dziesięciomiesięcznej nieobecności. Ubrania schowałam do mini garderoby, która znajdowała się po prawej stronie łóżka. Inne drobiazgi poukładałam na różnych meblach, a na koniec walizkę włożyłam pod moje królewskie łoże. Otworzyłam okna aby przewietrzyć sypialnie. Wzięłam jakieś pierwsze lepsze ubrania i z nimi udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurki. Letnia woda, która spływała na moje ciało strumieniami od razu mnie orzeźwiła po trzygodzinnej podróży. Starannie wytarłam się zielonym ręcznikiem, a następnie na suche już ciało założyłam wcześniej wybrane ubrania. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. Z kuchni można było poczuć smakowite zapachy więc poszłam w tamtą stronę.
-Ładnie pachnie.-powiedziałam kiedy stałam już przy mamie.
-Idź już do jadalni, bo zaraz podaje.-uśmiechnęła się do mnie rodzicielka, a ja to odwzajemniłam i poszłam tam gdzie mi kazała. Zajęłam miejsce przy stole i czekałam na obiad. Skończyłam konsumowanie posiłku więc pozmywałam po sobie naczynia. Napiłam się jeszcze soku i wróciłam do pokoju po telefon, który schowałam do prawej kieszeni spodni.
-Idę się przejść.-oznajmiłam wszystkich gdy zakładałam buty na przedpokoju.
-Tylko nie wracaj za późno !-krzyknął tata, nic mu nie odpowiedziałam tylko odpuściłam nasz domek. Udałam się do jednego ze sklepów aby kupić sobie coś słodkiego. Chciałam sięgnąć po snickersa, a zamiast dotknąć batona dotknęłam czyjąś rękę. Zabrałam moją dłoń od razu i trochę speszona spojrzałam na osobę.
-Holly ?
-Lucas ?-i od razu się uśmiechnęłam na wspomnienie mojego dawnego znajomego.
-Kupę lat. Znowu na wakacjach z rodzicami ?-zapytał i podał mi batona, za którego już zapłacił.
-Jak co roku, a ty ? A no i muszę ci oddać.
-Nie oddawaj. Tak samo.-uśmiechnął się tak jak kiedyś, a po moim ciele przeszedł bardzo przyjemny dreszczyk.
-Chodź. Przejdziemy się.-także odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w stronę wyjścia. Ruszyliśmy w stronę plaży. Tak dawno się nie widzieliśmy, że tematy rozmów w ogóle się nam nie kończyły. Oboje mieszkamy w Londynie lecz nigdy nie mieliśmy jakoś specjalnie dużo czasu żeby móc się spotkać, dlatego też jestem szczęśliwa, że go tu spotkałam. Usiedliśmy przy brzegu i wpatrując się w przepiękny zachód słońca po kolei wspominaliśmy wspólnie spędzone lata dzieciństwa. Z Lucasem znam się prawie od urodzenia i mimo, że często się nie widujemy nigdy nie umiałabym o nim zapomnieć.
-Słyszałem, że poznałaś chłopców z One Direction.-stwierdził, a mi do głowy momentalnie wszedł Niall Horan. Wieczny głodomor o czarującym spojrzeniu.
-Znam ich.
-Jestem ciekaw jak gwiazdy żyją na co dzień...-zamyślił się.
-Normalnie. Można z nimi spokojnie porozmawiać, pośmiać się tak jak z tobą.-przytuliłam chłopaka, a on odwzajemnił uścisk.
-Wracajmy już, bo robi się ciemno. Odprowadzę cię.-Lucas pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę mojego domku...


Lucas Moore
data urodzenia : 28.12.1994r.
wiek : 18lat
miejsce urodzenia : Londyn
wzrost : 189cm
waga : 69kg
kolor oczu : zielone
kolor włosów : brązowe
znak szczególny : znamię na lewym nadgarstku
Rodzina :
-matka - Francessa (fryzjerka)
-ojciec - Ben (strażak)
Hobby : bieganie, piłka nożna
Charakter : Jest zwyczajnym nastolatkiem nie sprawiających wielu problemów. Idealny przyjaciel. Można mu zaufać i zawsze mówi to co myśli nawet gdy te słowa mogą zaboleć. Lubi imprezować, zdarza mu się popalać, ale tylko w towarzystwie swoich kolegów. Już od bardzo dawna podkochuje się w Holly...

Ktoś prosił nas o kilka informacji, więc proszę :
1.Wszystkie trzy mamy po 14lat.
2.Jesteśmy w 2gimnazjum, w klasie językowej z rozszerzonym angielskim. Bardzo lubimy ten język.
3.Nicole jest jako jedyna blondynką. Holly i Naomi są brunetkami lecz w wakacje Holly była ruda.
4.Lubimy pisać opowiadania, jedną z nich się z wami dzielimy xd
5.Żadna z nas nie ma twittera lecz nicole ma zamiar założyć.
6.Nicole kocha prawdę, nie lubi okłamywać i być okłamywaną.
7.Holly trenuje jeszcze dodatkowo bieganie.
8.Naomi jest kupoholiczką. Kupuje wszystko co wpadnie jej do rąk lecz po jakimś czasie jej się to nudzi XD
9.Naomi jest najładniejsza z całej naszej trójki, ale cały czas temu zaprzecza. (to wkurza)
10.Znamy się od 1klasy podstawówki ;o ale tak na prawdę przyjaźnimy się od 4klasy.
11.Holly musi mieć porządek w pokoju, bo inaczej zwariuje.
13.Nicole kocha czytać książki.
14.Naomi oraz Nicole są zboczone ^^ haha
15.Wszystkie mamy poczucie humoru.
16.Nie obchodzi nas opinia innych.
17.Wszelkie smutki i tajemnice zachowujemy tylko dla siebie.
18.Holly od 5 klasy pisze pamiętnik.
19.Naomi kocha robić zdjęcia, cały pokój ma poobklejany w swoich dziełach.
20.Nicole bardzo ładnie śpiewa i dobrze o tym wie, ale nie lubi robić tego przed widownią tylko przy małym gronie znajomych.
21.Nicole nigdy nie rozstaje się z telefonem.
22.Holly rok temu gdy poszła pierwszy raz na wagary była strasznie podekscytowana, ale gdy dowiedzieli się jej rodzice już nie należała do szczęśliwych XD
23.Nicole i Naomi od zawsze marzą o tym by móc latać.
24.Wszystkie trzy chcą studiować w Londynie albo Nowym Yorku, ale bardziej pasuje im pierwsza opcja.
25.Holly jest nieśmiała jeśli chodzi o chłopaków natomiast Naomi jest w tym zupełnie przeciwieństwem.
26.Nicole ma śliczne błękitne oczy, Holly ciemne piwne *.*, a Naomi takie bardzo jasne zielone.
27.Nicole najbardziej kocha Zayna, Holly Harrego, a Naomi Nialla.
28.Naomi jest bardzo dobrą aktorką.
29.Nicole często nie słucha tego co mówią do niej inni raz na angielskim siedziała sama i zamyśliła się o chłopaku i gdy pani poprosiła ją o odpowiedź powiedziała "Przepraszam nie słuchałam" Na koniec wywaliła się z krzesła. hahaha
30.Wszystkie mają niezliczone odpały :D

***
Jak podoba wam się rozdział ? Hm jest nudny, ale czasem taki musi być...Jeśli macie jakieś pytania śmiało pytajcie na wszystko odpowiemy :)

sobota, 1 września 2012

7 rozdział

Oczami Nicole :

Promienie słoneczne, które bezustannie wbijały się do mojego pokoju obudziły mnie dosyć wcześnie. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę ósmą. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Przeciągnęłam się leniwie, wstałam i poszłam do łazienki. Odkręciłam kurki, a następnie weszłam pod prysznic. Letnia woda, która spływała na moje ciało strumieniami od razu mnie pobudziła. Do pokoju wróciłam w samej bieliźnie. Stanęłam przed szafą i wybrałam jakieś pierwsze lepsze ubrania. Usiadłam przed toaletką, a w następnej kolejności wyciągnęłam z szufladki kosmetyczkę. Pomalowałam rzęsy, oczy podkreśliłam lekko eyelinerem, na policzki nałożyłam trochę różu i na koniec przejechałam błyszczykiem po ustach. Włosy związałam w warkoczyka i kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. W kuchni zrobiłam sobie płatki, które zjadłam w niecałe siedem może nawet mniej minut. Pozmywałam brudne naczynie, a potem udałam się nad przedpokój. Założyłam buty, pociągnęłam za torebkę i wyszłam z domu. Drzwi zamknęłam na klucz po czym klucze schowałam. Ruszyłam w stronę parku ponieważ tamtędy postanowiłam udać się do szpitala na badania. W powietrzu unosi się idealny zapach lata. Wszystko tak pięknie wygląda, pachnie, że aż miło się ogląda. Tutaj mogłabym spędzać dniami i nocami każdą moją wolną chwilę. Zatrzymałam się na chwilę lecz musiałam ruszyć dalej. Weszłam do dużego budynku i bez pytania recepcjonistki udałam się do gabinetu już tak dobrze mi znanego. Białe ściany, jedno duże okno, drewniane biurko i dwa fotele to pomieszczenie zawsze będzie przytrafiało mnie o dreszczy.
-Dzień dobry. -Przywitałam się, zajmując jedno z miejsc.
-Czy ja wiem czy taki dobry, ale witam. -Mężczyzna o lekko siwych włosach w białym fartuchu podniósł kąciki swoich ust, ale po chwili jego twarz stała się poważna. Nie podobało mi się to, już wiem, że stało się coś poważnego...I to na pewno jest związane ze mną.
-Jak wyniki badań ? -Zapytałam niepewnie.
-Hm...Nie należą do najlepszych.
-Co to oznacza ?
-Panno Nicole nie będę owijał w bawełnę. Ma pani tak słabe serce, że my nie mamy szans na jego uratowanie, a co tu już mówić o wymianie. Jest tylko jedno rozwiązanie, które może zadecydować o pańskim życiu. -Nie, to niemożliwe. Zacisnęłam pięści i mocno powstrzymywałam łzy żeby się nie rozpłakać.
-Jakie ? -Zapytałam przez zaciśnięte zęby.
-Operacja w Nowym Yorku.
-Czy to kosztowne ?
-Sama operacja nie. Natomiast lot w dwie strony tak.
-A czy miejsca w szpitalu są i kiedy musiałabym wylecieć ?
-Jest to bardzo nowoczesny szpital i miejsce dla ciebie mamy już zarezerwowane tylko najlepiej by było gdybyś jeszcze dzisiaj się tam pojawiła. -Lekarz wyciągnął z szuflady kilka dokumentów. Rzucił na nie okiem i dał mi je mówiąc :
-Tam jest adres, a także z tymi papierami masz tam dojechać.
-Oczywiście. -Odpowiedziałam, ale tym razem nie wytrzymałam...Po prostu się popłakałam jak małe dziecko...Chciałam jak najszybciej stąd wyjść więc żegnając się z mężczyzną opuściłam szpital i jak najszybciej podążyłam do domu. Ręce mi się trzęsły więc bardzo powoli i niestarannie przekręciłam kluczyk w zamku. Nogi się pode mną uginały.
-Mamo, muszę wyjechać do Nowego Yorku na przeszczep serca. -Wyrzuciłam to z siebie i wtuliłam się w jej chudą, zgrabną sylwetkę. Rodzicielka nic nie mówiła, oddychała bardzo szybko, a ja czułam jak jej łzy spływały strumieniami zostawiając ślady na mojej bluzce.
-Mam lecieć z tobą ? -Zapytała gdy oderwałyśmy się od siebie.
-Nie. Zostań tutaj, masz pracę. Tylko proszę cię o jedno...
-O co ? -Zapytała ochrypniętym głosem.
-Nie mów nikomu gdzie jestem i z jakiego powodu się tam znalazłam.
-Ale dlaczego ? -Moja mama nic nie rozumiała, ale nie miałam czasu i siły żeby teraz jej to tłumaczyć.
-Po prostu tak zrób. Zgoda ? -Kobieta przytaknęła i poszła zarezerwować bilet na najbliższy lot. Nie zwracając na nią uwagi wbiegłam po schodach na górę. Wzięłam szybki prysznic. Letnia woda od razu mnie orzeźwiła. Do pokoju wróciłam owinięta błękitnym ręcznikiem. Włożyłam jakąś bieliznę i pierwsze lepsze ciuchy. Wyciągnęłam walizkę, postawiłam ją na łóżku i zaczęłam starannie pakować do niej potrzebne mi rzeczy. Po jakimś czasie byłam już spakowana. Ledwo co zapięłam suwak, ale po dłuższej męczarni w końcu się udało. Zniosłam bagaż na dół i zapakowałam go do bagażnika. Mama kierowałam, a ja zajęłam miejsce obok niej. Na lotnisku byłyśmy po około dwudziestu minutach. -"Pasażerowie wylatujący do Nowego Yorku proszeni są o przejście do sali odpraw i zajęcie miejsc w samolocie" -Rozległ się głos kobiety po całym pomieszczeniu.
-W takim razie czas się pożegnać. -Przytuliłam moją rodzicielką, a ona pocałowała mnie w czoło.
-Uważaj na siebie i daj znać jak dolecisz. -Powiedziała więc jej przytaknęłam. Podałam bilet mężczyźnie i ostatni raz odwróciłam się do płaczącej mamy. W tym momencie także poleciały mi słone łzy smutku...

*Kilka godzin później*

Lot upłynął nawet szybko i nie męcząco, ale to może dlatego, że więcej niż połowę podróży spędziłam na spaniu. Wzięłam moją walizkę z taśmy bagażowej i udałam się do pierwszej lepszej taksówki. Podałam starszemu facetowi adres i po chwili ruszyliśmy z parkingu. Wyciągnęłam z kieszeni mojego białego Iphon'a i napisałam do mamy sms-a "Jestem już na miejscu. Nie martw się niczym, dbaj o siebie. Kocham cię !" Jest to miasto na prawdę bardzo ruchliwe. Dookoła można dostrzec chodzących bądź biegnących gdzieś ludzi. Ulicami przejeżdża dużo taksówek i wydaje mi się, że jest ich więcej niż normalnych samochodów, ale to może dlatego, że jest już prawie dwudziesta trzecia.
-Jesteśmy już na miejscu. -Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kierowcy. Przytaknęłam i z portfela wyciągnęłam odpowiednią sumę.
-Do widzenia. -Powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Obejrzałam całe to miejsce. -Myślałam, że będzie gorzej. -Pomyślałam. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam stronę dużych, szklanych drzwi.
-Dobry wieczór. -Przywitałam się z recepcjonistką i grzecznie się uśmiechnęłam.
-Dzień dobry. -Odpowiedziała z wielkim uśmiechem i spojrzała w dokumenty, które jej podałam.
-Nicole Oldman lekarz już czeka. Drugie piętro sala numer trzysta. -Kobieta wskazała mi ręką widne po czym oddała dokumenty i zagłębiła się w swojej pracy. Zrobiłam tak jak mi kazała. Lekko zapukałam w drzwi i gdy usłyszałam proszę od razu weszłam.
-Nicole Oldman zgadza się ?
-Tak, dobry wieczór.
-Dobry wieczór. Proszę usiąść. -Usiadłam na jednym z krzeseł i podałam mężczyźnie potrzebną teczkę. Skupił się na papierach, a ja chwilę się mu przyglądałam. Miał około dwadzieścia cztery lata, czarne włosy i z trzydniowy zarost. Wyglądał nawet nieźle.
-Operacją zajmiemy się jeszcze w tym tygodniu, ale do tego czasu będzie miała pani przeprowadzonych kilka poważnych badań. Na razie proszę się tym nie martwić. -Mężczyzna wstał i kazał kierować mi się za nim.
-A to jest pani sala, w której do czasu nieokreślonego będzie pani mieszkać. Proszę się rozpakować i wypocząć, bo jutro ciężki dzień. -Pokiwałam głową na tak i weszłam do środka. Łazienka była w pokoju co dla mnie było na rękę. Dwa małe okna na ulicę i mała szafka. Można się poczuć tu jak w domu. Rozpakowałam moje rzeczy. Ubrania ułożyłam w szafie, a kosmetyki schowałam do szufladki nocnej. Pociągnęłam za piżamę i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam pod prysznic i wtedy gorąca woda spłynęła na moje ciało od razu mnie orzeźwiając. Starannie wytarłam się ręcznikiem, a następnie ubrałam piżamę. Zmyłam jeszcze makijaż i gotowa opuściłam to malutkie pomieszczenie. Władowałam się do łóżka, otulona kołdrą po sam czubek głowy nawet nie wiem kiedy zasnęłam, bo ten dzień był długi i bardzo...bardzo męczący.

***
Uff udało nam się napisać 7rozdział. Chciałyśmy się was zapytać czy ten blog wam się podoba i ile byście chciały rozdziałów ?

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

6 rozdział.

Oczami Naomi :
Obudziły mnie promienie słoneczne wbijające się przez duże okno do mojego pokoju. W tej chwili pomieszczenie było bardzo jasne. Otworzyłam oczy, ale po chwili szybko je zamknęłam. Gdy już przyzwyczaiłam się do dzisiejszej pogody powoli otworzyłam powieki. Słońce nadal mocno raziło, ale dało się wytrzymać. Spojrzałam na zegarek, który właśnie pokazywał, że wybiła ósma. Leniwie się rozciągnęłam i zeskoczyłam z łóżka jak SuperMan. Poszłam do łazienki gdzie odkręciłam kurki, z których powoli zaczęła nalewać się woda zapełniająca wannę po same brzegi. Zanurzyłam się w wodzie i rozbudziłam swoje zaspane mięśnie. Następnie na suche już ciało założyłam bieliznę i odprężona wróciłam do pokoju. Z dużej szafy wygrzebałam ciuchy, które momentalnie znalazły się na moim rozgrzanym ciele. Kolejną moją czynnością było pomalowanie się. Usiadłam na białej pufie przed toaletką i starannie na policzki nałożyłam trochę różu. Oczy podkreśliłam eyelinerem i na rzęsy nałożyłam tusz. Włosy jeszcze szybko rozczesałam i pozostawiłam je rozpuszczone. Po skończonej udręce zeszłam na dół. Podążyłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie grzanki. Oparłam się o blat i czekałam aż toster oznajmi koniec swojej roboty. W czasie oczekiwania napisałam sms-a do Nialla : Za pół godziny może więcej będę u was. Muszę zaopiekować się Holly. xNaomix. Wraz z dźwiękiem tostera oznaczającym gotowy posiłek dostałam wiadomość. Nie byłam zdziwiona, bo odpisał mi blondyn : Ok. Czekamy :)-Niall. Schowałam Iphon'a do przedniej, prawej kieszeni spodni i w ręku trzymając talerz usiadłam przy stole. Przepyszna konsystencja gorących tostów dała mi energii na dzisiejszy dzień. Delektowałam się posiłkiem, popijając go gorącą herbatą, która tylko na nowo rozgrzewała moje ciało. Gdy już skończyłam pozmywałam brudne naczynia. Następnie złapałam klucze i jak już znalazłam się na dworze zamknęłam drzwi na klucz. Do chłopaków miałam zaledwie z osiem minut więc postawiłam na pójście pieszo. -Mam nadzieję, że nie zastanę Harrego. -Pomyślałam gdy pukałam w ich duże, bardzo ciemne drzwi. Chwilę musiałam czekać, ale wreszcie ktoś raczył mi otworzyć.
-Cześć.
-Cześć Liam. -Uśmiechnęłam się, ale chłopak był w takim dołku, że nawet nie umiał podnieść kącików swoich ust.
-Coś się stało ? -Zapytałam.
-Danielle ze mną zerwała. -Wybuchnął głośnym szlochem i wtulił się we mnie jak bym była jego przyjaciółką. Jego słone łzy spływały po policzkach jak strumień pozostawiając małe ślady na mojej bluzce. Nie wiedziałam co robić więc klepałam go tylko lekko po plecach. Gdy się uspokoił odsunął się ode mnie.
-Przepraszam. Nie powinienem.
-Nic się nie stało. Najwidoczniej nie była ciebie warta. Taki koleś jak ty zasługuje na kogoś lepszego. -Powiedziałam mu to, ale kompletnie nie wiem dlaczego. Wymsknęło mi się. Trochę żałuję tych słów. Czyżby ktoś skruszył moje serce ? Nie, to niemożliwe ! -Dziewczyno ogarnij się ! -Powiedziałam w swoim myślach.
-Tak, masz rację Naomi. Dziękuje. Idę się przejść, ale ty wejdź. -Kiwnęłam mu tylko głową i weszłam do środka. Odwróciłam się na moment, ale drzwi były już zamknięte. Niepewnym krokiem poszłam do ich salonu.
-Hej chłopaki. -Powiedziałam z udawanym uśmiechem na twarzy.
-O...Moje kochanie przyszło. Chodź skarbie do mojego pokoju. -Harry zaczął się zbliżać do mnie, już prawie mnie pocałował. Był pijany i to cholernie. Odepchnęłam go, a Lou zaprowadził go na górę i przeprosił za niego. Zrobiło mi się niedobrze. W końcu chciałam być dla nich miła, a przez tego idiotę mi to nie wychodziło.
-Gdzie jest Holly ? -Parsknęłam.
-Chodź, zaprowadzę cię. -Niall podszedł do mnie i pokazał ręką na schody. Nic nie mówiąc weszłam tam gdzie mi kazał. W pokoju chłopaka nikogo nie zastałam, ale odgłos włączonego prysznica informował mnie, że przyjaciółka jest w łazience. Minęło z piętnaście minut aż Holly raczyła skończyć. Była już ogarnięta, ale bez makijażu. Pewnie się boi rozmycia. Gdy mnie zobaczyła to na chwilę się uśmiechnęła, ale w jej oczach można spokojnie zobaczyć ból, troskę i zmęczenie. Podeszłam bliżej i ją przytuliłam. Wiem, że potrzeba jej tego, a nie jakiś głupich pociesznych słów.
-Jak się trzymasz ? -Zapytałam.
-Dobrze. Możemy pojechać do szpitala ?
-Tak, ale najpierw zjesz coś. -Holly kiwnęła głową i zeszłyśmy na dół. Ona usiadła przy stoliki i zaczęła spożywać jakieś tam jedzenie, a ja usiadłam obok Zayna w salonie.
-Naomi.
-Tak ?
-Widziałem, że gadałaś z Liamem wiesz co mu się stało ?
-Nie powiedział wam ? -Zdziwiłam się.
-Nie. -Malik zaprzeczył.
-Nie powiem wam. Jeśli będzie chciał sam wam to ujawni.
-Skoro tobie to powiedział to zajmiesz się nim. Wesprzesz go ?
-Oh. Nie zbyt was lubię, ale pomogę. Podaj mi jego numer jak będę miała czas to na pewno z nim pogadam. Obiecuję.
-Szczera jesteś. -Skomentował, a ja się zaśmiałam. Malik napisał na kartce mi numer Payna i dalej siedzieliśmy w ciszy. Czekałam aż Holly w końcu zje. Myślałam o całej sytuacji, która miała dzisiaj miejsce. Przecież jak rozmawiałam z Liamem nie udawałam miłej po prostu tak się poczułam tak samo wpłynęła na mnie rozmowa z Zaynem. Niby krótka i bezsensu, ale jednak...
-Idziemy ? -Głos przyjaciółki przerwał mi myślenie. Odwróciłam wzrok w jej kierunku i tylko przytaknęłam. Wstałam z miejsca i pomachałam mulatowi. Szłyśmy w ciszy...Nie chciałam użyć słów, których potem bym żałowała. Nawet nie miałam pojęcia jak zacząć jakąkolwiek rozmowę, ale myślę, że blondynce to teraz nie przeszkadza. Ona jest zajęta układaniem własnych myśli. Przekroczyłyśmy szklane, rozsuwane drzwi błękitnego budynku i następnie weszłyśmy po schodach. Na odpowiednim piętrze skręciłyśmy w prawo. Usiadłam na jednym z wolnych krzeseł, a moja przyjaciółka weszła do sali Alice gdzie była już jej mama.
~Kilka godzin później :
Zatracona w własnych myślach czekałam na Holly. Po jakimś czasie wyszła i oznajmiła :
-Naomi dziękuje ci za dzisiaj, ale nie będę cię tu trzymała. Później wrócę z mamą do domu, a ty idź. Masz swoje sprawy.
-Skoro chcesz. -Wstałam z miejsca i po raz kolejny dzisiaj przytuliłam Holly. Uśmiechnęłam się do niej po czym szybkim krokiem zniknęłam z jej punktu widzenia. Weszłam w głąb parku i postanowiłam pospacerować. Moją uwagę przykuł chłopach o ciemnych blond włosach. Siedział na ławce. Twarz podtrzymywał rękami i płakał. Głośno szlochał...Rozpoznałam go więc się dosiadłam.
-Chcesz pogadać. -Payne spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i odpowiedział :
-Co ty tu robisz ? -Zapytał.
-Spacerowałam. Zobaczyłam cię więc się dosiadłam. -Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz zrobiłam to szczerze w towarzystwie któregoś z tych chłopaków z One Direction.
-Jak chcesz to sobie pójdę. -Dodałam.
-Możesz zostać. -Odpowiedział i powoli zaczął się uspokajać. Podałam mu chusteczkę, a on na znak podziękowanie kiwnął głową. Wytarł mokrą twarz od łez, ale nadal było widać smutek i złość. Jego oczy już nie miały przyjemnego, przyjacielskiego odczytu. Nie. Były puste, smutne i całe czerwone. Tak dużo razy widziałam na stronach plotkarskich jego dziewczynę jak się wypowiada, że go kocha, odda za niego życie i w ogóle. Czyżby kłamała ? Może to były puste, głupie słówka. A może chciała tylko stać się przez niego sławna i potem od tak go zostawić. Prawdziwe, ale chore...
-Czemu nie powiedziałeś tego chłopakom ? -Zapytałam.
-Nie wiem. A ty im powiedziałaś ?
-Zayn pytał się mnie czy coś wiem. Powiedziałam, że tak, ale ode mnie się tego nie dowiedzą. Oni na prawdę się o ciebie martwią, przecież to twoi przyjaciele. Z resztą na pewno zachowujecie się jak bracia i na pewno możesz im wszystko powiedzieć. Przecież oni cię nie zawiodą. Jeśli chodzi o przyjaźń to na sto procent są lepsi ode mnie. -Wow pierwszy raz powiedziałam o nich jakieś miłe słowa.
-Tak, wiem to. Powiem im wieczorem. A ty wcale nie jesteś taka wredna. Jak chcesz to potrafisz być miła. -Uśmiechnął się. Na sekundę, ale to zrobił. W jego oczach zobaczyłam błysk, który momentalnie zamienił się w fale łez. Przytuliłam go i kazałam się mu wypłakać.
-Zawsze staram się być miła, ale zazwyczaj mi to nie wychodzi. -Skomentowałam jego ostatnie zdanie.
-Nauczymy cię tego. -Powiedział zachrypniętym głosem i odsunął się ode mnie.
-Zobaczymy. Odprowadzić cię czy sobie poradzisz ?
-Idź do swojego domu. Muszę wrócić sam i na spokojnie wszystko przemyśleć.
-Nie ma sprawy. To cześć. -Powiedziałam, a Liam mi tylko pomachał. Wracałam do domu trochę przygnębiona. Niebo było już ciemne, a latarnie rozświetlały wszystkie okolice i zakamarki. Ulicami przechodziło coraz mniej ludzi. Nie było tłoku, nikt się nie spieszył. W tej o to chwili można było doznać smaku powietrza Londyńskiego. Doszłam do domu. Drzwi były zamknięte na klucz co oznaczało, że w domu nikogo nie ma. Weszłam do środka, zapaliłam wszystkie światła po czym poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki małą butelkę wody niegazowanej i poszłam z nią na górę. Odłożyłam picie na półce nocnej i poszłam pod prysznic. Letnia woda spływająca na moje ciało tylko mnie odprężyła. Na suche już ciało założyłam luźną piżamę i wróciłam do mojego królestwa. Wypiłam wodę praktycznie jednym łykiem i władowałam się do łóżka. Otuliłam się kołdrą i nawet nie wiem kiedy pochłonął mnie głęboki, przyjemny sen.

***
Jesteśmy z powrotem :) Udało nam się napisać jeszcze dzisiaj, ale łatwo nie było więc z góry przepraszamy za wszystkie błędy :D Cieszymy się z komentarzy, które zostawiliśmy i liczymy, że ten rozdział również przypadł wam do gustu. Hm co by napisać w Londynie było niesamowicie. Na prawdę dużo atrakcji, zwiedzania, a wieczorem to miasto wygląda nieziemsko. Widoki z dachu poezja, ludzie mili, jedzenie przepyszne. Niestety nie udało nam się spotkać chłopaków, ale cieszymy się, że jednak wakacje zaliczamy do najlepszych ^^
A i tak wgl to za wasze blogi zabierzemy się jeszcze w tym tygodniu :)

wtorek, 31 lipca 2012

:D

Chciałyśmy zareklamować bloga pewnych dziewczyn. One na prawdę mają talent. Ich rozdziały są długie i wciągające. Jeśli macie chwilkę to zajrzyjcie do nich hard-bland-sensitive  :))

5 rozdział

Oczami Holly :
Ktoś zaczął mnie szarpać i krzyczeć :
-Holly obudź się ! -Wtedy obudziłam się momentalnie. Zwróciłam uwagę na napastnika i zorientowałam się, że jest to moja pięcioletnia siostra. -A no tak. Miałam się nią dzisiaj zająć, obiecałam. -Pomyślałam i automatycznie walnęłam się ręką w czoło.
-No już wstałam. Jadłaś śniadanie młoda ? -Zwróciłam się do Alice.
-Tak. Mama zrobiła mi przed wyjściem.
-Ok. To idź się bawić, a ja zaraz do ciebie przyjdę. -Blondynka wzruszyła ramionami i wyszła z mojego pokoju. Bez żadnej chęci do dzisiejszego dnia wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel, ale zarazem pobudzającą moje wszystkie spięte i jeszcze śpiące mięśnie. Delikatnie wytarłam się zielonym ręcznikiem ponieważ moja skóra jest nadwrażliwa. Na suche już ciało założyłam bieliznę i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Usiadłam przed toaletką. Z głowy zdjęłam błękitny turban i rozczesałam moje długie, blond włosy. Wyjęłam z szuflady suszarkę i starannie układając do tego zaczęłam suszyć włosy. Gdy już skończyłam spojrzałam się w okno. -Wygląda na to, że jest ciepło. -Pomyślałam. Stałam przed szafą i szperałam w niej z nadzieją znalezienia czegoś odpowiedniego na dzisiejszy dzień. Po dłuższym namyśle wybrane ciuchy założyłam na siebie. Jako tako ogarnięta zeszłam na dół. Udałam się do kuchni gdzie zrobiłam sobie płatki. Czekoladowa konsystencja była bardzo smaczna i pobudzająca. Po zjedzonym posiłku pozmywałam naczynia. Schowałam Iphon'a do kieszonki spodni i zawołałam siostrę. Na przedpokoju założyłam moje czarne conversy i pomogłam w zawiązaniu sznurówek od jej trampek. Następnie złapałam siostrę za rękę i udałyśmy się do pobliskiego placu zabaw. Alice poszła się bawić, a ja rozsiadłam się na jednej z wolnych ławek. Gdy patrzyłam na moją wariującą siostrę na mojej twarzy gościł uśmiech. Tak na prawdę patrzyłam tylko na nią, nie chciałam spuścić jej z oczu, bo bałam się o nią strasznie. Wiem, może wyglądać to głupio, ale ją kocham i nie chciałabym stracić osoby tak bardzo podobnej do mnie z czasów dzieciństwa...Oczywiście ktoś w tej chwili musiał do mnie zagadać. Skierowałam wzrok na ktosia. Blond włosy, niebieskie oczy, szeroki uśmiech, a na zębach aparat.
-Co tu robisz ? -Zapytałam.
-Byłem na spacerze, a gdy cię zobaczyłem to się dosiadłem. A ty co tu porabiasz, bo chyba się nie bawisz ? -Zaśmiałam się po cichu. Wypatrując Alice odpowiedziałam Niallowi :
-Jestem tu z siostrą.
-Ile ma lat ? -Zapytał.
-Pięć.
-Słodkie są takie dzieci.
-Słodkie, ale wredniutkie czasami. -Odpowiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.
-To zupełnie jak ty. -Zasugerował.
-Nie prawda. -Strzeliłam focha, a farbowany blondyn przytulił mnie na przeprosiny. Można powiedzieć, że go polubiłam. Jak na wielką gwiazdę nie zachowywał się tak. Był sobą...Chłopakiem, który ma serce i umie zrozumieć, pomóc i da się z nim pogadać jak z każdym normalnym człowiekiem...Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Można powiedzieć, że trochę go poznałam z resztą tak samo jak on mnie. Nawet nie wiem kiedy zleciały aż trzy godziny, ale gdy tylko spojrzałam na zegarek, a moja mina mówiła sama za siebie.
-Musimy się już zbierać. -Zwróciłam się do blondyna, a potem zawołałam Alice. Przybiegła do mnie bardzo szybko.
-To może was odprowadzę ? -Zaproponował.
-Taak ! Holly zgódź się. -Moja siostra kipiała energią, a ja tylko przytaknęłam na tak. Złapałam ją za prawą rękę, a Niall za lewą i w trójkę ruszyliśmy. Oczywiście nie odbyło się od wygłupów i przechwałek małej, wygadanej, zwariowanej blondynki, która po prostu przeurocza. -Zachowuje się jak by chciała poderwać Horana. -Pomyślałam i momentalnie wybuchnęłam śmiechem. Alice i Niall spojrzeli się na mnie pytająco, bo nie wiedzieli o co mi chodzi. Machnęłam na to ręką i włączyłam się do ich poprzedniej rozmowy. Już wiem dlaczego ją tak pilnuję. Przypomniało mi się zdarzenie, o którym zawsze chciałam zapomnieć...Jak widać udało mi się. Gdy byłam w jej wieku. Zgubiłam się. Odnalazłam się po paru godzinach cała zalana łzami. Od tamtej pory nie lubiłam wychodzić z moimi rodzicami, jak już to tylko z babcią. Nie pilnowali mnie, byli zajęci sobą to wykorzystałam sytuacje i sobie gdzieś poszłam, a oni nawet nie zauważyli. Odnalazł mnie dziadek i przyprowadził do domu gdzie mama i ojciec śmiali się z jakiejś komedii. Babia na nich nakrzyczała, ale nie pamiętam co dokładniej mówiła i od tamtej pory się ogarnęli i zmienili...Szliśmy zatłoczonymi uliczkami Londynu w pragnieniu dojścia do celu bez żadnego uszkodzenia. Mimo godziny popołudniowej ludzie gdzieś pędzili, dla nich liczy się tylko czas. -Jestem ciekawa czy wiedzą co to zabawa, bo jakoś w to wątpię. -Pomyślałam. Moja siostra ujrzała małego, bezdomnego, zaniedbanego, czarnego kotka. Wyrwała swoje rączki i pobiegła w stronę zwierzaka. Zdezorientowana zachowaniem małej od razu ruszyłam za nią. Niestety...Było za późno. Samochód potrącił Alice. Padłam na ziemie i zaczęłam płakać.
-To moja wina ! -Krzyczałam. Niall podbiegł do mnie i zaczął mnie uspokajać.
-Cii...To nie twoja wina. Nie widziałaś, nie wiedziałaś, że tak będzie. Karetka już jedzie. -Pomógł mi wstać, a ja się na niego rzuciłam. Słone łzy spływały na jego białą koszulkę, pozostawiając po sobie mokre plamki. Pogotowie przyjechało po około dziesięciu minutach. Zabrali Alice, mnie i blondyna do szpitala. Mała dziewczynka z zamkniętymi oczami tak bardzo w tej chwili przypominała mi Nicole. Dziewczynę, która jest chora i bezustannie musi przebywać w szpitalu. Tak, moja przyjaciółka ma chore serce. W pierwszej klasie gimnazjum wylądowała po raz pierwszy w szpitalu i wtedy się dowiedziała. Lekarze nie umieją jej pomóc...Tylko kosztowna operacja w może przynieść porządane efekty. Mimo tego, że jej mama dużo zarabia to nie wystarcza. Właśnie dlatego nie otwiera się przed ludźmi...Nie chce żeby się nad nią litowali...A teraz mogę w każdej chwili stracić moją siostrę i jedną z najlepszych przyjaciółek. Co jak ona też będzie potrzebować takiej operacji ? Przecież nas na pewno nie będzie stać. -A co jeśli ma złamany kręgosłup i już nigdy nie ruszy swoimi stópkami, albo jeśli uznała wstrząsu mózgu ? -Te pytania cały czas mnie nurtują...Nie dają mi zapomnieć, odsapnąć. Alice ma właśnie operacje, a ja tylko ryczę i wrzeszczę, że to moja wina. W końcu dałam za wygraną Horanowi. Położyłam głowę na jego kolanach i odpłynęłam do świata koszmarów...
Obudził mnie głośny szloch jakiejś kobiety. Głowa mnie strasznie bolała więc z wielkim wysiłkiem ją podniosłam. Obok mnie nadal znajdował się mój przyjaciel, a na przeciwko siedziała skulona mama i przytulający ją ojciec.
-To moja wina ! -Krzyknęłam i po raz kolejny dzisiejszego dnia z moich oczu poleciały łzy. Mama do mnie podeszła usiadła po mojej prawej, Niall puścił mnie z objęć tylko dlatego, żeby moja rodzicielka mogła zrobić to samo co on.
-Nie skarbie, to nie jest twoja wina. Niall nam wszystko ze szczegółami powiedział...Nie mogłaś tego przewidzieć.
-Ale gdybym nie poluzowała palców nie doszło by do tego.
-Poluzowałaś, bo ona wyrwała swoją rękę. Wszystko będzie dobrze. Rozmawialiśmy już z lekarzami.
-To operacja się już skończyła ? -Zapytałam z nadzieją, że wszystko może jednak jest okey.
-Tak. Nie ma żadnych porządnych uszkodzeń, oprócz jednej...
-Jakiej ?! -Wykrzyczałam na cały szpital.
-Alice je...je...jest w śpiączce. -Wymamrotała.
-Co ? Jak to ? Mogę do niej wejść ? -Zadawałam więcej pytań niż przedszkolak. Rodzicielka kiwnęła tylko głową na tak i mnie wypuściła z objęć. Powoli wstałam z niewygodnego krzesełka i niepewnym tempem weszłam pomieszczenia. Białe ściany, łóżko jedno osobowe. Po jego jednej stronie szafka nocna i nie za duże okno. Pod niebieską pościelą leżała mała Alice. Zamknięte oczy i niewinna minka doprowadziły mnie do kolejnej słone, fali łez. Usiadłam obok niej na jednym z foteli. Złapałam jej rękę. Ogarnęłam włosy i pocałowałam ja w policzek. Była cała blada i zimna. Co jakiś czas słyszałam pukanie dwóch serc, a czasem tylko jednego...Przesunęłam ją i położyłam się obok niej. Przytuliłam ją tak jakbym miała ją przed czymś obronić i wpatrywałam się w pustą ścianę. Myślałam o tym jak w ciągu kilku godzin moje pełne pasji i szczęścia życie zamieniło się w jeden wielki koszmar. Drzwi zaczęły się powoli otwierać, ja powróciłam do rzeczywistości i wzrok skierowałam w ich stronę. W progu ukazał się blondyn. Nie widniał u niego ten cudownie, czarujący uśmiech, który tak uwielbiam...Niestety...Na jego twarzy było widać smutek. Mogłam to spokojnie wyczytać z zaszklonych oczu i tego wyrazu ust. Szedł w ciszy, zajął miejsce na którym siedziałam wcześniej i wpatrywał się w nas jak w obrazek.
-Twoi rodzice proszą żebyś poszła się do mnie przespać.
-Nie chcę.
-Holly, proszę. Wyśpisz się orzeźwisz i tu wrócisz. -Zrobił minę jak kot ze Shreka i wtedy nie umiałam mu odmówić.
-Zgoda. -Powoli wstałam z łóżka siostry. Starannie przesunęłam ją na środek, pocałowałam w policzek i zostawiłam samą. Wyszliśmy z pomieszczenia i zwróciłam się do mamy :
-Dzwoń natychmiast jak coś się zmieni.
-Dobrze. -Odpowiedziała, następnie zwróciła się do farbowanego blondyna :
-Chłopcze zajmij się nią.
-Będzie w dobrych rękach. -Leciutko podniósł kąciki ust i objął mnie swoją ręką. Poszliśmy najpierw do mojego domu. Wzięłam kilka ubranie na jutro, piżamę i dopiero mogliśmy udać się do chłopaków. Szliśmy w ciszy. Żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Chłopak wiedział, że tego właśnie teraz potrzebuję. Doszliśmy do ich domu. Weszliśmy do środka, wszyscy siedzieli w salonie. Spojrzeli się na mnie momentalnie i w szybkim tempie wstali i przytulili się. Zrobiliśmy grupowego misiaka i od razu zrobiło mi się lepiej na samą myśl jakich mam wspaniałych przyjaciół. Niall pokazał mi swój pokój i łazienkę. Weszłam pod prysznic. Zimna woda rozluźniła moje spięte mięśnie. Wytarłam się starannie ręcznikiem i na suche już ciało założyłam piżamę czyli czarną, za dużą bluzkę i krótkie, piżamowe spodenki. Zmyłam jeszcze szybko rozmyty makijaż i wyszłam z całego zaparowanego, małego pomieszczenia.
-Masz, zjedz. -Podał mi talerz na którym była jajecznica.
-Dziękuję. -Powiedziałam i starałam się pokazać uśmiech, ale nie wyszło zgodnie z moim zamiarem. Delektowałam się przepysznym smakiem. Gdy zjadłam zeszłam na dół i w kuchni odłożyłam po cichu talerz do zmywarki. Następnie wróciłam do pokoju chłopaka i położyłam się obok niego.
-Niall...
-Słucham. -Zwrócił się do mnie po czym mnie objął.
-Dziękuję Ci za wszystko i za to, że jesteś przy mnie gdy najbardziej kogoś potrzebuję.
-Nie masz za co. Każdy prawdziwy przyjaciel zachował by się tak jak ja. -Powiedział to z uciskiem na ,,prawdziwy''.
-Właśnie, muszę zadzwonić jutro do Naomi i Nicole.
-Już to zrobiłem. -Oznajmił.
-I po raz kolejny dzisiaj jestem ci wdzięczna.
-Chyba powinienem coś za to dostać.
-Co ? -Spojrzałam na niego pytającą miną. Horan pokazał ręką jego policzek i oboje się uśmiechnęliśmy. Nie wieżę, że on tak na mnie działa...Że w tak trudnych chwilach umie mnie pocieszyć, rozbawić no i przede wszystkim być przy mnie gdy tego potrzebuję. Rzeczywiście na to zasłużył. Resztkami sił podniosłam się lekko i dałam mu soczystego buziaka w policzek. Chłopak się zarumienił, ale w końcu mogłam ujrzeć jego szczery uśmiech. Moje kąciki lekko pokazały uśmiech. Wtuliłam się w niego jak w przyjaciela i w mgnieniu oka usnęłam. Nawet nie pamiętam, w której chwili...

***
Starałyśmy się napisać jakiś długi, ale za bardzo nie wyszedł -,-  No w każdym razie nam się podoba, bo pokazuje słodkie serduszko Nialla i wyjaśnia wam dlaczego Nicole nie chce się otworzyć przed Zaynem ;)
A i jest to ostatni rozdział przed naszym wyjazdem, bo jutro wylatujemy do Londynu :) Kolejny powinien się pojawić 28-29 :)

sobota, 28 lipca 2012

4 rozdział

Oczami Nicole :
Spałam sobie smacznie. Śniło mi się, że ojciec wrócił do domu. Całe moje życie obróciło się po raz setny o sto osiemdziesiąt dziewięć stopni. Wszystko było tak jak dawniej. Rodzice się kochali, pamiętali o mnie i nigdy nie spuszczali mnie z oczu...Tak, wiem, że to tylko głupi sen, ale wyglądał tak realistycznie...Niestety ktoś musiał akurat w tej chwili zadzwonić, budząc mnie przy okazji. Niechętnie i powolnie wstałam z łóżka. Małymi kroczkami podeszłam do biurka, na którym leżał telefon. Wzięłam go do ręki, spojrzałam na wyświetlacz i od razu się uśmiechnęłam. Mimo tego, że ta osoba jest pierwsza na mojej liście wymordowanie przez bezczelność przebudzenia mnie.
-Halo ?
-Siema. To ja Zayn. Masz ochotę się spotkać ?
-Możemy.
-No to super. Będę po ciebie o osiemnastej. -Oznajmił i od razu się rozłączył. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę czternastą. -To nie możliwe, że tak długo spałam. -Pomyślałam. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki, ale zarazem pobudzający wszystkie mięśnie prysznic. Wyszłam z pod prysznica i starannie wytarłam się zielonym ręcznikiem. Na suche już ciało założyłam białą bieliznę. W pokoju stanęłam przed szafą, z której wyjęłam ciuchy. Założyłam je na siebie i zeszłam na dół na obiad, który dla mnie był też śniadaniem. Na dole rozejrzałam się po każdym pomieszczeniu. -No tak, mogłam się domyślić, że mamy już nie ma. -Powiedziałam na głos, sama do siebie. W kuchni czekały na mnie naleśniki. Odgrzałam je sobie w mikrofalówce i zasiadłam do stołu. Delektowałam się przepysznym smakiem posiłku, popijając go zimnym sokiem pomarańczowym. Po skończonym ,,obiedzie'' pozmywałam naczynia i poszłam do salonu. Usiadłam na dywanie z laptopem na kolanach. Włączyłam komputer i weszłam na twitter'a oraz facebook'a. Jak zwykle nie było nic, ani nikogo ciekawego więc wyłączyłam komputer...Z powodu nudy wróciłam do pokoju i podeszłam do sztalugi. Postanowiłam trochę pomalować, bo dawno tego nie robiłam. Tak bardzo kocham to robić. Skupiam się tylko na obrazie, na tym jak ma wyglądać i tak zapominam o rzeczywistości. Jest to moje lekarstwo na każde bagno, na wszystko co mnie złego otacza...Postawiłam na niej płótno i zaczęłam malować obraz...Obraz, który przedstawiał panoramę Londynu nocą...Po jakimś czasie męczarni obraz wyszedł mi całkiem dobrze. -Zdecydowanie mi się podoba. -Powiedziałam na głos, sama do siebie. -Gdy już wyschnie powieszę go sobie nad biurkiem. -Pomyślałam. Zakończyłam malowanie obrazu z wielkim bananem na twarzy. Zeszłam do salonu, usiadłam na przytulnie, wygodnym fotelu i sięgnęłam po pilota z nadzieją znalezienia czegoś w telewizji.
~Dwie godziny później :
Oglądałam sobie jakąś komedie romantyczną gdy nagle po całym domu rozniósł się donośny dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizję i poszłam zobaczyć kto to. W progu pojawił się Zayn.
-Witaj. -Powiedział i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i tylko się grzecznie uśmiechnęłam.
-Gdzie idziemy ? -Zapytałam z nadzieją, że nie zaplanował żadnej niespodzianki, bo ich nie lubię.
-Do wesołego miasteczka. -Gdy to mówił to skakał z radości.
-Ok. -Odpowiedziałam i sięgnęłam po beżową torebkę na ramię. Do głównej ulicy szliśmy w ciszy. Nie wiem dlaczego, ale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Złapaliśmy pierwszą lepszą taksówkę i pojechaliśmy nią na wskazany adres przez Malika. Starszy facet, o siwych, krótkich włosach zatrzymał auto i przyjął od chłopaka pieniądze po czym wydał mu resztę. Pierwsza wyszłam ja, a za mną mulat. Zapłaciliśmy za wejście i poszliśmy przed siebie.
-Moja mama na prawdę ma takie wspaniałe choreografie ? -Zapytałam dosyć ciekawskim tonem głosu.
-Nie są złe, ale dla mnie mogłyby być lepsze. -Zaśmiałam się od razu gdy to powiedział.
-Ale nie mów jej tego. -Dodał.
-Jasne. -Odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem na mojej twarzy. Muszę przyznać, że go polubiłam, ale za resztą niezbyt przepadam. Nie chce ich traktować jako przyjaciół, ale jednak Zayn działa na mnie zupełnie inaczej, ale i tak nie dowie się o mnie wszystkiego...Jeszcze nie teraz. Chodziliśmy z każdej atrakcji na każdą. Nie omijając ani jednej. Zamówiliśmy sobie lody i zmęczeni opadliśmy na jedną z wolnych ławek. Co chwilę przebiegały jakieś dzieci z rodzicami. Skakały, świrowały, tańczyły swoje tańce połamańce. Gdy tak na nie patrzyłam śmiałam się z nich...Jednak gdzieś tam w głębi duszy nadal taka jestem...Ja jestem nadal dzieckiem...Nie z wyglądu, nie z charakteru lecz z głębokiej duszy...
Podeszła do nas jakaś fanka, raczej podeszła do Malika i poprosiła go o autograf i zdjęcie. Chłopak zrobił to z miłą chęcią. Ani razu nie ujrzałam na jego twarzy szczypty zażenowania do jego wielbicielek. Tak jakby to one sprawiały mu radość i motywowały do dalszego śpiewania i realizowania marzeń...
Myślałam, że czarnowłosa sobie pójdzie, ale spojrzała się na nas swoimi wielkimi, piwnymi oczami i skomentowała :
-Jesteście razem.
-Nie. -Powiedzieliśmy w tym samym czasie.
-Jakoś wam nie wierzę. Ale zostawię was już samych. Dziewczynka w wieku może trzynastu, czternastu lat odeszła od nas, a ja spojrzałam się na mulata. On zrobił to samo. Na moment nasze tęczówki się zetknęły, ale szybko spuściłam głowę. Czułam jak na moich policzkach powstają powoli rumieńce.
-Trochę pytanie nie w czasie zadała. -Powiedział.
-Tak. -Odpowiedziałam i skierowałam swój wzrok na jedną z atrakcji.
-Może coś mi opowiesz o sobie.
-Nie mam ciekawego życia. -Wymamrotałam.
-Taka dziewczyna jak ty na pewno wiedzie szalone życie. -Skomentował.
-Wątpię.
-Ale ja nie. -Powiedział, a ja chwilę się zastanawiałam nad dobraniem odpowiednich słów.
-Jestem zwyczajną nastolatką i nie musisz nic więcej o mnie wiedzieć.
-A ja jestem zwyczajnym chłopakiem. Zapomnij na chwilę, że jestem gwiazdą i mi zaufaj. -Powiedział.
-Oj Malik nawet nie wiesz jak pragnę Ci opowiedzieć całą historię mojego życia, ale dla mnie to za wcześnie...-Pomyślałam i odpowiedziałam na jego wcześniejsze słowa :
-Przepraszam nie mogę. -Poczułam, że do moich oczu powoli napływają słone łzy. Wstałam z miejsca i bez słowa pożegnania pobiegłam przed siebie. Wybiegłam z wesołego miasteczka, omijając po drodze rozwrzeszczane dzieciaki i szczęśliwych rodziców. Biegłam uliczkami Londynu. Odwróciłam się i zobaczyłam, że biegnie za mną. Nie chcąc z nim gadać nawet przez chwile specjalnie przyspieszyłam tempo, skręcałam w różne nieznane mi uliczki. Stanęłam na chwilę, rozejrzałam się po raz setny. Zorientowałam się, że mnie zgubił. Spojrzałam na jeden z otwartych sklepów i dopiero teraz domyśliłam się gdzie jestem. Wyszłam z ciemnej ulicy bez jednego wyjścia i skręciłam w prawo. Szłam już wolniej, szybko oddychałam. Wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów. Zapaliłam jednego szluga i wciągałam się nim najbardziej jak tylko umiałam i mogłam. Dym za dymem. Mój świat zapomniał o bólu wtopił się w pragnienie zapalenia kolejnego papierosa...Wydobycia z siebie kolejnego smaku dymu...Poczucia ukojenia w płucach...Doszłam do domu gdzieś około godziny dwudziestej drugiej, bo zatrzymałam się w barze na kilka piw. Owszem nie jestem pełnoletnia, ale wyglądam na taką i sprzedają mi bez pokazywania dowodu...W mieszkaniu weszłam po schodach chwiejnym krokiem. Mama była na jakimś bankiecie więc nie musiałam być cicho. Od razu poszłam do łazienki gdzie wzięłam letnią kąpiel. Do pokoju wróciłam już w piżamie. Zeszłam jeszcze na dół do kuchni. Wyjęłam z szafki wodę, którą wypiłam kilkoma łykami. Usiadłam na kanapie w salonie i sięgnęłam po laptopa. Weszłam na twitter'a i moją uwagę przykuł TT Zayna ,,Jeszcze cię poznam. Zobaczysz". Wiedziałam, że chodzi mu o mnie. Fanki pisały, że mówi to o nich i, że one chcą żeby je poznał i w ogóle jakieś pierdoły. Weszłam jeszcze na jego galerię. Uśmiechnęłam się momentalnie gdy ujrzałam zdjęcie, które sobie dzisiaj zrobiliśmy. Oboje mamy na nim wystawione języki i jakieś dziwne oczy i miny do tego. Spojrzałam na podpis, który umieścił ,,Nicole Oldma dziewczyna, która jeszcze się przede mną otworzy :)". -To się jeszcze okaże. -Pomyślałam. Zwróciłam jeszcze uwagę, że chłopak mnie obserwuje. Zrobiłam to samo i wyłączyłam laptopa. Wróciłam z nim do mojego pokoju. Odłożyłam go na biurku. Włączyłam radio i władowałam się do łóżka. Otuliłam się kołdrą po sam czubek głowy. Wsłuchując się w każdą nutę wolnych, szybkich, szczęśliwych i smutnych piosenek usnęłam w mgnieniu oka.

***
4rozdział, pisany tak bez weny więc już z góry przepraszamy...
Dziękujemy za ponad 1000wejść ! Jesteście najlepsze !<3
I mamy pytanko : Co sądzicie o Nicole ? :)

środa, 25 lipca 2012

3 rozdział

Oczami Naomi :
Stałyśmy jak wryte i gapiłyśmy się na jeden punkt...Duży, okrągły stolik przy którym siedziała piątka chłopaków z One Direction. Ja i Nicole chciałyśmy wrócić do domu, ale Holly jest ich wielką fanką więc postanowiła zostać. Nie mogłyśmy zostawić jej samej więc postanowiłyśmy usiąść przy stoliku bardziej w rogu. Niestety na mojego głupiego pecha chłopcy musieli rozpoznać Nicole, bo ruszyli w naszą stronę. Gdy już byli przy naszym stoliku zwrócili się do brunetki :
-Hej Nicole. Przedstawisz nam twoje koleżanki ? -Zapytał się jakiś loczek. Szczerze ? To ja ich nie znam. Nie wiem który to który. Nawet nie słucham ich muzyki. Po prostu nie podoba mi się.
-To jest Holly. -Pokazała na naszą przyjaciółkę, a potem dodała :
-A to jest Naomi. -Teraz zwróciła się w moją stronę.
-To teraz przedstaw ich. -Powiedziałam.
-Nie znasz nas ? -Zapytał się jakiś koleś w bluzkę w biało-czarne paski.
-Nie. -Powiedziałam oschle.
-To ja jestem Louis, to jest Harry. -Zwrócił wzrok na loczka. -Ten o to z drinkiem Niall. Mulacik to Zayn, a ostatni to Liam nasz ojciec. Miło nam cię poznać. -W końcu skończył.
-A mi was nie. -Pokazałam głupią minę. Chłopcy usiedli koło nas nie wiem po co. Nie chce ich tu. Obok mnie znalazł się Harry i chyba chciał zacząć rozmowę, ale coś nie wychodziło.
-Nie lubisz naszej muzyki ? -Zapytał.
-Nie.
-A słuchałaś kiedyś ?
-Chyba tak.
-Chyba ? -Dodał.
-Co cię to obchodzi ? -Wkurzyłam się. Wstałam i podeszłam do baru. Piłam alkohol łyk po łyku. Gdy już nie kontaktowałam. Poszłam na parkiet. Tańczyłam z każdym po kolei. To się nazywa impreza. Pamiętam tylko tyle, że ktoś mnie pocałował i było to koleś gdzieś około trzydziestki odepchnęłam go i wróciłam do stolika...
Obudziłam się z bólem głowy. Rozejrzałam się po pokoju, który nie należał do mnie. Szafki, półki i
obramowania zdjęć są w kolorze czarnym. Ściany w odcieniach szarości. Przez promienie słoneczne, które wpadają rażąco do dużego pomieszczenia pokój automatycznie się rozjaśnia. Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy dzień lecz nie szło mi zbyt dobrze. Patrzyłam się na zadany ogród próbując się zorientować w tym gdzie jestem. Nagle drzwi zaczęły powoli się otwierać, a mój przerażony wzrok zwrócił się w ich kierunku. W progu stanął Harry, mój oddech momentalnie się zmniejszył, a strach zanikł. Przyglądał mi się uważnie z wielkim uśmieszkiem, który mnie denerwował.
-Widzę, że księżniczka w końcu raczyła wstać. -Powiedział.
-Widzę, że koszmar musiał mnie odwiedzić. -Odpowiedziałam, a z jego twarzy uśmiech nie znikał.
-Chodź na śniadanie.
-Najpierw muszę usłyszeć wyjaśnienia.
-Jakie ? -Zapytał.
-Jak ja się znalazłam w waszym domu ? Czyj to pokój ? Co ja wczoraj wyprawiałam ? Spałam z kimś ? I gdzie jest Nicole i Holly ? -Zapytałam praktycznie na jednym wdechu.
-Spokojnie. Po kolei zacznę. Spałaś sama i nie przypominam sobie, żeby ktoś tu jeszcze był. Wczoraj całowałaś się z jakimś starcem i byłaś najbardziej pijana. Pokój należy do mnie. A my z chłopakami postanowiliśmy, że prześpicie się u nas. Dziewczyny są już na dole.
-Udajmy, że wszystko pamiętam.
-Spoko. Tam jest łazienka. -Wskazał mi drzwi, a ja wstałam i podążyłam w tym kierunku. Zdjęłam z siebie wczorajsze ciuchy i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam się białym ręcznikiem i na suche ciało założyłam ciuchy z imprezy. Zmyłam jeszcze starannie makijaż i dopiero zeszłam na dół. W ciszy usiadłam przy stole, a loczek podał mi jajecznicę. Zjadłam ją w mgnieniu oka. Przy dużym, szklanym stole panowała niezręczna cisza, która mnie krępowała.
-Boli was głowa ? -Zapytał się Liam po dłuższym wpatrywaniu się w nas.
-Yhy. -Wyjąkałam, a chłopak wstał z miejsca i wyszedł z kuchni. Po chwili wrócił z tabletkami. Wyjął szklankę, nalał wody i podał mi wraz z lekarstwem.
-Dziękuje. -Powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął. Zażyłam lekarstwa z nadzieją, że bóle miną. Louis wrócił do swojego pokoju. Niall znowu coś jadł, a Zayn poszedł do salonu z Nicole. Holly wpatrywała się w farbowanego blondyna. Natomiast mój wzrok wbiłam w jedną z szafek z nadzieją przypomnienia sobie choć jednej sceny z wczorajszego, okropnego dnia. Niestety moja plany szły dość marnie. Nic, kompletnie nic...W głowie mam zupełną pustkę. Tak jak bym się dopiero urodziła. Albo jak bym zmarła na kilka godzin i obudziła się po dłuższym śnie.
-Ja już muszę iść. -Wstałam z miejsca i skierowałam się w stronę drzwi. Harry podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.
-Czekaj odprowadzę cię.
-Nie chcę ! -Krzyknęłam.
-A ja nie chcę żeby coś Ci się stało. -Mimo moich zaprzeczeń chłopak nie chciał sobie darować. Ustąpiłam mu, ale nie miałam zamiaru na prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy. Szkoda, że brunet miał zupełnie inne plany.
-Opowiedz coś o sobie. -Powiedział. Spojrzałam na niego z ironią.
-Po co ?
-Bo chcę cię poznać.
-Bez sensu. Ja nie chcę cię poznawać więc ty mnie też nie.
-Ale jednak ja chcę.
-To masz problem. -Powiedziałam donośnym głosem żeby zakończyć tą rozmowę. Dochodziliśmy już do mojego domu, a on nie dawał za wygraną :
-Dlaczego taka jesteś ? Nie dopuszczasz nowych znajomości !
-Bo do cholery taka jestem ! -Odkrzyknęłam.
-Nie rozumiem cię. -Powiedział pod moim domem, odwrócił swoje ciało i wrócił do swojej willi. Nie przejmowałam się nim w ogóle. Weszłam do mojego domu, w którym rodziców już nie było. Długimi,
drewnianymi schodami podążyłam do mojego pokoju. Ściany w kolorach bieli i do tego białe szafki. Na jednej ze ścian znajduje się tapeta w kwiatki. Łóżko duże i dwuosobowe. Obok niego stoi jeszcze kanapa, którą można rozłożyć. Podłoga wykonana z bardzo jasnego drewna obłożona małym dywanem. W jednym z rogów pomieszczenia stoi ciemna gitara, na której kocham grać i komponować różne piosenki. Pierwsze co zrobiłam wstępując do mojego królestwa to podeszłam do szafy, z której wyjęłam ciuchy. Razem z nimi poszłam do łazienki. Rozebrałam się i odkręciłam kran. Letnia woda ożywiała moje zmęczone o obolałe mięśnie. Wyszłam z pod prysznica i wytarłam się do sucha niebieskim ręcznikiem. Do pokoju wróciłam już orzeźwiona. Usiadłam przed toaletką i zrobiłam sobie świeży makijaż. Oczy pomalowałam tuszem i podkreśliłam lekko eyelinerem. Na policzki nałożyłam trochę pudru. Włosy związałam w niedbałego koka. Wzięłam gitarę i zeszłam z nią na dół. Usiadłam na białej 
kanapie. Kominek pasuje do wystroju i ociepla to duże pomieszczenie. Stół szklany z obróbką drewnianą. Na ścianach jest nałożona biała farba. Podłoga wykonana z drewna po każdym umyciu aż błyszczy. Siedziałam tak z gitarą na kolanach. Patrzyłam na duże okno przez, które był idealnie piękny widok na nasz duży ogród. Trawa zielona i zadbana. Trochę różnego rodzaju kwiatków. Bujana ławka i kilka wygodnych leżaków. Z każdą chwilą do głowy przychodziły mi nowe coraz lepsze myśli, które spisywałam na kartkę. Powstały pierwsze słowa, a wraz z nimi pierwsze nuty. Po godzinnej udręce napisałam piosenkę. Utwór, który mówi o spragnionej miłości. Może po trochu dotyczy też mnie...Mówi o dziewczynie, która nie wierzy w takie uczucie, ale jednak gdzieś tam głęboko w duszy i sercu ma nadzieję spotkania tego jedynego...Tak, ten utwór jest o mnie...

***
Trololo 3rozdział jest xd Dziękujemy za tak liczne komentarze i wejścia, nawet nie wiecie ile to dla naszej trójki znaczy :)
+Jak macie jakieś pytanie zadawajcie. Na pewno na nie odpowiemy :)

wtorek, 24 lipca 2012

Dla Nicole na urodzinki ! ;*

*Nicole wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek. Najlepszego chłopaka na świecie, nie stracenia nigdy nas z życia, dobrych ocen, wspaniałych prezentów, życia bez problemów i w ogóle wszystkiego co najlepsze, a i spełnienia marzeń i spotkania chłopaków w Londynie bejbe ! <3

*Postanowiłyśmy zrobić Ci mały prezencik : 
A więc Nicole napisała niedawno wspaniały wierszyk o chłopakach, nie chciała go wstawić i nie wiemy czemu ;o W każdym razie korzystamy z okazji. Pojechała dzisiaj do babci, na urodzinki rodzinne, natomiast jutro imprezka jea ! Więc wraz z Holly postanowiłyśmy zrobić jej taki prezencik i wstawić ten wiersz !

*Wiersz :
Pięć chłopaków talent ma.
Louis, Niall.
Liam, Zayn.
No i jeszcze Harry nasz.
W X-Factorze się poznali.
Zespół razem utworzyli.
One Direction go nazwali.
Kilka zdań o nich dam :
Louis bardziej od swej girl
Woli pięć tuzinów marchwi zjeść.
On najbardziej lubi paski,
Na nie lecą wszystkie laski.
Niall blondaskiem naszym jest.
Co najbardziej lubi jeść.
Chłopak Irlandczykiem jest.
Akcent jego boski jest.
Liam najmądrzejszy jest.
W końcu ojcem zwany jest.
On łyżek boi się panicznie
I wygląda to komicznie.
Zayna wady każdy zna.
Ale stara zmienić się.
On lusterek ma tysiące.
By wyglądać dla nas dobrze.
I ostatni został Harry.
On na głowie loczki ma.
Jego uśmiech nas powala.
Te dołeczki to jest magia.
Chłopcy dla nas idealni.
Boscy, piękni, pojebani.
Za to właśnie ich kochamy
I do Polski zapraszamy !

*Nie wiem jak wam, ale mi (Naomi) i Holly, która teraz siedzi przy mnie i ma beke nawet nie wiem z czego O.o się strasznie podoba xd
A i to -pojebani-to w pozytywnym sensie, żeby nie było ;D

*Więc ostatni raz mordo nasza najlepszych urodzin na świecie ! ;**

Życzy Holly i Naomi twoje na zawsze ! <33333333333

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Idiotki z was tyle wam powiem..Nie wstawiałam wiersza, bo mi się nie podoba -,-
Ale ogólnie kocham was i dziękuje za życzenia ;*  -Nicole :)

niedziela, 22 lipca 2012

2 rozdział

Oczami Holly :Spałam sobie smacznie gdy nagle obudził mnie dzwonek telefonu. Niechętnie znalazłam się w pozycji siedzącej. Wyciągnęłam rękę po telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
-Czego chcesz Nicole ? -Wypowiedziałam jeszcze zaspanym głosem.
-Mam ochotę na imprezę. Naomi się zgodziła. -Wymamrotała.
-Okey. Będę u ciebie o dziewiętnastej.
-Spoko. Pa. -Brunetka się rozłączyła, a ja postanowiłam wrócić do snu. Niestety moje wysiłki legły w gruzach. Tak strasznie mi się nie chciało wstawać, ale po dłuższym czasie udało mi się stanąć na nogach.Rozejrzałam się po moim skromnym pokoju. Kolor na ścianach bardzo pasuje do wystroju tego pomieszczenia. Białe meble nadają idealnej kompozycji i atmosfery. Duże białe, rozsuwane drzwi prowadzą do łazienki, a mniejsze, drewniane są wyjściowo-wejściowe. Moja mała toaletka stoi pod oknem obok szafy i biurka. Na ścianach wisi jeszcze kilka rodzinnych zdjęć. Przyglądając się zdjęciom można było dostrzec wszystkie moje zmiany wyglądu i wzrostu, ponieważ były też tam zdjęcia z dzieciństwa. Powróciłam myślami do tamtych dni...Dni, w których cola w puszcze była piwem, paluszki papierosami, a tik-taki brały udział za narkotyki. Były to czasy bezproblemowe. Chyba każdy chciałby się do nich cofnąć. Gdy miałam jedenaście lat marzyłam o osiemnastce. A teraz gdy mam siedemnaście tak bardzo pragnę mieć o wiele, wiele mniej. Jak już skończyłam wspominanie poszłam do łazienki. Odkręciłam kran, z którego powoli letnia woda zapełniała wannę. Rozebrałam się do naga. Obejrzałam moje ciało w lustrze. Jestem chuda, ale to wszystko wina mojego organizmu. Jem dużo, najwięcej w rodzinie, ale mimo mojego obżerania się zamiast tyć chudnę. Tak, wiem chore. Po prostu mam chory organizm. Dzięki codziennym porcjom leków przed śniadaniem i kolacją nie chudnę lecz moja waga stoi w miejscu...Zanurzyłam się w wodzie. Moje mięśnie powoli się odprężały i zasilały energią na cały dzień. Wyszłam z wanny i wytarłam mokre ciało. Ubrałam bieliznę i wróciłam do pokoju. Wyjęłam suszarkę, wtyczkę podłączyłam do kontaktu. Zdjęłam turban z głowy. Włosy rozczesałam szczotką i układając do tego zaczęłam je suszyć. Gdy skończyłam podeszłam do szafy. Po chwili namysłu wyłoniłam z niej ciuchy, które momentalnie znalazły się na moim ciele. Jak już całkowicie się ogarnęłam zeszłam na dół i podążyłam do kuchni. Była połączona z jadalnią. Ściany w kolorze beżu pasują do mebli
wykonanych z ciemnego drewna. Podłoga także drewniana lecz z odcieni jasnych i w paski. Wielkie okno rozświetla to pomieszczenie. Stolik wykonany ze szkła i do tego cztery krzesła. Pomieszczenie małe, ale przytulne i przestronne. Na jednej ze ścian wisi obraz, który kiedyś podarowała nam go babcia. Jest dla mnie bardzo cenny, bo tylko on mi został jako pamiątka po jej śmierci...Z jednej szafki wyciągnęłam płatki, które wsypałam do miski i zalałam podgrzanym mlekiem. W mgnieniu oka opędzlowałam całą zawartość mojego przygotowanego śniadania. Brudne naczynia schowałam do zmywarki. Wyjęłam jeszcze z lodówki sok jabłkowy i nalałam trochę do przezroczystej szklanki. Po dwóch łykach w szklance już niczego nie było ponieważ zdążyłam wszystko wypić. Następnie poszłam do salonu. Mogę nazwać ten pokój przyjemnym relaksem. Dlaczego ? W tym pomieszczeniu znajdują się dwa duże okna przez które widać nasz ogród, a codzienne słońce jak najlepiej rozświetla ten pokój. Biała, rozkładana kanapa i jeden fotel w tym samym kolorze są bardzo wygodne. Nikt nie powinien na nie narzekać. Na przeciwko fotela stoi także krzesło, które jest w sumie leżakiem domowym. Przyjemnie się na nim odpoczywa po zabieganych i męczących dniach. Jest też tam mały stoliczek wykonany z ciemnego drewna. Na jednej za ścian wisi obraz zakupiony przez rodziców podczas ich podróży poślubnej we Francji. Duży czarny telewizor stoi na przeciwko kanapy.
Kwiatki, które są w salonie pasują do całego wystroju. Są bardzo ładne, a ich zapach jest powalający. Włączyłam radio, które stoi na jednej z drewnianych półek. Usiadłam na leżaczku i odpłynęłam do moich marzeń wsłuchując się w każdą kolejną nutę muzyki. Tańczyłam i śpiewałam na cały dom. Jak wariuję czuję się lepiej. Zapominam o smutku, bólu i udręce. Chyba właśnie za to kocham muzykę...Za to, że wybawia mnie z każdego dołka. Wygłupiałam się jak małe dziecko i nawet nie zauważyłam, że przygląda mi się tata. Gdy już się zorientowałam o jego obecności natychmiastowo sprowadziłam się na ziemie.
-Czy ty coś ćpałaś ? -Ojciec zwrócił się do mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Zawsze i wszędzie. -Odpowiedziałam z głupim uśmieszkiem na twarzy. Razem z tatą wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Wyłączyłam radio i wróciłam do swojego pokoju.
~Kilka godzin później :
Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Wyszłam w świeżej bieliźnie. Stanęłam przed szafą, z której wyjęłam ciuchy odpowiednie na dzisiejszą imprezę. Zasiadłam przed toaletką i zrobiłam sobie makijaż. Na policzki nałożyłam trochę różu. Oczy podkreśliłam eyelinerem, a na rzęsy nałożyłam trochę tuszu. Gotowa zeszłam na dół i czekałam na taksówkę. Przyjechała po jakiś pięciu minutach. Usiadłam na tylnych siedzeniach i podałam starszemu facetowi o siwych, krótkich włosach adres mojej przyjaciółki. Na miejscu byliśmy po jakiś piętnastu minutach. Zapłaciłam odpowiednią sumę i wyszłam z samochodu. Zapukałam do drzwi. Chwilę musiałam poczekać, ale w końcu pojawiła się uśmiechnięta Nicole. Wyglądała pięknie. Miała na sobie śliczną sukienkę. Weszłam do środka, a przyjaciółka zamknęła za mną drzwi. Usiadłyśmy w salonie i czekałyśmy na spóźnioną Naomi. Gdy po całym domu rozległo się donośne pukanie do drzwi wyłączyłyśmy telewizor i gotowe poszłyśmy do wyjścia. Nie myliłyśmy się...W drzwiach stała nasz blondynka, która miała na sobie ubranie  wygodne na imprezę. W końcu mogłyśmy ruszyć. Mama Nicole postanowiła nas odwieść.
-Nie szalejcie aż tak. -Kobieta zwróciła się do nas z wielkim bananem na twarzy gdy byliśmy już na miejscu. Wszystkie przytaknęłyśmy i wyszłyśmy z czarnego BMW. Rodzicielka Nico jest znaną choreografką, co oznacza, że często ma vipowskie wejściówki do samych najlepszych klubów. Tak było też tym razem. Podałyśmy napakowanemu ochroniarzowi nasze zaproszenia, a on grzecznie nas wpuścił. Najpierw udałyśmy się do szatni gdzie zostawiłyśmy nasze letnie kurtki. Następnie udałyśmy się w stronę trwającej imprezy. To co tam zobaczyłyśmy wstrząsnęło nami trzema...

***
Co myślicie o tym rozdziale ? :) A tak wgl jak spędzacie wakacje, bo my jak na razie zajebiście ^^ Wykorzystujemy je po całości xd W sierpniu wyjeżdżamy do cioci Holly, która mieszka w Londynie i ma syna, starszego od nas o rok. Oni są z polski więc z nimi będzie łatwo. Ale po angielsku też w końcu jesteśmy w klasie językowej i dobrze nam idzie :)

piątek, 20 lipca 2012

1 rozdział

Oczami Nicole :

 Dzisiaj obudziłam się wyjątkowo wcześniej. Spojrzałam na zegarek, który wyświetlał ósmą nad ranem. Normalnie w wakacje śpię do dwunastej. Nie chciało mi się wstawać, ale po kilku próbach ponownego zaśnięcia niechętnie postawiłam moje ciało w pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po dużym pokoju. Fioletowe ściany idealnie komponowały się z białymi meblami. Do tego zielone firanki i drewniana podłoga. Nad łóżkiem wisi kilka zdjęć z moimi przyjaciółkami. Na przeciwko łóżka stoi toaletka. Po jej prawej stronie lustrzane drzwi kierujące do łazienki. Natomiast po lewej stronie znajdują się drzwi wejściowo-wyjściowe. Ruszyłam moje cztery litery i po jakimś czasie udało mi się stanąć na nogach. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki, ale zarazem orzeźwiający prysznic. Letnia woda całkowicie rozbudziła moje zaspane mięśnie, dając im do tego energii na cały dzień. Do mojego pomieszczenia wróciłam w samej bieliźnie z niebieskim turbanem na głowie. Usiadłam przed toaletką i zdjęłam ręcznik. Rozczesałam moje mokre, długie, brązowe włosy. Z szufladki wyjęłam suszarkę i szczotkę. Włosy suszyłam starannie. Do tego centymetr po centymetrze je układając. Jak już skończyłam to rzęsy wydłużyłam tuszem, a oczy podkreśliłam eyelinerem. Jako tako ogarnięta podeszłam do szafy, z której wyjęłam ciuchy. Następnie włożyłam je na siebie i dopiero wtedy byłam gotowa. Zeszłam na dół długimi, kręconymi, drewnianymi schodami. Na dole rozejrzałam się po domu żeby zorientować się czy mama jest. Tak jak myślałam, jest już w pracy gdzie ćwiczy swój układ z niejakim zespołem One Direction. Jakoś mnie oni nie interesują, ale przychodzą dzisiaj do nas na obiad więc muszę być miła. Moja rodzicielka pracuje z nimi ponad rok i tak ich zachwala. Chyba lepiej by było gdyby któryś z nich był jej synem niż żeby miała mnie za córkę. Weszłam do kuchni, której ściany pokryte są fioletową farbom. Białe meble i drewniany, rozkładany stolik pasuje do wystroju pomieszczenia. W tym pomieszczeniu jest duże okno, a po jego lewej
stronie wisi kilka naszych rodzinnych zdjęć. Jeszcze wtedy był z nami tata. Ten którego kochałam i bezgranicznie mu ufałam. Niestety odszedł na zawsze dla jakiejś młodej, znanej modelki. Przez kilka miesięcy utrzymywał ze mną kontakty, ale potem wyjechał i ślad po nim zaginął. Nie wiem gdzie, z kim jest. Czym się teraz zajmuje i jak wygląda. Nigdy się nie dowiem. Nawet gdyby wrócił, ja go do mojego życia już nigdy nie dopuszczę. Po prostu za bardzo mnie zranił. Po co obiecywał ? Skoro i tak nie dotrzymał obietnicy. Patrząc na te zdjęcia wspomnienia zawsze powracają. Kiedyś bym się popłakała, ale nie teraz...Wyjęłam z lodówki kilka jajek. Po kilkunastu minutach miałam na talerzu cudownie pachnącą jajecznicę. Usiadłam na jednym z krzeseł przy stoliku i zabrałam się za konsumowanie posiłku. Muszę przyznać, że śniadanie wyszło mi rewelacyjne. Idealnie dobrane przyprawy pokrywały się z posiłkiem tworząc niesamowicie pyszny smak. Gdy skończyłam się już delektować posiłkiem wyjęłam z górnej szafki przezroczystą szklankę, do której wlałam sok pomarańczowy. Zaledwie kilkoma łykami wypiłam to co miałam nalane. Następnie pozmywałam naczynia i zostawiłam je na suszarce. Potem wróciłam do mojego pokoju. Z biurka wzięłam błękitnego laptopa i zeszłam z nim na dół do przestronnego salonu. Usiadłam na białej kanapie, tuż
na przeciwko telewizora. Obok kanapy stoi także jeden fotel, a na przeciwko mała komoda wykonana z ciemnego drewna. Umieszczone są na niej bardzo ciekawe książki. Widok z tego pomieszczenia jest nieziemski. Duże okno rozświetla cały salon. Patrząc na okno widać nasz ogród. Kilka zasadzonych kwiatków, z dwa małe krzaczki, jedna ławka i palenisko na ogniska. Kanapa relaksowała moje plecy swoją wygodą. Włączyłam laptopa i weszłam na twitter'a i facebook'a. Nie było nikogo, ani niczego ciekawego więc wyłączyłam te serwisy społecznościowe i uruchomiłam gadu-gadu. Spojrzałam na listę dostępnych osób. Gdy zorientowałam się, że jest Holly od razu do niej napisałam :
-Hejka co tam u ciebie ?
-Jakoś. Naomi wyjechała na działkę, a ty masz spotkanie z Brytyjsko-Irlandzkim zespołem, który podbija serca miliony nastolatką. -Powiedziała praktycznie na jednym wdechu.
-Tak i jakoś nie za bardzo jestem chętna. -Odpisałam jej.
-Ja tam bym się cieszyła.
-To przyjdź do mnie. -Zaproponowałam.
-Nie mogę. Obiecałam zając się siostrą.
-A no spoko. Dobra ja spadam. Buziaki ;* -Odpisałam przyjaciółce i wyłączyłam laptopa, którego z powrotem zaniosłam na górę. W moim pokoju włączyłam radio. Położyłam się na łóżku i wsłuchując się w wolne, szybkie, szczęśliwe i smutne nuty piosenek błyskawicznie usnęłam...
Obudził mnie głos mamy wydobywający się z dołu. Przeczesałam szybko włosy ręką i zeszłam na dół. W salonie nie było nikogo. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godziną piętnastą trzydzieści. Domyśliłam się, że w kuchni znajdują się już goście więc postanowiłam tam pójść. Nie myliłam się. Przy stole siedziała już cała piątkach tych idiotów. Mama wstała z miejsca i podeszła do mnie, a chłopcy momentalnie spojrzeli się w moją stronę.
-Nicole to są chłopcy, których uczę moich choreografii.
-Domyśliłam się. -Powiedziałam oschle.
-Możesz być milsza. -Wyszeptała mi na ucho po czym dodała już normalnie :
-Zacznijmy od tego loczka co siedzi przy oknie : To jest Harry, potem jest Louis, Niall, Liam i Zayn. -Powiedziała do mnie, a następnie zwróciła się do chłopców :
-Chłopaki, a to jest moja córka Nicole. -Cała piątka od razu wstała z miejsc i podeszli do mnie się witać. Usiadłam obok mamy i tego całe Harrego. Nie powiem, są przystojni, ale nie w moim typie. Nie zbyt ich polubiłam. Dowiedziałam się bardzo dużo o ich karierze, o i X-Factorze i o tym jakie to ma mama ma wspaniałe wręcz idealnie cudowne pomysły na każdy taniec do ich teledysku. Siedzieli u nas z dobre trzy godziny, ale na szczęście musieli już się zwijać.
-Odprowadź kolegów. -Powiedziała mama, a ja zabiłam ją wzrokiem, niestety ona nic sobie z tego nie zrobiła tylko się odwróciła. Przy drzwiach podszedł do mnie Malik.
-Hej. Podasz mi swój numer telefonu ? -Zapytał się mnie mulat. Najbardziej go polubiłam więc mu podałam.
-Masz. -Dałam mu karteczkę, on się uśmiechnął, a ja to odwzajemniłam. Nie wiem czemu podałam mu mój numer i tak nie mam zamiaru ich widzieć chociaż przez chwilę...
-Miło było was poznać. -Starałam się uwiarygodnić moje słowa. Posłałam jakiś wydobyty z twarzy uśmiech, a oni chyba to kupili ponieważ każdy z nich mnie przytulił i dopiero sobie poszli. Zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do kuchni. Pomogłam rodzicielce w zmywaniu naczyń i poszłam do siebie na górę...Wzięłam piżamę i ruszyłam w stronę łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, który mnie rozluźnił. Wyszłam już gotowa do spania. Władowałam się do dużego, królewskiego łóżka. Otuliłam się kołdrą po sam czubek głowy. Jeszcze chwilę rozmyślałam o dzisiejszym dniu, ale nie długo bo niespodziewanie zmorzył mnie głęboki, przyjemny sen.

***
Mamy 1rozdział. Akcji nie ma, ale nam się jakoś spodobał. Ale i tak wszystko zależy od was :)
P.S. Jedna z was zgadła :Buubson", że jedna z nas pisze jeszcze jednego bloga. Owszem Nicole czyli ja xd Prowadzę jeszcze : http://lifelovehope0.blogspot.com/  :)