Oczami Holly :
Ostatnie dwa tygodnie nie należały do najlepiej spędzonych dni. Nicole niespodziewanie opuściła Londyn, nie informując nas o tym. Natomiast jej mama za nic nie chce nam powiedzieć informacji związanych z jej córką. Wydaje mi się, że brunetka nie pozwoliła swojej rodzicielce na ujawnianie tych danych. Tylko dlaczego ? Znamy się już tyle lat i zawsze sobie mogłyśmy zaufać. Czyżby wszystko tak nagle runęło ? Nie, to nie możliwe. Za dużo dla siebie znaczymy aby nasza przyjaźń tak łatwo mogła się zakończyć...Odrzuciłam wszystkie myśli na bok i zabrałam się za pakowanie ponieważ są wakacje i rodzice postanowili wyjechać nad morze na całe dwa tygodnie. Tak bardzo będzie mi brakować moich kochanych wariatów, a najbardziej Nialla, który przez wszystkie złe dni cały czas był przy mnie...Zachował się jak wspaniały przyjaciel. A może coś więcej ? Nie. Stanowczo zaprzeczam tej myśli. Znamy się zdecydowanie za krótko abym mogła się w nim zakochać. Jeżeli już to ewentualnie mogę być nim zauroczona, ale jakoś w to wątpię. Minęła już godzina, a ja znudzonymi już ruchami ciała dopakowywałam ostatnie najpotrzebniejsze mi rzeczy.
-Mogę już znieść bagaż ?-wszedł do mnie do pokoju tata kiedy akurat miałam go wołać.
-Tak.przytaknęłam. Poszłam do łazienki aby odświeżyć się przed podróżą. Szybka lecz bardzo przyjemna kąpiel od razu rozbudziła moje mięśnie. Wytarłam się starannie ręcznikiem i w samej bieliźnie wróciłam do pokoju. Z krzesła zdjęłam ciuchy, które naszykowałam wczoraj wieczorem, a następnie założyłam je na siebie. Do torebki schowałam telefon, aparat, słuchawki, okulary przeciwsłoneczne oraz mały portfel. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół zjeść śniadanie. Po skończonym już posiłku pozmywałam naczynia, a następnie całą czwórką zapakowaliśmy się do srebrnego samochodu. Podczas podróży usnęłam bardzo szybko, ale wibracje mojej komórki niestety mnie obudziły. Wyciągnęłam mojego białego Iphon'a i gdy spojrzałam na ekran na mojej twarzy momentalnie pojawił się szczery uśmiech. Nie wiem co ten chłopak robi, że tak na mnie działa, ale jest to przyjemne uczucie. Odblokowałam klawiaturę i otworzyłam wiadomość, którą przed chwilą dostałam od niego : "Miłej podróży i udanego wypoczynku. Będę tęsknić, chłopcy także ;*" Jak miło, że o mnie pamięta. Od razu mu odpisałam : "Dziękuję ;* Też będę za wami tęsknić ;c"-odpisałam blondynowi i z powrotem wróciłam do mojej poprzedniej czynności z nadzieją, że tym razem nikt mi nie przeszkodzi.
*po podróży*
-Holly, wstawaj.-usłyszałam głos siostry. Niechętnie otwarłam powieki lecz przez mocne promienie słoneczne od razu je zamknęłam. Gdy przyzwyczaiłam się po raz kolejny dzisiejszego dnia do pogody moje oczy w spokojnym tempie się otworzyły. Wysiadłam z samochodu niczym torpeda i wyprostowałam wszystkie kości po wielogodzinnej podróży. Rozejrzałam się dookoła, a mój wzrok wtopił się w prześliczny
drewniany domek, który miał średniej wielkości, zadbany ogródek. Z tarasu był idealny widok na dróżkę okrytą kwiatami, która prowadzi prosto na plaże. Skąd ja to wiem ? Kiedyś rodzice kupili ten domek i od tamtej pory zawsze tu przyjeżdżaliśmy w wakacje na co najmniej czternaście dni. Aż miło popatrzeć, bo przy każdym widoku mam same miłe wspomnienia. Pamiętam, że kiedyś zabraliśmy ze sobą jeszcze Nicole i Naomi. Wtedy byłyśmy zupełnie inne. Zawsze uśmiechnięte, pełne energii dziewczynki w wieku piętnastu lat. Przez te dwa lata wszystko obróciło się do góry nogami, ale czy na dobre ? Tak na prawdę to nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie. Są minusy, ale istnieją również plusy dorosłego życia...pytanie tylko, które z tych rzeczy przeważa ? Oto jest pytanie, na które nikt z nas nie zna odpowiedzi.
-Idziesz ?-z moich nietypowych rozmyśleń wyrwał mnie głos mamy. Odwróciłam się w jej stronę odebrałam od taty moją walizkę i ruszyłam do mojej sypialni. Weszliśmy do domu. Wszystko wyglądało tak jak zawsze. Mały salon, połączony z jadalnią na dole. Obok kuchnia i jedna łazienka. Natomiast na górze cztery sypialnie, jedna była gościnna. Rodzice mieli pokój z balkonem natomiast ja i moja najukochańsza siostra
nie, ale to chyba z obawy o nas. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Udałam się do mojego pokoju, który był w takim samym stanie jak zeszłego roku. Założyłam czystą pościel oraz w pośpiechu wytarłam kurze, które się zagościły podczas dziesięciomiesięcznej nieobecności. Ubrania schowałam do mini garderoby, która znajdowała się po prawej stronie łóżka. Inne drobiazgi poukładałam na różnych meblach, a na koniec walizkę włożyłam pod moje królewskie łoże. Otworzyłam okna aby przewietrzyć sypialnie. Wzięłam jakieś pierwsze lepsze ubrania i z nimi udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurki. Letnia woda, która spływała na moje ciało strumieniami od razu mnie orzeźwiła po trzygodzinnej podróży. Starannie wytarłam się zielonym ręcznikiem, a następnie na suche już ciało założyłam wcześniej wybrane ubrania. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. Z kuchni można było poczuć smakowite zapachy więc poszłam w tamtą stronę.
-Ładnie pachnie.-powiedziałam kiedy stałam już przy mamie.
-Idź już do jadalni, bo zaraz podaje.-uśmiechnęła się do mnie rodzicielka, a ja to odwzajemniłam i poszłam tam gdzie mi kazała. Zajęłam miejsce przy stole i czekałam na obiad. Skończyłam konsumowanie posiłku więc pozmywałam po sobie naczynia. Napiłam się jeszcze soku i wróciłam do pokoju po telefon, który schowałam do prawej kieszeni spodni.
-Idę się przejść.-oznajmiłam wszystkich gdy zakładałam buty na przedpokoju.
-Tylko nie wracaj za późno !-krzyknął tata, nic mu nie odpowiedziałam tylko odpuściłam nasz domek. Udałam się do jednego ze sklepów aby kupić sobie coś słodkiego. Chciałam sięgnąć po snickersa, a zamiast dotknąć batona dotknęłam czyjąś rękę. Zabrałam moją dłoń od razu i trochę speszona spojrzałam na osobę.
-Holly ?
-Lucas ?-i od razu się uśmiechnęłam na wspomnienie mojego dawnego znajomego.
-Kupę lat. Znowu na wakacjach z rodzicami ?-zapytał i podał mi batona, za którego już zapłacił.
-Jak co roku, a ty ? A no i muszę ci oddać.
-Nie oddawaj. Tak samo.-uśmiechnął się tak jak kiedyś, a po moim ciele przeszedł bardzo przyjemny dreszczyk.
-Chodź. Przejdziemy się.-także odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w stronę wyjścia. Ruszyliśmy w stronę plaży. Tak dawno się nie widzieliśmy, że tematy rozmów w ogóle się nam nie kończyły. Oboje mieszkamy w Londynie lecz nigdy nie mieliśmy jakoś specjalnie dużo czasu żeby móc się spotkać, dlatego też jestem szczęśliwa, że go tu spotkałam. Usiedliśmy przy brzegu i wpatrując się w przepiękny zachód słońca po kolei wspominaliśmy wspólnie spędzone lata dzieciństwa. Z Lucasem znam się prawie od urodzenia i mimo, że często się nie widujemy nigdy nie umiałabym o nim zapomnieć.
-Słyszałem, że poznałaś chłopców z One Direction.-stwierdził, a mi do głowy momentalnie wszedł Niall Horan. Wieczny głodomor o czarującym spojrzeniu.
-Znam ich.
-Jestem ciekaw jak gwiazdy żyją na co dzień...-zamyślił się.
-Normalnie. Można z nimi spokojnie porozmawiać, pośmiać się tak jak z tobą.-przytuliłam chłopaka, a on odwzajemnił uścisk.
-Wracajmy już, bo robi się ciemno. Odprowadzę cię.-Lucas pomógł mi wstać i ruszyliśmy w stronę mojego domku...
Lucas Moore
data urodzenia : 28.12.1994r.
wiek : 18lat
miejsce urodzenia : Londyn
wzrost : 189cm
waga : 69kg
kolor oczu : zielone
kolor włosów : brązowe
znak szczególny : znamię na lewym nadgarstku
Rodzina :
-matka - Francessa (fryzjerka)
-ojciec - Ben (strażak)
Hobby : bieganie, piłka nożna
Charakter : Jest zwyczajnym nastolatkiem nie sprawiających wielu problemów. Idealny przyjaciel. Można mu zaufać i zawsze mówi to co myśli nawet gdy te słowa mogą zaboleć. Lubi imprezować, zdarza mu się popalać, ale tylko w towarzystwie swoich kolegów. Już od bardzo dawna podkochuje się w Holly...
Ktoś prosił nas o kilka informacji, więc proszę :
1.Wszystkie trzy mamy po 14lat.
2.Jesteśmy w 2gimnazjum, w klasie językowej z rozszerzonym angielskim. Bardzo lubimy ten język.
3.Nicole jest jako jedyna blondynką. Holly i Naomi są brunetkami lecz w wakacje Holly była ruda.
4.Lubimy pisać opowiadania, jedną z nich się z wami dzielimy xd
5.Żadna z nas nie ma twittera lecz nicole ma zamiar założyć.
6.Nicole kocha prawdę, nie lubi okłamywać i być okłamywaną.
7.Holly trenuje jeszcze dodatkowo bieganie.
8.Naomi jest kupoholiczką. Kupuje wszystko co wpadnie jej do rąk lecz po jakimś czasie jej się to nudzi XD
9.Naomi jest najładniejsza z całej naszej trójki, ale cały czas temu zaprzecza. (to wkurza)
10.Znamy się od 1klasy podstawówki ;o ale tak na prawdę przyjaźnimy się od 4klasy.
11.Holly musi mieć porządek w pokoju, bo inaczej zwariuje.
13.Nicole kocha czytać książki.
14.Naomi oraz Nicole są zboczone ^^ haha
15.Wszystkie mamy poczucie humoru.
16.Nie obchodzi nas opinia innych.
17.Wszelkie smutki i tajemnice zachowujemy tylko dla siebie.
18.Holly od 5 klasy pisze pamiętnik.
19.Naomi kocha robić zdjęcia, cały pokój ma poobklejany w swoich dziełach.
20.Nicole bardzo ładnie śpiewa i dobrze o tym wie, ale nie lubi robić tego przed widownią tylko przy małym gronie znajomych.
21.Nicole nigdy nie rozstaje się z telefonem.
22.Holly rok temu gdy poszła pierwszy raz na wagary była strasznie podekscytowana, ale gdy dowiedzieli się jej rodzice już nie należała do szczęśliwych XD
23.Nicole i Naomi od zawsze marzą o tym by móc latać.
24.Wszystkie trzy chcą studiować w Londynie albo Nowym Yorku, ale bardziej pasuje im pierwsza opcja.
25.Holly jest nieśmiała jeśli chodzi o chłopaków natomiast Naomi jest w tym zupełnie przeciwieństwem.
26.Nicole ma śliczne błękitne oczy, Holly ciemne piwne *.*, a Naomi takie bardzo jasne zielone.
27.Nicole najbardziej kocha Zayna, Holly Harrego, a Naomi Nialla.
28.Naomi jest bardzo dobrą aktorką.
29.Nicole często nie słucha tego co mówią do niej inni raz na angielskim siedziała sama i zamyśliła się o chłopaku i gdy pani poprosiła ją o odpowiedź powiedziała "Przepraszam nie słuchałam" Na koniec wywaliła się z krzesła. hahaha
30.Wszystkie mają niezliczone odpały :D
***
Jak podoba wam się rozdział ? Hm jest nudny, ale czasem taki musi być...Jeśli macie jakieś pytania śmiało pytajcie na wszystko odpowiemy :)
wtorek, 11 września 2012
sobota, 1 września 2012
7 rozdział
Oczami Nicole :
Promienie słoneczne, które bezustannie wbijały się do mojego pokoju obudziły mnie dosyć wcześnie. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę ósmą. Niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Przeciągnęłam się leniwie, wstałam i poszłam do łazienki. Odkręciłam kurki, a następnie weszłam pod prysznic. Letnia woda, która spływała na moje ciało strumieniami od razu mnie pobudziła. Do pokoju wróciłam w samej bieliźnie. Stanęłam przed szafą i wybrałam jakieś pierwsze lepsze ubrania. Usiadłam przed toaletką, a w następnej kolejności wyciągnęłam z szufladki kosmetyczkę. Pomalowałam rzęsy, oczy podkreśliłam lekko eyelinerem, na policzki nałożyłam trochę różu i na koniec przejechałam błyszczykiem po ustach. Włosy związałam w warkoczyka i kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. W kuchni zrobiłam sobie płatki, które zjadłam w niecałe siedem może nawet mniej minut. Pozmywałam brudne naczynie, a potem udałam się nad przedpokój. Założyłam buty, pociągnęłam za torebkę i wyszłam z domu. Drzwi zamknęłam na klucz po czym klucze schowałam. Ruszyłam w stronę parku ponieważ tamtędy postanowiłam udać się do szpitala na badania. W powietrzu unosi się idealny zapach lata. Wszystko tak pięknie wygląda, pachnie, że aż miło się ogląda. Tutaj mogłabym spędzać dniami i nocami każdą moją wolną chwilę. Zatrzymałam się na chwilę lecz musiałam ruszyć dalej. Weszłam do dużego budynku i bez pytania recepcjonistki udałam się do gabinetu już tak dobrze mi znanego. Białe ściany, jedno duże okno, drewniane biurko i dwa fotele to pomieszczenie zawsze będzie przytrafiało mnie o dreszczy.
-Dzień dobry. -Przywitałam się, zajmując jedno z miejsc.
-Czy ja wiem czy taki dobry, ale witam. -Mężczyzna o lekko siwych włosach w białym fartuchu podniósł kąciki swoich ust, ale po chwili jego twarz stała się poważna. Nie podobało mi się to, już wiem, że stało się coś poważnego...I to na pewno jest związane ze mną.
-Jak wyniki badań ? -Zapytałam niepewnie.
-Hm...Nie należą do najlepszych.
-Co to oznacza ?
-Panno Nicole nie będę owijał w bawełnę. Ma pani tak słabe serce, że my nie mamy szans na jego uratowanie, a co tu już mówić o wymianie. Jest tylko jedno rozwiązanie, które może zadecydować o pańskim życiu. -Nie, to niemożliwe. Zacisnęłam pięści i mocno powstrzymywałam łzy żeby się nie rozpłakać.
-Jakie ? -Zapytałam przez zaciśnięte zęby.
-Operacja w Nowym Yorku.
-Czy to kosztowne ?
-Sama operacja nie. Natomiast lot w dwie strony tak.
-A czy miejsca w szpitalu są i kiedy musiałabym wylecieć ?
-Jest to bardzo nowoczesny szpital i miejsce dla ciebie mamy już zarezerwowane tylko najlepiej by było gdybyś jeszcze dzisiaj się tam pojawiła. -Lekarz wyciągnął z szuflady kilka dokumentów. Rzucił na nie okiem i dał mi je mówiąc :
-Tam jest adres, a także z tymi papierami masz tam dojechać.
-Oczywiście. -Odpowiedziałam, ale tym razem nie wytrzymałam...Po prostu się popłakałam jak małe dziecko...Chciałam jak najszybciej stąd wyjść więc żegnając się z mężczyzną opuściłam szpital i jak najszybciej podążyłam do domu. Ręce mi się trzęsły więc bardzo powoli i niestarannie przekręciłam kluczyk w zamku. Nogi się pode mną uginały.
-Mamo, muszę wyjechać do Nowego Yorku na przeszczep serca. -Wyrzuciłam to z siebie i wtuliłam się w jej chudą, zgrabną sylwetkę. Rodzicielka nic nie mówiła, oddychała bardzo szybko, a ja czułam jak jej łzy spływały strumieniami zostawiając ślady na mojej bluzce.
-Mam lecieć z tobą ? -Zapytała gdy oderwałyśmy się od siebie.
-Nie. Zostań tutaj, masz pracę. Tylko proszę cię o jedno...
-O co ? -Zapytała ochrypniętym głosem.
-Nie mów nikomu gdzie jestem i z jakiego powodu się tam znalazłam.
-Ale dlaczego ? -Moja mama nic nie rozumiała, ale nie miałam czasu i siły żeby teraz jej to tłumaczyć.
-Po prostu tak zrób. Zgoda ? -Kobieta przytaknęła i poszła zarezerwować bilet na najbliższy lot. Nie zwracając na nią uwagi wbiegłam po schodach na górę. Wzięłam szybki prysznic. Letnia woda od razu mnie orzeźwiła. Do pokoju wróciłam owinięta błękitnym ręcznikiem. Włożyłam jakąś bieliznę i pierwsze lepsze ciuchy. Wyciągnęłam walizkę, postawiłam ją na łóżku i zaczęłam starannie pakować do niej potrzebne mi rzeczy. Po jakimś czasie byłam już spakowana. Ledwo co zapięłam suwak, ale po dłuższej męczarni w końcu się udało. Zniosłam bagaż na dół i zapakowałam go do bagażnika. Mama kierowałam, a ja zajęłam miejsce obok niej. Na lotnisku byłyśmy po około dwudziestu minutach. -"Pasażerowie wylatujący do Nowego Yorku proszeni są o przejście do sali odpraw i zajęcie miejsc w samolocie" -Rozległ się głos kobiety po całym pomieszczeniu.
-W takim razie czas się pożegnać. -Przytuliłam moją rodzicielką, a ona pocałowała mnie w czoło.
-Uważaj na siebie i daj znać jak dolecisz. -Powiedziała więc jej przytaknęłam. Podałam bilet mężczyźnie i ostatni raz odwróciłam się do płaczącej mamy. W tym momencie także poleciały mi słone łzy smutku...
*Kilka godzin później*
Lot upłynął nawet szybko i nie męcząco, ale to może dlatego, że więcej niż połowę podróży spędziłam na spaniu. Wzięłam moją walizkę z taśmy bagażowej i udałam się do pierwszej lepszej taksówki. Podałam starszemu facetowi adres i po chwili ruszyliśmy z parkingu. Wyciągnęłam z kieszeni mojego białego Iphon'a i napisałam do mamy sms-a "Jestem już na miejscu. Nie martw się niczym, dbaj o siebie. Kocham cię !" Jest to miasto na prawdę bardzo ruchliwe. Dookoła można dostrzec chodzących bądź biegnących gdzieś ludzi. Ulicami przejeżdża dużo taksówek i wydaje mi się, że jest ich więcej niż normalnych samochodów, ale to może dlatego, że jest już prawie dwudziesta trzecia.
-Jesteśmy już na miejscu. -Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kierowcy. Przytaknęłam i z portfela wyciągnęłam odpowiednią sumę.
-Do widzenia. -Powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Obejrzałam całe to miejsce. -Myślałam, że będzie gorzej. -Pomyślałam. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam stronę dużych, szklanych drzwi.
-Dobry wieczór. -Przywitałam się z recepcjonistką i grzecznie się uśmiechnęłam.
-Dzień dobry. -Odpowiedziała z wielkim uśmiechem i spojrzała w dokumenty, które jej podałam.
-Nicole Oldman lekarz już czeka. Drugie piętro sala numer trzysta. -Kobieta wskazała mi ręką widne po czym oddała dokumenty i zagłębiła się w swojej pracy. Zrobiłam tak jak mi kazała. Lekko zapukałam w drzwi i gdy usłyszałam proszę od razu weszłam.
-Nicole Oldman zgadza się ?
-Tak, dobry wieczór.
-Dobry wieczór. Proszę usiąść. -Usiadłam na jednym z krzeseł i podałam mężczyźnie potrzebną teczkę. Skupił się na papierach, a ja chwilę się mu przyglądałam. Miał około dwadzieścia cztery lata, czarne włosy i z trzydniowy zarost. Wyglądał nawet nieźle.
-Operacją zajmiemy się jeszcze w tym tygodniu, ale do tego czasu będzie miała pani przeprowadzonych kilka poważnych badań. Na razie proszę się tym nie martwić. -Mężczyzna wstał i kazał kierować mi się za nim.
-A to jest pani sala, w której do czasu nieokreślonego będzie pani mieszkać. Proszę się rozpakować i wypocząć, bo jutro ciężki dzień. -Pokiwałam głową na tak i weszłam do środka. Łazienka była w pokoju co dla mnie było na rękę. Dwa małe okna na ulicę i mała szafka. Można się poczuć tu jak w domu. Rozpakowałam moje rzeczy. Ubrania ułożyłam w szafie, a kosmetyki schowałam do szufladki nocnej. Pociągnęłam za piżamę i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam pod prysznic i wtedy gorąca woda spłynęła na moje ciało od razu mnie orzeźwiając. Starannie wytarłam się ręcznikiem, a następnie ubrałam piżamę. Zmyłam jeszcze makijaż i gotowa opuściłam to malutkie pomieszczenie. Władowałam się do łóżka, otulona kołdrą po sam czubek głowy nawet nie wiem kiedy zasnęłam, bo ten dzień był długi i bardzo...bardzo męczący.
***
Uff udało nam się napisać 7rozdział. Chciałyśmy się was zapytać czy ten blog wam się podoba i ile byście chciały rozdziałów ?
-Dzień dobry. -Przywitałam się, zajmując jedno z miejsc.
-Czy ja wiem czy taki dobry, ale witam. -Mężczyzna o lekko siwych włosach w białym fartuchu podniósł kąciki swoich ust, ale po chwili jego twarz stała się poważna. Nie podobało mi się to, już wiem, że stało się coś poważnego...I to na pewno jest związane ze mną.
-Jak wyniki badań ? -Zapytałam niepewnie.
-Hm...Nie należą do najlepszych.
-Co to oznacza ?
-Panno Nicole nie będę owijał w bawełnę. Ma pani tak słabe serce, że my nie mamy szans na jego uratowanie, a co tu już mówić o wymianie. Jest tylko jedno rozwiązanie, które może zadecydować o pańskim życiu. -Nie, to niemożliwe. Zacisnęłam pięści i mocno powstrzymywałam łzy żeby się nie rozpłakać.
-Jakie ? -Zapytałam przez zaciśnięte zęby.
-Operacja w Nowym Yorku.
-Czy to kosztowne ?
-Sama operacja nie. Natomiast lot w dwie strony tak.
-A czy miejsca w szpitalu są i kiedy musiałabym wylecieć ?
-Jest to bardzo nowoczesny szpital i miejsce dla ciebie mamy już zarezerwowane tylko najlepiej by było gdybyś jeszcze dzisiaj się tam pojawiła. -Lekarz wyciągnął z szuflady kilka dokumentów. Rzucił na nie okiem i dał mi je mówiąc :
-Tam jest adres, a także z tymi papierami masz tam dojechać.
-Mamo, muszę wyjechać do Nowego Yorku na przeszczep serca. -Wyrzuciłam to z siebie i wtuliłam się w jej chudą, zgrabną sylwetkę. Rodzicielka nic nie mówiła, oddychała bardzo szybko, a ja czułam jak jej łzy spływały strumieniami zostawiając ślady na mojej bluzce.
-Mam lecieć z tobą ? -Zapytała gdy oderwałyśmy się od siebie.
-Nie. Zostań tutaj, masz pracę. Tylko proszę cię o jedno...
-O co ? -Zapytała ochrypniętym głosem.
-Nie mów nikomu gdzie jestem i z jakiego powodu się tam znalazłam.
-Ale dlaczego ? -Moja mama nic nie rozumiała, ale nie miałam czasu i siły żeby teraz jej to tłumaczyć.
-Po prostu tak zrób. Zgoda ? -Kobieta przytaknęła i poszła zarezerwować bilet na najbliższy lot. Nie zwracając na nią uwagi wbiegłam po schodach na górę. Wzięłam szybki prysznic. Letnia woda od razu mnie orzeźwiła. Do pokoju wróciłam owinięta błękitnym ręcznikiem. Włożyłam jakąś bieliznę i pierwsze lepsze ciuchy. Wyciągnęłam walizkę, postawiłam ją na łóżku i zaczęłam starannie pakować do niej potrzebne mi rzeczy. Po jakimś czasie byłam już spakowana. Ledwo co zapięłam suwak, ale po dłuższej męczarni w końcu się udało. Zniosłam bagaż na dół i zapakowałam go do bagażnika. Mama kierowałam, a ja zajęłam miejsce obok niej. Na lotnisku byłyśmy po około dwudziestu minutach. -"Pasażerowie wylatujący do Nowego Yorku proszeni są o przejście do sali odpraw i zajęcie miejsc w samolocie" -Rozległ się głos kobiety po całym pomieszczeniu.
-W takim razie czas się pożegnać. -Przytuliłam moją rodzicielką, a ona pocałowała mnie w czoło.
-Uważaj na siebie i daj znać jak dolecisz. -Powiedziała więc jej przytaknęłam. Podałam bilet mężczyźnie i ostatni raz odwróciłam się do płaczącej mamy. W tym momencie także poleciały mi słone łzy smutku...
*Kilka godzin później*
Lot upłynął nawet szybko i nie męcząco, ale to może dlatego, że więcej niż połowę podróży spędziłam na spaniu. Wzięłam moją walizkę z taśmy bagażowej i udałam się do pierwszej lepszej taksówki. Podałam starszemu facetowi adres i po chwili ruszyliśmy z parkingu. Wyciągnęłam z kieszeni mojego białego Iphon'a i napisałam do mamy sms-a "Jestem już na miejscu. Nie martw się niczym, dbaj o siebie. Kocham cię !" Jest to miasto na prawdę bardzo ruchliwe. Dookoła można dostrzec chodzących bądź biegnących gdzieś ludzi. Ulicami przejeżdża dużo taksówek i wydaje mi się, że jest ich więcej niż normalnych samochodów, ale to może dlatego, że jest już prawie dwudziesta trzecia.
-Jesteśmy już na miejscu. -Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kierowcy. Przytaknęłam i z portfela wyciągnęłam odpowiednią sumę.
-Do widzenia. -Powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Obejrzałam całe to miejsce. -Myślałam, że będzie gorzej. -Pomyślałam. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam stronę dużych, szklanych drzwi.
-Dobry wieczór. -Przywitałam się z recepcjonistką i grzecznie się uśmiechnęłam.
-Dzień dobry. -Odpowiedziała z wielkim uśmiechem i spojrzała w dokumenty, które jej podałam.
-Nicole Oldman lekarz już czeka. Drugie piętro sala numer trzysta. -Kobieta wskazała mi ręką widne po czym oddała dokumenty i zagłębiła się w swojej pracy. Zrobiłam tak jak mi kazała. Lekko zapukałam w drzwi i gdy usłyszałam proszę od razu weszłam.
-Nicole Oldman zgadza się ?
-Tak, dobry wieczór.
-Dobry wieczór. Proszę usiąść. -Usiadłam na jednym z krzeseł i podałam mężczyźnie potrzebną teczkę. Skupił się na papierach, a ja chwilę się mu przyglądałam. Miał około dwadzieścia cztery lata, czarne włosy i z trzydniowy zarost. Wyglądał nawet nieźle.
-Operacją zajmiemy się jeszcze w tym tygodniu, ale do tego czasu będzie miała pani przeprowadzonych kilka poważnych badań. Na razie proszę się tym nie martwić. -Mężczyzna wstał i kazał kierować mi się za nim.
-A to jest pani sala, w której do czasu nieokreślonego będzie pani mieszkać. Proszę się rozpakować i wypocząć, bo jutro ciężki dzień. -Pokiwałam głową na tak i weszłam do środka. Łazienka była w pokoju co dla mnie było na rękę. Dwa małe okna na ulicę i mała szafka. Można się poczuć tu jak w domu. Rozpakowałam moje rzeczy. Ubrania ułożyłam w szafie, a kosmetyki schowałam do szufladki nocnej. Pociągnęłam za piżamę i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam pod prysznic i wtedy gorąca woda spłynęła na moje ciało od razu mnie orzeźwiając. Starannie wytarłam się ręcznikiem, a następnie ubrałam piżamę. Zmyłam jeszcze makijaż i gotowa opuściłam to malutkie pomieszczenie. Władowałam się do łóżka, otulona kołdrą po sam czubek głowy nawet nie wiem kiedy zasnęłam, bo ten dzień był długi i bardzo...bardzo męczący.
***
Uff udało nam się napisać 7rozdział. Chciałyśmy się was zapytać czy ten blog wam się podoba i ile byście chciały rozdziałów ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)